Wybaczenie

2.5K 50 18
                                    

Na zamówienie Klaudix4 
______________________________

Szedł szybkim krokiem ulicami Liverpool szukając jakiegokolwiek miejsca na dość głębokie przemyślenia. Nie wiedział dlaczego tak całkowicie spontanicznie teleportował się do tego właśnie miasta. Jednak to wszystko zwalał na kłótnię z Hermioną, która na pewno na jeszcze długo popadnie w jego pamięć. Był dupkiem, musiał to przyznać sam przed sobą. Na początku sądził, że ona o niczym się nie dowie i wszystko będzie tak jak zwykle, ale nie wyszło tak jak w zawsze, czyli źle. Mugolaczka dowiedziała się o wszystkim od osób trzecich, co dodatkowo znacznie pogorszyło jego sytuację. Musiał przyznać, że naprawdę jest źle. Hermiona wyglądała na bardzo wściekłą, a on głupi co zrobił? Teleportował się do Liverpool, jak ostatni debil, którym z resztą nawet był. Był zły na siebie i jednocześnie na tą całą sytuację, która by w ogóle nie wynikła gdyby nie głupi zakład z Georg'em. Był wtedy coś upity i mógł zwalić to na alkohol, ale wtedy jakoś szczególnie zdrowo nie myślał. Po prostu wtedy zabrakło mu słów, nie spodziewał się kompletnie takiego obrotu sprawy. To była po prostu konfrontacja, w której głos miała zarówno jego dziewczyna, jak i Ginny. Myślał, że to jest już kompletnie inna rzeczywistość, że całą sprawę może już puścić w zapomnienie, ale mylił się. Hermiona i jego dziewczyna wygarnęły mu wszystko w zaledwie kilkanaście sekund, co można było uznawać za niemożliwe. Kopnął pobliski kamień i usiadł na ławce, patrząc kątem oka na księżyc. Wyzywał samego siebie od najgorszych, pogrążając się w trudnym zamyśleniu. Jak mógł być taki głupi?! To wszystko była jego wina. Gdyby nie był wtedy tak upity i nie zgodziłby się na ten chory zakład to by w ogóle nie było tej sytuacji. Po cholerę całował tą dziewczynę! Ukrył twarz w dłoniach, po jego palcach powoli skapywały łzy. Nie miał na początku nawet zamiaru płakać, ale emocje same wyszły na wierzch. Niespodziewanie ktoś położył mu dłoń na ramieniu. Podniósł załzawione oczy i spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela. Uśmiechał się do niego smutno z nutką współczucia. Harry od dawna wiedział, że w związku Rona i Hermiony od pewnego czasu występuje kłótnie o praktycznie byle co, ale teraz? To już nie było byle co... To było nawet coś co można nazwać zdradą

  — Wszystko będzie dobrze Ron... — próbował pocieszyć swego kumpla zielonooki

Wyżej wymieniony prychnął pod nosem. Nic nie będzie dobrze...

— Akurat — odrzekł zachrypniętym głosem — Nie nie będzie dobrze

Wybraniec pokręcił przecząco głową

  — Mylisz się — odparł i wskazał palcem na zbliżającą się powolnym krokiem dziewczynę w oddali

Ron zamarł, nie usłyszał nawet charakterystycznego odgłosu deportacji. Nie spodziewał się w żadnym stopniu tego, że ona będzie go szukać. Jego naturalnym odruchem z pewnością tak jak zwykle byłaby ucieczka, ale w tej chwili nie potrafił wykonać żadnego mądrego ruchu. Po prostu wmurowało go. Dziewczyna z brązowymi włosami, spiętymi w luźno w kucyk zbliżała się coraz bardziej. Miała rozmazany makijaż, co znaczyło że płakała. Zatrzymała się kilka metrów przed rudowłosych.

— Ron... —wychrypiała

Nie podeszła bliżej. Wciąż stała w bezpiecznej odległości nie wykonując żadnego zbędnego ruchu, podobnie jak Ron. On jednak w przeciwieństwie do niej siedział, ciągle unikając jej wzroku

  — Przepraszam... — odrzekł patrząc w ziemię — Nie powinienem zgadzać się na taki zakład...

Szatynka zacisnęła mocno usta, następnie wypuszczając głośno powietrze z płuc. Po jej brodzie już nie skapywały łzy, lecz mimo tego jej oczy były z pewnością tak zaczerwienione jak nigdy dotąd

  — To ja nie powinnam tak po tobie krzyczeć... Pewnie się przestraszyłeś dlatego...

Ron siłą rzeczy powstrzymał się od wstania i chęci natychmiastowego przytulenia swojej dziewczyny. Wiedział, że taki gest z pewnością nie poprawi ich obecnie dość ciężkich relacji, więc jedyne co mógł zrobić to przyznać się do wszystkiego

  — Hermiono... — zaczął — To moja  wina, to ja pocałowałem wtedy Padmę...

Mugolaczka zmrużyła oczy nie okazując żadnego gniewu, przeciwnie coś jej ulżyło. Ron się przyznał...

— Nie przepraszaj — Hermiona przerwała mu ruchem ręki

Rudowłosy spojrzał na nią, marszcząc lekko czoło. Granger nieco niepewnie zbliżyła się do Weasley'a i usiadła w bezpiecznie odległości od niego na ławce

— Przepraszam — powiedzieli oboje w tym samym momencie

Na twarzach obojga na chwilę, na zaledwie sekundę pojawił się delikatny uśmiech. Jednak one zniknęły tak szybko jak się pojawiły.  Zapanowała niezręczna cisza. Hermiona nie wiedziała co powiedzieć, czuła jednoczenie gniew i wyrzuty sumienia. Jej chłopak, osoba którą znała odkąd skończyła jedenaście lat całował się z Padmą Patil, jej koleżanką z lat szkolnych. Jednak z drugiej strony Ron okazywał skruchę... Czyli żałował tego, co było oczywiście dobrym znakiem. Podniosła lekko głowę natrafiając na wzrok Rona

— Zachowałem się jak totalny kretyn...

— To prawda — potwierdziła to dziewczyna uciekając wzrokiem — Ale mimo wszystko nie potrafię być na ciebie zła...

Ron zamrugał kilkakrotnie oczami przyswajając powoli słowa swojej dziewczyny. Nie wierzył własnym uszom... Hermiona nie była na niego zła?

— Ale jak to? — nie dowierzał

Granger zacisnęła lekko usta

— Po prostu ja wciąż cię kocham...

Ron uśmiechnął się słabo

— To chyba dobrze.... — odparł

Hermiona odwzajemniła uśmiech

______________________________

885 słów

To inaczej wyglądało w mojej głowie... W początkowym rysach Ron miał zdechnąć... Poza tym znowu zepsułam końcem...

 Mam ważną informację... Nie piszę solangelo. Tego "syfu" jest pełno na watt, więc z pewnością coś znajdziecie. Ja raczej nigdy nie napiszę solangelo i to nie tak, że jestem nietolerancyjna, ale po prostu nie potrafię pisać shot'ów z tego shipu. Poza tym ta książka miała na początku zawierać tylko osy z Percabeth i Hiccstrid, więc już ogólnie odstaje xD

Zostawcie ślad i do następnego!

𝐏𝐄𝐑𝐂𝐀𝐁𝐄𝐓𝐇, 𝐇𝐈𝐂𝐂𝐒𝐓𝐑𝐈𝐃 ● one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz