Zdyszana znalazłam się na samej górze. Ledwo przebierałam nogami. Trzymałam się poręczy i podciągałam na niej, aby wejść na ostatni stopień. Przeszłam przez drzwi i zamknęłam je za sobą, trzaskając nimi. Zimny wiatr zarzucił moimi włosami.
- Właśnie zatrzasnęłaś drzwi, brawo!- Usłyszałam cieniutki głosik za swoimi plecami.
- Trudno.- Odwróciłam się do zapłakanej dziewczyny, siedzącej przy ścianie.- Mi już nie będą potrzebne.- Ruszyłam na krawędź dachu.
- Jak to!?- Zerwała się za mną, ale ja jej nie odpowiedziałam.- Zaczekaj! Co się stało!?- Złapała mnie za rękę. Poczułam jej ciepły dotyk.
- Spierdalaj!- Wyszarpnęłam dłoń i kontynuowałam zmierzanie w stronę końca dachu.
- Co chcesz zrobić!?! Ejj!
- Skoczyć.- Stanęłam na krańcu.
- Nie!- Podbiegła do mnie i pociągnęła mnie w stronę drzwi.
Zaczęłam się z nią szarpać, ale nie miałam już siły. Próbowałam ją odepchnąć, ale nie potrafiłam jej uderzyć. Zawsze dostali tylko ci, którzy sobie zasłużyli, a teraz ktoś pierwszy raz się mną zainteresował.
Tej nocy przegrałam drugi raz... Trzymała moje ręce przyciśnięte do ciała i patrzyła na mnie dużymi, wystraszonymi, zielonymi oczami.- Leci ci krew.- Uchyliła swoje małe, kształtne usteczka.- Z nosa.
- Chuj ci do tego.- Wyszarpnęłam się i poszłam we wcześniejsze miejsce.
Spojrzałam w dół. Byłam na wysokości 82 piętra. Wszystko było takie małe. Wystarczył krok i skończyło by się wszystko. Ale się bałam... Usiadłam i otarłam krew w brudną od piwa bluzkę.
W tej pozycji przesiedziałam 20 minut. Musiałam wszystko przemyśleć. Pierwszy raz zachciało mi się płakać. Jestem bezużyteczną suką. Wzięłam głęboki oddech i lekko przesunęłam się w przód. Poczułam jej dłoń na ramieniu.
- Porozmawiajmy.- Usiadła obok, a ja spojrzałam na nią jak na jakąś zarazę.
- O czym niby?- Powiedziałam zrezygnowana.
- Dlaczego chcesz ze sobą skończyć?
- Nie mam dla kogo żyć. Jestem kurwą. Jebaną pizdą, która wszystkich rani bez wyjątku, więc jeśli nie chcesz, żebym popsuła ci tą zajebiście śliczną buźkę to daj mi spokój.
- Zajebiście śliczną buźkę to ty masz.- Uśmiechnęła się smutno, nie patrząc na mnie.- Żyj dla mnie.
- W innym życiu bejb.- Przesunęłam się do przodu. Teraz byłam zdecydowana. Chciałam skoczyć.
- W tym.- Objęła mnie w pasie jedną ręką, nie pozwalając mi wykonać ostatecznego ruchu. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- O chuj ci chodzi?!?- Krzyknęłam, czując się bardzo dziwnie. To było nie komfortowe, kiedy taka piękna, delikatna osóbka poświęcała mi całą swoją uwagę i się mnie nie bała. Czułam jakbym zwariowała, a jej dotyk stawał się coraz intensywniejszy, uspokajając mnie.
- Chcę żebyś mi powiedziała co się stało.- Jej oczy mną manipulowały.- A później może pozwolę ci skoczyć.- Obezwładniła mnie swoim uśmiechem.
- No bo... już ci mówiłam.- Warknęłam gniewnie, a ona westchnęła i zabrała rękę.- Pobił mnie chłopak.
- Co za skurczybyk! Powinnaś iść na policje.- Krzyknęła piskliwym głosikiem, lekko mnie tym rozbawiając.
- W dupie mam psy. Nie pomogliby mi. Zrobili by wszystko, żeby to mnie przymknąć. Zaszłam już parę razy im za skórę.
- Co takiego odwaliłaś?- Odwróciła się w moją stronę, mierząc mnie od stóp do głowy i z powrotem i tak kilka razy. Jeszcze nigdy nie czułam się tak niezręcznie jak teraz.
- Za dużo by opowiadać.
- Mamy czas. Jesteśmy zdane same na siebie.- Poruszyła brwiami.
- Jesteś lesbą czy co!?- Obrzydziła mnie ta myśl.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Próbuję cię jakoś rozweselić.- Nastała cisza.- A ty?
- Nieee! Masakra.- Pokręciłam głową.
- No dobrze. On był twoim chłopakiem?
- Tak. Był.- Położyłam się.
- Może usiądziemy tam dalej? Tutaj trochę się boje. Mam lęk wysokości.
- To na chuj tutaj wlazłaś?- Spojrzałam na jej piękną twarz. Jeśli byłaby miss to wygrałaby w rywalizacji z całym światem.
- A na chuuuuj tyle przeklinasz?- Przedłużyła specjalnie to niekulturalne słowo.
- Tak już się nauczyłam. Wyładowuje swój gniew.
- Denerwuje cię?
- Tak.
Dziewczyna wstała bez słowa i poszła w miejsce, w którym siedziała kiedy weszłam na dach. Podziwiałam niebo pełne gwiazd. Parę z nich spadło. Był wrzesień i nie było za ciepło. Ta dziewczyna działała mi na nerwy. Zbyt bardzo się mną interesowała.
Ale teraz leżałam sama i zaczynało mi się nudzić. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać po co ona właściwie jest na tym dachu. Poczułam ogarniający mnie strach, że mogla przez ten czas skoczyć. Zerwałam się i zobaczyłam ją, że siedzi pod drzwiami.- Przepraszam. Jednak nie denerwujesz mnie bardziej niż ja sama siebie.- Nie wierzyłam, że powiedziałam to pierwsze słowo. Usiadłam koło niej i odważyłam się na nią spojrzeć. Jej wzrok przeszył mnie na wylot, powodując na moim ciele dreszcze. Dość przyjemne.
- Rozumiem cię... Mi też powoli działasz na nerwy. Co ja ci takiego zrobiłam, że jesteś dla mnie taka niemiła?- Zapytała inaczej niż cała populacja, z którą dotychczas miałam do czynienia. Była opanowana i spokojna. Aż cały mój gniew odparowywał w zapomnienie.
- Nic... Ja...- Przełknęłam ślinę, nie wiedząc co odpowiedzieć, aby znowu jej nie urazić.- Przepraszam.
Znowu to powiedziałam. Nie potrafiłam wytłumaczyć co się ze mną dzieje. W środku zaczęłam się gotować, ale nie z nerwów. Tym razem było to zupełnie inne uczucie. Uczucie wstydu.
Siedziałyśmy w krępującej ciszy, a jej wzrok cały czas był skierowany na mą twarz, powodując na niej rumieniec.
- Po prostu...- postanowiłam kontynuować- nie potrafię być uprzejma. Nauczyłam się żyć wśród ludzi, którzy chcą mnie tylko upokorzyć i wyzwać. Próbuje się bronić.
- Przede mną nie musisz. Nie zamierzam nic złego. Możesz mi zaufać.
- Na zaufanie trzeba sobie zapracować!- Warknęłam.
- Też racja.- Spojrzała w niebo.- Jestem Denis.- Wyciągnęła w moim kierunku rękę.
- Victoria.- Jej dłoń była czymś czego nie mogłam opisać. Była tak idealna. Ciepła, miękka, gładka i delikatna. Uścisnęłam ją mocniej, a mój świat obrócił się o 180 stopni, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
***
CZYTASZ
24 godziny/ Less ZAKOŃCZONE
Teen FictionJak bardzo zmieni się życie Victorii, kiedy na chwilę pojawi się w nim tajemnicza Denis? Czyli totalne przeciwieństwo. Czy wystarczą 24 godziny, aby postrzeganie świata zmieniło się tak bardzo i wywróciło jej życie do góry nogami?