Podciągnęła moją bluzkę do góry.
- Spójrz tylko!- Szarpała za materiał.- Przecież tu jest taki siniak... Mogło ci coś pęknąć wewnątrz. Musimy jechać z tym do lekarza.
- Powodzenia w otworzeniu tych drzwi.
- Musi być jakiś sposób, aby je otworzyć.- Poszła w ich stronę i zaczęła je ponownie ciągnąć.
- Nie otworzymy ich.- Stwierdziłam.- Musimy znaleźć inne wyjście.
Pobiegłam w stronę komina i wspięłam się na niego. Zaczęłam krzyczeć do jego wnętrza. Nic to nie dało. Zapowiadało się, że kolejną godzine spędzimy razem.
- Masz coś do pisania?- Zapytała, oblizując usta.
- A wyglądam jakbym wracała ze szkoły?
- Hmm... Bardziej jak z wojny.- Uśmiechnęła się i poprawiła mi włosy.
- Po chuj ci coś do pisania?
- Rzucimy kamieniem w dół. Może ktoś nas zauważy.
- Taa. A przy okazji kogoś zabijemy.
- Tego nie wzięłam pod uwagę.
- Yhym.- Usiadłam, a ona obok, przytulając się do mnie.
Ładnie pachniała. Mogłabym czuć jej zapach codziennie. Uspokajał mnie jak nic innego.
- Mogę o coś zapytać?
- Ty pytasz mnie o zgodę? Wow...- Powiedziała sarkastycznie.
- To nie.- Zdenerwowałam się.
- No pytaj.- Potarła moje ramie.
- Nie.
- Tak.- Patrzyła na mnie.- Skarbie zapytaj mnie. Proszę- Wtuliła się w moją szyję.
- Dlaczego płakałaś jak weszłam na dach?- Spojrzałam w jej oczy, które od razu zrobiły się smutne.
- Emm. Widzisz. Ja też mam swoje problemy. Jestem nieuleczalnie chora. Mam nowotwór. A...- Ściągnęła swoje włosy.- To jest peruka.
- Ojć.- Nie wiedziałam jak powinnam się zachować i co powiedzieć.- Przykro mi.- Palnęłam, ale rzeczywiście tak było. Było mi przykro, że tak dobra osoba niedługo zakończy swoją egzystencje, a tacy ludzie jak ja nadal żyją.
- E tam. Póki żyje to jest git.
- Czyli został ci rok?- Zapytałam smutno, łapiąc jej dłoń.
- Podobno.- Przełknęła śline.- Ale czuje, że to już niedługo.
- Nie pierdol. Dasz radę. Musisz być silna.- Spojrzałam na jej twarz.- W końcu w brygadzie antyterrorystycznej potrzebują silnych ludzi.- Uśmiechnęłam się.
- No właśnie. Muszę zatrzymywać takich jak ty.- Pocałowała mnie w policzek, a ja zastygłam w bezruchu, czując ślad jej ust.- A teraz ja o coś zapytam. Co się stało z twoją mamą?
- Ja jeszcze nie skonczyłam.- Włożyłam jej rękę pomiędzy swoje uda, ponieważ była lodowata.- Naprawde w tym pracujesz? Jak się tam dostałaś mimo takiego młodego wieku i choroby?
- Pozwolili mi spełnić swoje marzenia, kiedy dowiedziałam się o raku.
- Aż trzy lata?
- Tak... To co z twoją mamą?
- Moja mama... Też była chora. Obiecała mi, że się nie podda. Ale zrobiono jej eutanazje.
- Przecież to nielegalne. Zgodziła się?
- Nie. Nie pytali o zgodę. Twierdzili, że nie da się już jej uratować.- Poczułam gniew.
- Co jej było?
- Też miała nowotwór. Ale mózgu. Niektóre umiejętności po prostu zanikały. Była jak warzywo.
- Smutne.- Zabrała rękę i przytuliła mnie.
W jednej chwili ktoś otworzył drzwi, a my wpadłyśmy do wewnątrz budynku.
***
CZYTASZ
24 godziny/ Less ZAKOŃCZONE
Teen FictionJak bardzo zmieni się życie Victorii, kiedy na chwilę pojawi się w nim tajemnicza Denis? Czyli totalne przeciwieństwo. Czy wystarczą 24 godziny, aby postrzeganie świata zmieniło się tak bardzo i wywróciło jej życie do góry nogami?