Changing feelings.

1.2K 63 9
                                    

- Więc, czego szukamy? – zapytała Toni.

- Mówiłam ci ze sto razy. Czegoś dla Josie.

- No dobrze, ale konkretniej?

- Nie mam pojęcia, dlatego musisz mi pomóc. – odpowiedziałam nerwowo.

- Spokojnie, Cher. – uśmiechnęła się. – Coś wymyślimy.

Przeszukałyśmy całe miasto i nic nam się nie spodobało. Zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować. Widziałam, że Toni też się to nie podoba.

- Mam pomysł. – powiedziała. – Skoro to tylko zwykła impreza...

- Jak to „zwykła"? Może dla ciebie! To ja będę musiała rozmawiać z Josie!

- Tak, wiem, ale nie musisz przynosić na nią słonia w butelce, Cher. Dla Josie kupmy kwiaty, a Trev'owi można kupić piłkę.

- Myślisz, że to wystarczy? – zapytałam niepewnie.

- Powinno. To co, wracamy się?

- Nie ma wyjścia. – uśmiechnęłam się. – Wybacz, że na ciebie naskoczyłam, nie chciałam tego. Po prostu bardzo się denerwuję...

- Nic się nie stało, rozumiem cię. – przerwała i złapała mnie za rękę, pociągając za sobą. – A teraz chodź, bo nie zdążymy.

*********************************

Następnego dnia wstałam wcześnie rano, żeby pójść na kolejne zakupy. Tym razem postanowiłam iść sama. Chodziło o mój dzisiejszy outfit. Mogłam trochę zaszaleć, mama zostawiła mi dużo pieniędzy. Po drodze spotkałam Jugheada. Od razu przypomniała mi się cała akcja z Toni i poczułam się źle. Postanowiłam przejść niespostrzeżona.

Mój wybór w kwestii ubrania padł na czarną, koronkową koszulę w róże i czerwone spodenki z wysokim stanem. Do tego buty na wysokim obcasie i czarny choker. Ku mojemu zdziwieniu, nie zapłaciłam dużo. Królowa zakupów, gdzie ja podziałam koronę?

Wracając wpadłam na... Toni. Miała w rękach coś kolorowego i kwiaty. Podeszłam bliżej.

- Toni... - powiedziałam, zauważając, że trzyma dwa znicze. – Dla kogo to?

- Dla rodziców. – odpowiedziała łamiącym się głosem.

- Jejku, przykro mi... Może chcesz, żebym poszła tam z tobą?

- Nie musisz, Cher. – uśmiechnęła się. – Masz teraz dużo na głowie.

- Ale chcę, zajdę do Nany...

- W porządku, ale może najpierw odniesiemy twoje rzeczy, hm?

- Dobry pomysł. – stwierdziłam.

Poszłyśmy do mnie odłożyć torby z ubraniami, po drodze zaszłyśmy po kolejny znicz.

Ruszyłyśmy w stronę cmentarza. Przed bramą Toni złapała mnie za rękę.

- No to chodźmy. – powiedziała niepewnie.

W pierwszej kolejności postanowiłyśmy odwiedzić babcię. Pomodliłam się i zapaliłam jej znicz. Następnie przeszłyśmy do rodziców Toni. Usiadła na ławeczce obok pomnika i z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Pomodliła się i spojrzała na mnie. Poczułam, że muszę na chwilę odejść. Z daleka widziałam, że coś mówi, po czym zapala znicze i zostawia kwiaty. Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno.

Kiedy do mnie wróciła nie patrząc na nic mocno ją przytuliłam. Uznałam, że tak trzeba.

Pozostało tylko pół dnia do imprezy. Spacerkiem wróciłyśmy do mojego mieszkania.

Choni fanfiction PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz