W gildii od rana wrzało. Wszyscy uwijali się, by jak najszybciej przywrócić budynek do pierwotnego stanu. Zniszczenia wywołane przez ładunek wybuchowy były na tyle spore, że większość normalnego wyposażenia rozsypała się na drobne kawałki. Trzeba było naprawić też przednią ścianę, wstawić nowe drzwi oraz okna.
Lucy westchnęła ciężko, ocierając pot skapujący z czoła. Postanowiła zrobić sobie krótką przerwę, więc podeszła do prowizorycznego stolika i wzięła jeden z napoi, które przygotowała dla nich Mira. Chłodna ciecz idealnie nadawała się do ukojenia jej pragnienia, jednak Lucy nie poczuła zwyczajowej ulgi. Przełknęła sok, który nie miał żadnego smaku i zmarszczyła brwi. Mira przecież nie przygotowałaby czegoś tak nijakiego, pomyślała. Postanowiła to zwalić na karb zmęczenia.
Kątem oka zauważyła, jak Natsu krąży nerwowo pomiędzy leżącymi deskami a częściowo naprawioną ścianą budynku. Odwracając się po raz kolejny na pięcie, uderzył z impetem w niosącego drewniane przedmioty Gray'a. Wściekły mag lodu rzucił się za to na przyjaciela, wykorzystując pretekst do bójki. Lucy podeszła do nich w momencie, gdy Erza ich rozdzielała. Zauważyła, że Natsu zamiast zwyczajowo potakiwać, siedzi na ziemi z naburmuszoną miną. W jego oczach dostrzegła zniecierpliwienie i gniew.
– Natsu... – powiedziała niepewnie, przerywając tym samym Erzie. – Co się stało?
– Nie mogę tu tak po prostu siedzieć, kiedy oni wciąż nie dostali za swoje. – Jego twarz przybrała gniewny grymas.
– Już ci mówiłam, jak tylko odbudujemy gildię... – Zaczęła tłumaczyć Erza, jednak Natsu jej przerwał.
– Ale to za długo! – W jednej chwili jego oczy zabłysnęły, jakby wpadł na jakiś pomysł. – Lucy, idziemy ich szukać – zarządził, chwytając blondynkę za rękę.
Zdziwiona Lucy nie zdążyła zaprotestować, gdy pociągnął ją za sobą, wybiegając z gildii. Za nimi poleciał oczywiście nierozłączny z Salamandrem Happy.
– I to by było na tyle... – westchnął zirytowany Gray. W głębi ducha jednak przyznał przyjacielowi rację.
– Erza. – Za ich plecami rozległ się głos Mistrza. – Idź za nimi w razie czego, żeby im pomóc. Gray, ty również – zwrócił się do maga lodu, który odpowiedział mu skinieniem głowy.
– Tak Mistrzu – odparła Tytania, po czym oboje opuścili budynek.
***
– Natsu, gdzie my właściwie biegniemy? – wysapała Lucy, która wciąż była ciągnięta za rękę przez Dragneela. Powoli zaczynała dopadać ją zadyszka.
Kluczyli między gęstymi drzewami, spomiędzy których ledwo przeświecały promienie słońca. Wystające korzenie zakopane w głębokiej ściółce stanowiły kolejną przeszkodę, przez którą Lucy musiała wytężać swoją uwagę. Nie pomagały jej również ostre gałązki, które co rusz wczepiały jej się we włosy.
– Ej, Natsu... – dodała po chwili, gdy wciąż nie otrzymała odpowiedzi.
Chłopak gwałtownie się zatrzymał, puszczając jej nadgarstek, przez co Lucy o mało co nie wywinęła orła. Zadziwiony Happy przyglądał się wszystkiemu z powietrza.
– Jejku, o co ci właściwie chodzi? – Dziewczyna posłała mu zirytowane spojrzenie, nadymając policzki. Jej wzrok napotkał jednak tylko jego plecy. – Dziwnie się zachowujesz...
– Wybacz Lucy – powiedział, wciąż się do niej nie odwracając. – Chodź, już niedaleko.
– Ale co jest niedaleko? – Lucy posłała pytające spojrzenie Happiemu, który w odpowiedzi pokręcił tylko głową.
CZYTASZ
Prawdziwa magia jest miłością [z]
FanfictionWszystko zaczęło się, gdy przyjaciele Lucy zapomnieli o jej istnieniu. Tajemnicza grupa, porwanie i zabójstwo... Fairy Tail było już wystawiane na niejedną próbę, jednak teraz muszą zmierzyć się z nagłą zmianą jednego z członków rodziny. Czy najbliż...