Makarov Dreyar siedział na drewnianym blacie, popijając sake. Alkohol wydawał się teraz jedyną rzeczą, która była w stanie mu pomóc, przynajmniej chwilowo. W jego głowie wciąż przewijały się natrętne myśli na temat tego, czego dowiedział się od Erzy i Gray'a. Niepokój o Natsu całkowicie zawładnął jego sercem. Była jednak jeszcze jedna sprawa, o której musiał się dowiedzieć.
– A więc, jak udało wam się pokonać Bokyaku? – zwrócił się do siedzących przed nim Exceedów.
– W zasadzie to my go wcale nie pokonaliśmy – Lily postanowił jako pierwszy zabrać głos. – Gdy udało nam się dotrzeć do odpowiedniego pomieszczenia, zastaliśmy w środku Bokyaku. Był przerażony naszym widokiem, a co najdziwniejsze nikt go nie pilnował. Zastosował na nas swoją umiejętność, przez co zapomnieliśmy po co właściwie tam przyszliśmy. Wtedy pojawił się inny mag, najprawdopodobniej jego towarzysz. Przywołał jakieś dziwne, czarne ręce, które oplotły Gajeela i Wendy, unieruchamiając ich i odbierając magiczną moc. Nie mogliśmy z tym nic zrobić... – mówiąc te słowa, zacisnął małe piąstki, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie gniewu na wspomnienie własnej bezsilności.
– Co działo się dalej? – Makarov zachęcił go, aby kontynuował, jednak tym razem odpowiedziała mu Charla.
– Kiedy unieszkodliwił naszych przyjaciół, zwrócił się nagle w stronę Bokyaku. Okazało się, że jego również chce zabić. Zanim jednak zdołał wykonać jakiś gest, Mag Zapomnienia rzucił na niego swój urok, tym samym uwalniając od niego Gajeela i Wendy. Potem zaśmiał się tylko histerycznie i wybiegł z pomieszczenia, ciągnąc za sobą zdezorientowanego towarzysza.
– Hmm... – Makarov popadł w zamyślenie, pociągając łyk z naczynia. – Wygląda na to, że rzucając kolejne zaklęcia zapomnienia, jego poprzednie tracą moc.
– Mistrzu – powiedziała po chwili Erza, wyrywając staruszka z zadumy. – Co będzie z Natsu, jeśli Magiczna rada dowie się o jego... czynie?
Mistrz skinął głową przyznając jej rację. Nawet jeśli wiedzieli, że Dragneel nie zrobił tego świadomie, Rada nie pozwoli pozostać na wolności komuś, kto w ich mniemaniu stanowi zagrożenie dla ludzkiego życia. A przynajmniej nie dobrowolnie.
W głowie Makarova zaświtał pewien pomysł.
– Możecie być spokojni. Już moja w tym głowa, żeby go ochronić – spojrzał po twarzach zebranych, które nie wyrażały nic poza ulgą i determinacją. Był niezwykle dumny ze swoich dzieci i z siły więzów tej rodziny. Nawet w takim momencie każdy wierzył w Natsu z całej siły.
A przynajmniej tak wtedy mu się wydawało.
***
Lucy pod opieką pani Porlyusci doszła do siebie dość szybko, więc już kilka dni po tragicznych wydarzeniach wróciła do gildii. Gdy tylko przekroczyła jej próg, wszyscy zamarli, spoglądając w jej stronę. Przestraszyła się tego, bo przypomniało jej to o ostatniej amnezji, która dotknęła jej przyjaciół. Jednak po chwili ludzie rzucili się w jej stronę i została otoczona przez morze ciepłych ciał i radosnych okrzyków. Każdy chciał ją uściskać i dowiedzieć się, jak się czuje. Z oczu dziewczyny nieprzerwanie leciały łzy, ale tym razem towarzyszył im szeroki uśmiech.
Kiedy przyjaciele wreszcie się rozeszli, dając jej tym samym złapać oddech, rozejrzała się uważnie po gildii, szukając charakterystycznej różowej czupryny. Niestety bezskutecznie. Zdziwiona podeszła do baru, przy którym krzątała się uśmiechnięta Mira.
– Witaj w domu, Lucy! Herbaty? A może czegoś mocniejszego? – Puściła do niej oczko.
– Dziękuję! Poproszę herbaty – odpowiedziała. – Miruś, gdzie jest Natsu? – dodała po chwili milczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/160263903-288-k296995.jpg)
CZYTASZ
Prawdziwa magia jest miłością [z]
FanfictionWszystko zaczęło się, gdy przyjaciele Lucy zapomnieli o jej istnieniu. Tajemnicza grupa, porwanie i zabójstwo... Fairy Tail było już wystawiane na niejedną próbę, jednak teraz muszą zmierzyć się z nagłą zmianą jednego z członków rodziny. Czy najbliż...