Najcenniejszy skarb

2.5K 56 13
                                    

Na zamówienie Klaudix4, Cassandra-Black i BezimiennaOsoba, nie chce mi się trzy razy pisać tego nielubianego przeze mnie za bardzo shipu
____________________________

— Co się dzieje, Valdez? — spytała mnie zatroskanym tonem moja dziewczyna

Uśmiechnąłem się do niej słabo, co powiem nie za bardzo mi wyszło. Mimo tego, że minął już dobry rok od śmierci mojego najlepszego przyjaciela i tej głupiej misji z Apollem, wciąż nie potrafiłem się pozbierać po stracie syna Jupitera. Trzymałem się z pewnością lepiej niż Piper, która wciąż nocami płakała w poduszkę, omal nie popadając w ciężką depresję. Nie potrafiłem już żartować z każdej sytuacji, jak kiedyś za dobrych czasów wojny z Gają, choć wtedy też nie było za wesoło, ale nie było tak źle. Rzadziej się też uśmiechałem i śmiałem, w sensie tak prawdziwie, zazwyczaj po prostu udawałem by nie wzbudzać podejrzeń, podobnie z resztą jak robiłem ciągle z rzucaniem tych suchych sucharów. Mimo wszystko teraz miałam Kalipso, a teraz ona była dla mnie najcenniejszym skarbem. Tylko ona trzymała mnie wciąż przy życiu, reszta naszej paczki z Argo II poszła już w swoje ślady. Percy i Annabeth studiują w Nowym Rzymie, Frank jest pretorem w obozie Jupiter, a Hazel wciąż jest jego dziewczyną. Żyć nie umierać, co nie? Nie w moim przypadku. Pewnie większośc sobie pomyśli jakim cudem zmieniłam się w pesymistę, więc z góry powiem, że jestem bardziej realistą

— Leo... — usłyszałam Kalipso

Otrzepałem się z chwilowego otępienia i spojrzałam na czarodziejkę

— Eee... Wybacz nie słuchałem

Córka Atlasa założyła ręce na piersi

— Mówiłam, że masz urodziny za tydzień...

— Coo? — zdziwiłem się, według obliczeń urodziny nam za jakieś pół roku

— Żart — wyszczerzyła się Kalipso

Na mojej twarzy pojawił się lekko wymuszony uśmiech. Modliłem się do bogów by tego nie wykryła

— A jak tam lekcje z dziećmi Hekate? — spytałam chcąc zmienić temat na bardziej luźny

Kalipso sporchmurniała. Odkąd trafiła do obozu starała się odzyskać choć część straconych mocy po opuszczeniu Oggygi, niestety jak na razie bez żadnych skutków. Nie był to dla niej przyjemny temat, ale nie chciałam za żadne grzechy wrócić do rozmowy w głównej mierze o mnie. Ból po stracie Jason'a wciąż nie zmalał, wręcz można powiedzieć że rosnął z każdym dniem. Mimo wszystko miałem teraz dosłownie boską dziewczynę, która naprawdę kochałem ponad życie. Szturchnąłem ją delikatnie ramieniem chcąc dodać jej otuchy

— Wszystko będzie dobrze, póki jesteś ze mną niewyobrażalnie boskim...

Kalipso sprzedała mi kuksańca

— Ogarnij się Valdez — odrzekła

Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech

— Dla ciebie zawsze Kali

Uśmiechnąłem się do niej i powiem wam jedno - to był z pewnością pierwszy prawdziwy uśmiech od jakiś kilku dni

________________________________

499 słów

Nie podoba mi się ten shot. Jest co najmniej głupi i bez najmniejszego sensu. Jednak nie czuje się winna, ponieważ nie przepadam za Caleo, więc wyszło co wyszło. Nie składajcie więcej zamówień z Caleo, jeśli chcecie przeczytać w miarę porządnego osa


𝐏𝐄𝐑𝐂𝐀𝐁𝐄𝐓𝐇, 𝐇𝐈𝐂𝐂𝐒𝐓𝐑𝐈𝐃 ● one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz