- Ej! – krzyknęła z salonu Toni.
Byłam w kuchni, ale jej głos był teraz tak doniosły, że przez chwilę myślałam, że stoi tuż za mną i krzyczy mi do ucha.
- Co się stało? – zapytałam w szoku.
- Dasz sobie radę przez em... 20 minut?
- Czemu miałabym nie dać sobie rady? – zaśmiałam się. – A co chcesz w tym czasie zrobić, hm?
- Szybko pójdę po swój strój i wrócę na motocyklu. – odpowiedziała. – Przebiorę się u ciebie i razem pojedziemy na tą imprezę.
- Okej, tylko jedź ostrożnie. Będę czekać.
Toni już była przy drzwiach, kiedy nagle zawróciła się i mnie pocałowała. Szybko, ale czule.
- Kocham Cię. – usłyszałam z jej ust. – Będę za chwilkę.
- Ja Ciebie też. – odpowiedziałam.
Tym razem przyszło mi to bez żadnych problemów, nie wiem, czy to przez to, że nie mam już z tym problemów, czy to tylko ten pośpiech.
Zastanawiałam się teraz, co powiem Josie. Ale tak szczerze, czy ja w ogóle muszę z nią rozmawiać? Może po prostu pójdę tam, żeby dobrze bawić się z Toni? Eh, mam za dużo na głowie.
I w tym momencie do głowy przyszła mi myśl najgorsza. Przecież jestem z DZIEWCZYNĄ! Czy inni to zaakceptują? Jednak będę musiała porozmawiać z Josie. Odechciało mi się tego wszystkiego.
Toni wróciła, a ja od razu opowiedziałam jej o moich strasznych myślach. Ona przytuliła mnie i powiedziała, że nie musimy się ukrywać i że będzie mnie wspierać, nawet jeżeli ludzie będą wytykać nas palcami. Zrobiło mi się lepiej. Ale jak powiedzieć o tym Josie?
Wybiła już ta godzina. Godzina, która oznaczała wyjście z domu. Była dokładnie 19:45, impreza zaczynała się równo o 20:00. Dojechałyśmy na czas.
Weszłyśmy do domu Josie przez tylne drzwi, tak jak prosiła. Obok schodów do piwnicy stał jakiś kolos z workiem na twarzy i zapytał:
- Kto tutaj?
- Cheryl, Cheryl Blossom, z towarzystwem. – odpowiedziałam.
- W takim razie proszę iść tędy. – wskazał na stare schody do piwnicy.
Złapałam Toni za rękę i ruszyłyśmy na przód. Za drzwiami ujrzałyśmy coś niesamowitego. Ze starej piwnicy, w której niegdyś bawiłam się z Josie, zrobiono cudowną salę imprezową. Kolory czerwieni i czarne dodatki, czy może być lepiej? Od razu zauważyłam Treva, później zobaczyłam też organizatorkę przyjęcia.
- Hej Josie. – powiedziałam i złapałam ją za lewę ramię. – Cześć Trev. Proszę, tu coś dla was.
- Witaj, Cheryl. – odpowiedzieli jednocześnie.
- Narobiłaś sobie niepotrzebnie kłopotu. Dziękujemy. – odparła po chwili Josie.
Trev odszedł, a wzrok Josie skupił się na Toni.
- Witaj, jestem Josie. Pewnie już mnie znasz, ze szkoły.
- Tak, świetnie śpiewasz! – odpowiedziała kolorowowłosa. – Jestem Toni Topaz, miło mi cię poznać.
- Mi również! – uśmiechnęła się.
- Świetnie, że już się poznałyście. - uśmiechnęłam się.
W tym momencie zapadła niezręczna cisza. Postanowiłam ujawnić Josie prawdę, musimy zrobić z Toni krok do prodzu.
- Wiesz, Josie...
- Tak, Cheryl?
- My z Toni em... - przerwałam, nie słysząc własnych myśli. - Świetnie czujemy się na tej imprezie! Jak ty to zrobiłaś? Gdzie schowałaś ten cały kurz? – zaśmiałam się nerwowo.
Toni spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a Josie zaniemówiła.
- Tak, tak... Cheryl ma rację! – poparła mnie Toni. - Tu jest tak pięknie.
- Podoba wam się to miejsce? – zapytała.
- Tak! Jak to zrobiłaś? Z tak zaniedbanej piwnicy, podziwiam cię. - odpowiedziałam.
- Cóż, odłożyłam sporą sumkę z koncertów i postanowiłam zrobić z nią coś pożytecznego. – zaśmiała się. – Patrzcie, tam jest scena. – pokazała palcem ogromne, podświetlone wywyższenie, gdzie stał jakiś DJ. – Niedługo zaśpiewam na niej swój nowy kawałek, będziecie jego pierwszymi słuchaczkami.
- To świetnie... - powiedziała Toni.
- Wybaczcie dziewczyny, muszę iść na zaplecze. Bawcie się dobrze!
Zapowiada się naprawdę długi wieczór....
CZYTASZ
Choni fanfiction PL
Hayran KurguCheryl Blossom to nastoletnia dziewczyna, która za nic nie może pogodzić się ze stratą brata. Jason był najważniejszą osobą w jej życiu, bez niego Cheryl czuje się bardzo samotna. Na zewnątrz stara się być silną i pewną siebie dziewczyną, jednak w ś...