Czas szybko mija

2.2K 94 12
                                    

Na zamówienie Wiksnik
_________________________

Percy nie mógł marzyć o niczym więcej. Miał dziewczynę, przyjaciół, mamę, Paula i własną, rodzoną siostrę. Miał po prostu wszystko. Niczego więcej nie potrzebował do życia, podobało mu się to jak teraz jest. Czyli spokojnie, bez żadnych misji, z każdym na którym mu zależy. No dobra nie do końca. Nie było już z nim Jasona, i też częściowo Piper, która mimo upływu czasu nie do końca pogodziła się ze śmiercią chłopaka. Tak naprawdę nie dziwił się jej. Sam nie do końca wiedział co by zrobił ze sobą gdyby umarła Annabeth. Nie wyobrażał sobie życia bez niej, tak samo jak ona bez niego. Za dużo już razem przeszli by od tak się rozdzielić na zawsze. Kochał ją ponad życie, do czego zawsze otwarcie się przyznawał.

- Kocham cię - uśmiechnął się do Annabeth Percy

Dziewczyna natychmiast odwzajemniła jego uśmiech, ukazując na policzkach lekkie rumieńce. Czuła się szczęśliwa przy nim, tak jak przy nikim innym. Dla niej Percy był najważniejszym powodem do życia i czymś w rodzaju jego uzupełnienia.

- Też cię kocham, Glonomóżdżku - odpowiedziała i złożyła krótki pocałunek na jego policzku

Od razu poczuła zapach morskiej wody, nieco pomieszanej z wodą. Kochała ten zapach, mimo tego że na początku go niezbyt lubiła. Tak samo jak jego wiecznie potargane czarne włosy oraz morskie oczy, które dodawały synowi Posejdona masę uroku. Annabeth kochała każdy malutki szczegół chłopaka, dla niej wręcz nie miał wad. Uważała, że Percy jest po prostu idealny pod każdym względem. Nie potrafiła sobie wymarzyć lepszego chłopaka, jak i przyjaciela. Dla niej właśnie Percy był największym wsparciem.

- Wiesz, że minęło już ponad pięć lat odkąd się poznaliśmy - wesoło zagadnęła

Myślami sięgnęła do czasów kiedy poznała Percy'ego. Cicho zaśmiała się na wspomnienie swojego własnego cytatu "Ślinisz się przez sen". Czasami gdy patrzyła na swojego chłopaka, wręcz nie potrafiła znaleźć w nim tego dwunastolatka, który trafił do obozu ponad pięć lat temu. Percy kiedyś był chudy i raczej niezbyt silny. Był dość niskiego wzrostu jak na chłopaka oraz w niektórych miejscach na twarzy pojawiały się już pryszcze. Jego włosy były też wcześniej krócej ścięte oraz wydawały się lekko jaśniejsze, niż obecnie. Obecnie Percy jest o jakąś głowę wyższy od Annabeth, nie jest już aż tak chudy oraz stał się o wiele silniejszy. Pryszcze już całkowicie zniknęły, a wcześniej krótkie włosy urosły i zaczęły lekko opadać na jego czoło. Dodawało mu to znacznie uroku, co podobało się Annabeth. Na brodzie dało się dostrzec pojedyncze włoski, podobnie jak nad górną wargą. Percy był już prawie dorosłym mężczyzną, co chcąc nie chcąc musiała przyznać córka Ateny.

- Pamiętam wszystko dokładnie - uśmiechnął się szeroko syn Posejdona - A już najbardziej nasze początkowe stosunki

Annabeth prychnęła pod nosem.

- Ale teraz już tak nie jest, prawda? - spojrzała na niego, wspominając tamte czasy - Ach... Z pewnością to wszystko się zmieniło

Chłopak uśmiechnął się na te stwierdzenie.

- Owszem - odparł - Zmieniło się i to dużo

- Tak - przyznała mu rację po chwili namysłu

- Ale wiesz co jest mimo wszystko najważniejsze? - spytał

Annabeth zmarszczyła lekko czoło

- Co?

- To że mimo tego upływu czasu wciąż jesteśmy razem

_____________________________

Dawno mnie nie było co nie? No powiedzmy że szkoła i brak weny daje w kość, bo ten shot jakby ktoś nie widział piszę o godzinie 0:38, aż tak późno to też nie jest, ale zwykle o tej porze śpię

Ogólnie to wena dzisiaj do mnie na chwilę przyszła, dokładnie nie wiem dlaczego, ale podejrzewam moje dzisiejsze urodziny...

Nie wiem kiedy następny shot i nie wiem z czego będzie

Do następnego!

𝐏𝐄𝐑𝐂𝐀𝐁𝐄𝐓𝐇, 𝐇𝐈𝐂𝐂𝐒𝐓𝐑𝐈𝐃 ● one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz