5:00 am

4.6K 221 35
                                    

Siedziałyśmy w bezruchu, obserwując jak zmienia się otoczenie. Nasze twarze stały się jaśniejsze i wszystko naokoło zrobiło się brzydsze. Można było dostrzec brud w kącie. Nie wspomniałam, ale mam bzika na punkcje czystości. Jestem pedantką. Może tego nie da się po mnie odczuć, patrząc na to w jakim otoczeniu najczęściej przebywam i z kim się zadaje. Ale to tylko dlatego, że nie jestem w stanie przebywać w domu. Z ojcem.

Denis była dla mnie kimś wyjątkowym. Kimś kogo jeszcze nigdy nie spotkałam. Była dla mnie tak dobra i czysta. Nie mogłam dostrzec w niej żadnych niedoskonałości. Była doskonała.

- Słyszysz?- Zapytała ponownie.

- Słyszę. Budzą się do życia.

- Dokładnie. A my uwięzione na tym dachu.- Uśmiechnęła się, wiercąc się pomiędzy moimi nogami.

- Nikt nie będzie cię szukać?- Zapytałam, przysuwając głowę do jej głowy.

- Mieszkam sama. Więc wolne życie.

- Ja można powiedzieć też. Ale moje życie biegnie bardziej w stronę koszmaru.- Musnęłam jej policzek swoim i po chwili przyległy do siebie.

- Moje to jest dopiero koszmar.

- Bo?- Poczułam lekkie zdenerwowanie, wiedząc, iż nikt nie ma tak przerąbane jak ja.

- Bo jestem nieuleczalnie chora. Został mi rok. Chociaż czuję, że to już niedługo. Brakuje mi energii.

- To dlatego chcesz zostawić po sobie dobre światło?

- Tak.

- Jesteś egoistką.- Zabrałam ręce.

- Nie jestem. Wypraszam sobie. Jestem dobrą osobą nie ze względu na naprawienie swoich błędów... Zawsze byłam dobra.

- Yhym.- Wstałam i podeszłam do krawędzi dachu.

Na ulicach powstały już korki, a mali ludzie biegali jak z pieprzem w tyłku, spiesząc się do pracy.

- Pracujesz?- Zapytałam, odwracając się.- Deni zostaw te drzwi. I tak nie uda ci się ich otworzyć.

- Denis.- Poprawiła mnie i nadal starała się sprostać zadaniu.

- Deni.- Mrugnęłam do niej, aby ją rozwścieczyć, chociaż sądziłam, że to niemożliwe. Ona była spokojna jak anioł.

- Pomożesz mi!?- Szarpała metalowe wrota.- Ochh!

- Co jest Deni?

- Przestań tak na mnie mówić!

- Myślałam, że nie można cię zdenerwować.- Zaśmiałam się.

- Żebyś się nie zdziwiła.- Ciągnęła je.

- Deniiii...- Przeciagnęłam i stanęłam za nią. Dostałam w brzuch z łokcia, tak, że skuliłam się natychmiastowo.- Kurwa!

- Już wole Deni.- Nachyliła się nade mną i to był błąd. Rozzłościła mnie niesamowicie.

Wstałam i popchnęłam ją na ściane. Uderzyła głową.

- Uważaj sobie.- Przecedziłam przez zęby, ściskając jej szyję.

Zaczęła robić się sina, kopiąc mnie i uderzając ze wszystkich stron. Nie panowałam nad swoimi emocjami. Spojrzała litościwym wzrokiem, a ja odpuściłam.

Byłam idiotką. Pokręciłam głową i odeszłam na drugi koniec dachu. Zrobiło mi się przykro. Nie potrafiłam być taka jak bym chciała. Normalna. Nie chciałam być agresywna. Nie chciałam być chmurą.

Stanęłam na krawędzi, a po moim policzku po raz kolejny spłynęły łzy. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. W jednej chwili poczułam chwyt jak w titaniku, albo bardziej MMA i rzucenie mną o glebę. Przekulałyśmy się pare metrów, aż ona znalazła się na mnie.

- Nigdzie nie skaczesz. Możesz podskakiwać tylko mi.- Powiedziała w moje usta, a nasze nosy się zetknęły.

- Zejdź ze mnie!- Próbowałam ją zrzucić, ale ona okazała się być silniejsza. Chwyciła moje dłonie i nie chciała puścić. Siedziała tak, aż nie uspokoiłam się całkiem.

Ściaskała mój obolały brzuch swoim tyłkiem. Ale pomimo bólu, było to bardzo przyjemne.

- Tak pracuje. W brygadzie antyterrorystycznej.- Wyszeptała mi na ucho, a po moim ciele przebieg dreszcz.

- Długo?- Przełknęłam ślinę.

- Trzy lata skarbie.

Kiedy usłyszałam ostatnie słowo z moich ust wydobył się niekontrolowany jęk.

- Co jest? Mmm?- Wymruczała, a w tym momencie poczułam ogrom motyli w brzuchu.- Co skarbie?- Poruszyła seksownie swoimi biodrami, a ja ponownie zajęczałam.- Czyżbyś się podnieciła?- Wyszeptała na moje drugie ucho.

- Kurwa... siedzisz mi na brzuchu, w który uderzył mnie chłopak.

- Jezu, przepraszam!- Zerwała się natychmiast.

- Ja pierdole.- Złapałam się za niego, chociaż już mnie nie bolał, jednak uczucie podniecenia zostało. Symulowałam.- Ałaa.

- Musimy to zobaczyć.- Próbowała podnieść moją koszulkę.

- Zostaw!- Zerwałam się na równe nogi.

- Pokaż.- Wstała za mną i znalazła się na przeciw mojej twarzy. Spojrzałam na jej usta, a ona zrobiła coś czego mogłam się spodziewać.

***

___________________

Podoba wam się to? 😀

24 godziny/ Less ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz