- Mamo, naprawdę muszę jechać? - narzekał od ponad godziny Percy
Sally przeniosła na niego swój wzrok, wzdychając
- Percy, nie będzie aż tak źle - odparła, dalej czyszcząc naczynia
- Właśnie będzie! - uparł się syn Posejdona - Pewnie coś zrobię albo jakaś drakaina stwierdzi, że fajnie złożyć mi wizytę...
- I tak nie zobaczą tego przez mgłę - dążyła do swego mama - Percy proszę zrób to dla mnie
Takim sposobem Sally właśnie wygrała tą dyskusję. Percy westchnął podirytowany i wyszedł z kuchni mijając pod drodze Paula. Rzucił mu krótkie "Część" i zniknął. Blofis usiadł na krześle w kuchni patrząc z lekkim zmartwieniem na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą był Percy
- Jak tak bardzo nie chce to nie musi... - zaczął Paul
- Nie - przerwała mu - Percy musi zacząć wieść w miarę normalne życie, a niestety odkąd skończył dwanaście lat, takiego nie miał
- Nie narzeka na to - stwierdził
- Percy nie należy do osób, które wolą mówić każdemu co czują, co trapi, on po prostu wszystko trzyma w sobie i potem wygarnia za jednym razem - wyjaśniła
- Rozumiem - odparł Paul, a następnie spojrzał na zegarek - Za godzinę jedziemy
***
Przez całą drogę Percy wyrażał swoje niezadowolenie długim milczeniem. W końcu Paul, chcąc podnieść Percy'ego na duchu postanowił zacząć jakąkolwiek rozmowę
- Wiesz, Percy mój brat Michael ma syna w twoim wieku - zaczął
"No to po prostu super" pomyślał zirytowany Percy.
Ma miejsce dotarli godzinę później. Przywitali ich ok. 70 - letnia staruszka z miłym wyrazem twarzy, staruszek z pewnie podobnym wiekiem oraz mężczyzna w mniej więcej czterdziestce. Percy przywołał na twarz uśmiech, mimo tego że tak naprawdę nie był wcale zadowolony z tego wyjazdu. Chwilę potem przybiegł jeszcze chłopak o blond włosach z zawiadackim uśmiechem na twarzy
- Witajcie - powiedziała uśmiechnięta staruszka
- Dzień dobry - odparł Percy
Sally posłała mu karcące spojrzenie, na co on wzruszył ramionami
- Ty jesteś Percy? - uśmiechnął się staruszek, wyciągając rękę - Miło mi cię poznać
Syn Posejdona przyjął rękę
- Mi pana też panie Blofis - powstrzymał się od powiedzenia "Popis"
Stał w miejscu słuchając bardzo radosnych powitań rodziny Blofis. Niespodziewanie podszedł do niego ten brat Paula... Jak mu tam... Aaaa... Już wiem Michael
- Dzień dobry, Percy - odparł
- Dzień dobry - mruknął
Brat Paula chyba zignorował lub nie zauważył bardzo mocnego sarkazmu w tych dwóch słowach
- Brian - zwrócił się do swojego syna - Zaopiekuj się Percy'm, możesz go oprowadzić po okolicy, zezwalalam ci na wszystko
- Dobrze, tato - odpowiedział Brian
Dorośli zniknęli za drzwiami budynku z kolei Brian i syn Posejdona zostali sami
- Chodź, oprowadzę cię - odrzekł Blondyn
Percy niepewnie przystał na tą propozycję.
Brian na początku pokazał Percy'emu stare kamienice i inne sprawy, lecz nie za bardzo go to ciekawiło. Syn Posejdona jednogłośnie stwierdził, że chłopak jest zbyt arogancki i samolubny w niektórych sprawach. Gdy dotarli do szkoły i on zaczął głosić nudny monolog na temat tego, że ostatnio wygrał szkolne zawody w szermiecie postanowił coś dopowiedzieć
- Więc, wygrałeś zawody szkolne w szermierce? - spytał Percy
- Tak - odpowiedział zadowolony z tego, że udało mu się czymś zainteresować półboga - Jestem od trzech lat najlepszy w szkole
- Wiesz, Brian tak się składa, że ja też jestem tam całkiem całkiem dobry w szermierce - odparł syn Posejdona
Blondyn zaśmiał się szczerze
- Nie obraź się Percy, ale na pewno nie jesteś lepszy ode mnie - powiedział z przekonaniem
- Masz w domu sprzęt? - spytał Percy unosząc jedną brew
- Oczywiście - odpowiedział Brian
- Przyjmujesz wyzwanie?
- Z tobą mam się fechtować? - zaśmiał się, lecz Percy był pewny że nerwowo - Nie chcę ci zrobić krzywdy
- A ja tobie - odparł całkowicie pewnie syn Posejdona
- Dobrze, ale żeby nie było że nie ostrzegałem
***
Pokój Brian'a był w kolorach szarości. Na środku pokoju znajdowała się kanapa, która była pewnie rozkładana. Przy oknie stało biurko, zapewne do nauki. Podłoga była białą wykładziną, z kilkoma plamkami co świadczyło o tym, że nie jest jakaś bardzo nowa. W jednym kącie był obszerny regał na książki, lecz nie aż tak wielki jak w domku Ateny. Na przeciw kanapy stał mały czarny metalowy stolik z jedną pufą. Swoje miejsce w pokoju miała także szafa i dwie szafki. Większość pokoju była po prostu pusta, co pewnie teraz posłuży na miejsce dla pojedynku Percy'ego i Brian'a
- Jesteś pewny? - ostrzegł go po raz kolejny Blofis, grzebiąc w szafkach - No wiesz nie chcę cię zabić...
- Jestem pewny - przerwał mu syn Posejdona - No Brian szybko
Blondyn westchnął
- Szabla, floret czy szpada? - spytał
- Obojętnie - mruknął Percy, choć nie wiedział o co dokładniej chodzi
Percy przecież uczy szermierki w obozie herosów i w ogóle, ale nigdy nie robił tego tak całkowicie fachowo. W końcu Brian podał Percy'emu broń, a sam zaczął szukać do siebie. Syn Posejdona nagle wpadł na genialny pomysł
- Brian, gdzie macie łazienkę? - spytał
- Prosto i w lewo - odrzekł
- Zaraz wracam
Brunet poszedł w wyznaczonym miejscu przez Blofisa i nacisnął klamkę, wchodząc do łazienki. Tam wcale nie załatwił swoich potrzeb tylko zamoczył celowo całą twarz w wodzie. Natychmiast poczuł się silniejszy. Opuścił łazienkę i wrócił z powrotem do pokoju Brian'a. Tam wziął szablę - to co dał mu blondyn i czekał, aż ten będzie gotowy
- Gotowy? - spytał Brian
- Całe życie - mruknął Percy
Blofis zasarżował. Syn Posejdona zręcznie unikał jego dość bardzo mocnych i celnych cięć. Zauważył, że jego ruchy są coraz bardziej wolne. Odparował jego cięcie posyłając go trochę do tyłu, powodując zdziwienie na twarzy Brian'a. W końcu on zaatakował po raz pierwszy, ale na tyle mocno, że Blofis z trudem to odparował. Teraz wymieniali uderzenia, lecz z daleka dało się dojrzeć przewagę Percy'ego
- Jesteś całkiem dobry - zaczął rozmowę syn Posejdona
Brian nic nie powiedział, był zbyt skupiony na unikaniu cięć Percy'ego. Z kolei syn Posejdona nie miał żadnych problemów z rozmową, ale stwierdził milczeć. W końcu Brian wykonał niepoprawny ruch, chcąc podstawić szablę pod gardło syna Posejdona. Percy natychmiast wytrącił mu broń z ręki i sam podstawił szablę pod jego gardło
- Wygrałem - odparł pewnie
...
969 słów
Ten os jest... Głupi.... Następny os to jest już o Jws i będzie on jutro albo pojutrze
Zostawcie ślad! Komentarz i gwiazdkę! Tak dokładniej!
CZYTASZ
𝐏𝐄𝐑𝐂𝐀𝐁𝐄𝐓𝐇, 𝐇𝐈𝐂𝐂𝐒𝐓𝐑𝐈𝐃 ● one shots
FanfictionPrzeróżne jednoczęściowe opowiadania o naszych ukochanych parach. Można znaleźć tu wszystko. ∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙∙ Zapraszam do czytania! PS ksiazka pisana...