Chris opowiedział mi o tamtym nieszczęsnym dniu, w którym mieliśmy wypadek. Po jego głosie było słychać, że dalej obwinia się za tamte zdarzenia. Dowiedziałam się, że po tym wypadku zapadłam w śpiączkę. Chris powiedział, że na początku odwiedzał mnie codziennie, ale potem moi rodzice mu tego zakazali. Znienawidzili go za tamte zdarzenie. Czym bardziej zbliżał się do końca opowieści, tym więcej łez zbierało się jego oczach. Ostatecznie odwrócił się w drugą stronę i po jego głosie można było poznać, że płacze. Widząc to Thomas przejął pałeczkę i postanowił skończyć opowiadać za brata.
-Kiedy wybudziłaś się ze śpiączki, chcieliśmy odwiedzić cię całą paczką, ale twoi rodzice zabronili kogokolwiek wpuszczać do ciebie. Potem wyprowadziliście się i nawet zmienili ci numer telefonu, a my postanowiliśmy dać ci święty spokój i pozwolić ci o nas zapomnieć. Wiem, że to było trochę nie sprawiedliwe wobec ciebie, ale twoi rodzice nie dali nam zbyt wielkiego wyboru.
-Nie mam wam tego za złe. Dziękuję, że mi o tym powiedzieliście.
-Co teraz zamierzasz zrobić?
-Na pewno chcę porozmawiać z moimi rodzicami, a później się zobaczy.
-Rozumiem. Odprowadzić cię do domu?
-Wolałabym zostać sama z Chrisem.
-W porządku. W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości dzwoń.-podał mi karteczkę ze swoim numerem- Miłego dnia i do zobaczenia w szkole.
-Cześć!-spojrzałam się na Chrisa-Dalej uważam, że to nie twoja wina.
-Ann, jesteś dla mnie za miła. Chyba najlepiej będzie jeśli przestaniemy się ze sobą zadawać.
-O czym ty mówisz? Niedawno znowu się spotkaliśmy i zaczęliśmy odnawiać naszą znajomość, a ty tak po prostu chcesz przestać się ze mną spotykać?
-Uważam, że tak będzie lepiej.
-Ale dla kogo?
-Dla ciebie.
Chris wstał z ławki i poszedł sobie. Zostałam tam sama i nie wiedziałam , co mam zrobić. Wróciłam do domu i po rozmowie z rodzicami, którzy tłumaczyli, że zrobili to wszystko dla mojego dobra, poszłam spać. Obudziłam się dopiero popołudniu i postanowiłam nie marnować dnia, więc udałam się do Jenny. Zapukałam kilka razy, ale nikt nie otworzył mi drzwi. Kiedy miałam już zamiar zawrócić do domu, drzwi się lekko uchyliły i zza nich ujrzałam twarz Leona. Chłopka uśmiechnął się do mnie serdecznie i zaprosił mnie do środka.
-Moja siostra wyszła z domu jakiś czas temu. Powiedziała, że wróci dopiero na noc do domu.
-To może lepiej wrócę już do domu. Przekaż jej, że wpadłam.
-Zaczekaj!-chłopak złapał mnie za nadgarstek- Może zostaniesz ze mną?
-Ale ja nawet cię nie znam.
-To może czas najwyższy się poznać?
-No nie wiem.
-Mam pudełko lodów czekoladowych i płytę z jakimś podobno ciekawym i wzruszającym romansem.
-Dobra, przekonałeś mnie.
Leon zgasił światło w salonie i włączył DVD. Potem usiedliśmy na kanapie trzymając w rękach pudełka z lodami. Na rozpoczęciu filmu oboje siedzieliśmy na dwóch końcach kanapy, ale na koniec filmu siedzieliśmy obok siebie. Chłopak przeciągnął się i jego ręka spoczęła na mnie, obejmując mnie. Jego śmiałość zawstydziła mnie. Spojrzałam się na niego, by móc lepiej ocenić sytuacje, ale gdy on tylko spojrzał się w moją stronę, jego twarz stopniowo zbliżała się do mojej. Przeraziłam się i podsunęłam mu pod twarz łyżkę z lodami czekoladowymi. Ku mojemu zdziwieniu chłopak otworzył buzię i zamknął oczy. Nakarmiłam go tymi lodami i zarumieniłam się.
-Smakują ci?
-To są najpyszniejsze lody, jakie w życiu jadłem.
-Ale przecież przez cały film zajadałeś się takimi samymi.
-Ale te są smaczniejsze, ponieważ ty mnie nimi poczęstowałaś.
-Tak w ogóle to mieliśmy się poznać. Może ty pierwszy zadaj pytanie.
-Jakie jest twoje największe marzenie?
-Chciałabym zamieszkać nad morzem, mieć męża i dwójkę dzieci. A jakie jest twoje największe marzenie?
-Nie mogę ci powiedzieć, bo będziesz się śmiała.
-Obiecuję, że nie będę się śmiała.
-Dobrze, więc…-westchnął i uśmiechnął się do mnie uwodzicielska- Chciałbym cię pocałować.
-Nie ma w tym nic śmiesznego, ale czemu akurat to?
-Mam swoje powody. Nie musisz wszystkiego się dzisiaj dowiedzieć.
-Dlaczego? Przecież sam mówiłeś, żebyśmy lepiej się poznali.
-No tak, ale jeżeli nie będę chociaż trochę tajemniczy i nie zostawię niektórych aspektów bez odpowiedzi to nie będziesz miała powodu, aby kiedyś jeszcze spotkać się ze mną bez mojej siostry.
-A więc taką taktykę obrałeś?
-Działa?
-Jeżeli masz ochotę dostać kopniaka, to tak.
-Oj, dziewczyny robiły mi gorsze rzeczy.
-Co to za aluzja?
Chłopak nie odpowiedział mi nic, tylko puścił do mnie oczko. Nie potrafiłam zrozumieć, o co mu tak naprawdę chodziło. Leon zaproponował, że zrobi nam kolację. Przytaknęłam i dalej siedząc na kanapie zastanawiałam się nad moją przeszłością. Prawie godzinę później kolacja była zrobiona i Leon zdążył nakryć do stołu. Kiedy podeszłam, odsunął dla mnie krzesło, jak prawdziwy dżentelmen. Polecił mi lampkę wina do kolacji, a ja i tym razem zgodziłam się. Kolację zjedliśmy w milczeniu. Następnie brat mojej przyjaciółki pozbierał brudne naczynia i włożył je do zlewu.
-Mam taką propozycję.-znów uśmiechnął się uwodzicielsko-Ja będę zmywał naczynia, a ty je będziesz wycierać. Tak będzie szybciej i będziemy mogli wrócić do naszej rozmowy. –spojrzał się na mnie-Słuchasz mnie?
Przyglądałam się mu uważnie, nie zwracając zbyt wielkiej uwagi na to co mówi. Przygryzłam wargę patrząc na jego usta. Przez moment przeszła mnie myśl, aby go pocałować. Działał na mnie jak magnez. To było nasze trzecie spotkanie, a ja czułam, że znam go od wieków. Przerwałam swoje myślenie i podniosłam swój wzrok trochę wyżej, na jego oczy. Zauważyłam w nich rozbawienie i zaintrygowanie. Zrozumiałam, jak właśnie muszę wyglądać i odparłam:
-Ty zmywasz, ja wycieram.
Po zmyciu naczyń poszłam w stronę kanapy, ale on znów złapał mnie za nadgarstek i mnie zatrzymał. Delikatnie popchnął mnie do tyłu i wylądowałam oparta plecami o ścianę. Leon oparł jedną rękę o ścianę przy mojej twarzy, a drugą dalej trzymał mnie za nadgarstek. Stopniowo zbliżał się do mnie, jakby chciał zbadać na ile może sobie pozwolić. Patrzyłam się w te jego zabójcze, czarne oczy, jak noc o północy, błyszczące jak u kota czającego się na mysz. Nie wiedziałam jak odwlec jeszcze ten nieunikniony pocałunek, którego bardzo pragnęłam od chwili, gdy ujrzałam go po raz pierwszy.
-Słyszałam, że masz dziewczynę-wypaliłam.
-Od słów do czynu dzieli nas tyle, ile sami na to pozwolimy. Czy flirt to zdrada ?Czy patrzenie to chęć zdrady ?
-Czy ty recytujesz mi jakiś wiersz?
-Droczę się tylko z tobą. Nie mam dziewczyny.
-Muszę się chyba zbierać do….-nie dał mi skończyć. Powoli i czule musnął moje usta swoimi. Dalej badał granice mojej wytrzymałości, a ja traciłam nadzieję na to, że mu nie ulegnę. Widząc brak protestu z mojej strony zaczął delikatnie mnie całować, a potem te delikatne pocałunki przemieniły się w jeden długi namiętny pocałunek. W pewnym momencie odepchnęłam go i pobiegłam w stronę drzwi. On jednak szybko mnie dogonił i przeszkodził mi w ucieczce. Spojrzałam się na niego błagalnie.
-Muszę wracać do domu! Przepraszam cię, ale nie jestem sobą.
-Pada deszcz.-wskazał mi na okno- Wręcz leje i zapowiada się na zamieć. Nie puszczę cię nigdzie. Moja siostra by mnie za to zabiła.
Przyjrzałam się jego twarzy i widziałam, że mówi poważnie. Bałam się tego, co może się wydarzyć ,gdy zostanę tu na noc. Przejechałam palcem po moich wargach, na których wciąż czułam jego usta. Chwyciłam za klamkę i szybko wybiegłam na zewnątrz. Nie miałam na sobie ani butów ani kurtki. Biegłam po błocie prosto przed siebie. W pewnym momencie poślizgnęłam się i upadłam. Przy próbie wstania poczułam ból w nodze i stwierdziłam, że prawdopodobnie skręciłam kostkę. Mimo wielkiej ulewy, przez którą ciężko było cokolwiek widzieć, zauważyłam idącego w moją stronę Leona. Ogromnie bałam się tego jak na mnie działał. Zaczęłam krzyczeć. Niespodziewanie za Leonem pojawiła się czyjaś sylwetka, męska sylwetka. Chłopak stojący za nim zawołał go i po chwili obaj szarpali się ze sobą. Wyczułam, że to najlepszy moment na ucieczkę, lecz także druga próba wstania zakończyła się fiaskiem. Postać nieznanego mężczyzny najwidoczniej wygrała spór i powoli zbliżała się do mnie. Byłam przerażona bardziej niż na samym początku. Zwinęłam się, jak kot w kłębek i leżałam w tym błocie, aż postać mężczyzny podniosła mnie. Chłopak pachniał znajomo. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że to Chris mnie niesie. Zaczęłam uderzać w niego pięściami i krzyczeć, aby odstawił mnie na ziemię. Chris posłuchał się mnie i postawił mnie na ziemi, lecz gdy tylko ustałam na niej obiema nogami, mało co nie upadłam. Na szczęście chłopak złapał mnie. Wziął mnie pod swoje ramię i pomógł mi kawałek przejść. Następnie posadził mnie na motorze i zdjął swoja kurtkę, po czym okrył mnie nią i nałożył mi na głowę kask. Chciałam zaprotestować, że w taką pogodę nigdzie nie pojadę z nim na motorze, ale zauważyłam, iż on nawet nie zamierza na niego wsiąść. Chris kazał mi się trzymać motoru i złapał obiema rękami za kierownicę. Prowadził motor, aż do swojego domu. Kiedy postawił stopkę, wziął minie na barana i zaniósł do środka. Był cały przemoknięty, a ja czułam się temu winna. Chłopak po cichu szedł ze mną na plecach po schodach do swojego pokoju. Posadził mnie na swoim łóżku i zdjął kask z mojej głowy. Odgarnął moje włosy i część z nich zaczepił o moje ucho. Położył swoją lodowatą dłoń na moim czole i odetchnął z ulgą, a później zniknął z pokoju na chwilę. Wrócił trzymając w jednym ręku koc, a w drugim kubek. Okrył mnie kocem i włożył do moich rąk kubek. Był gorący i unosił się z niego zapach imbiru i cynamonu.
-Pij póki ciepłe-poinstruował mnie z troską w głosie- Idę pod prysznic i zaraz wrócę. Proszę nie wychodź do tego czasu z pokoju.
Po jego wyjściu zastanawiałam się, co zrobić w tej sytuacji. Modliłam się, aby nie wyszło na to, że spadłam z deszczu pod rynnę. Wypiłam herbatę, która miała charakterystyczny smak i smakowała bardzo znajomo. Bardzo prawdopodobne, że jeszcze przed wypadkiem piłam ją wiele razy. Kilka minut później chłopak wrócił do pokoju w samych spodenkach. Zauważyłam sześciopak na jego brzuchu i kilka blizn na klatce piersiowej. Przełknęłam głośno ślinę bojąc się, co będzie dalej. Miałam głęboką nadzieję, iż nie będzie próbował wykorzystać zaistniałej sytuacji. Przyjrzał mi się wzrokiem troskliwego ojca i podszedł do szafy znajdującej się przy drzwiach od jego pokoju. Wyjął z niej jakiś T-shirt i spodenki. Podał mi je i zapytał:
-Chcesz pierwszo wziąć prysznic?
Przytaknęłam, a chłopak zaprowadził mnie do łazienki, która znajdowała się naprzeciwko jego pokoju. Na szafeczce stojącej obok prysznica położył mi fioletowy ręcznik i postawił obok różne środki higieny oraz przygotowane wcześniej ubrania. Kiedy wszystko było gotowe, pokazał mi jak zamknąć drzwi i wyszedł. Przez moment stałam przed lustrem i przyglądałam się samej sobie. Wyglądałam okropnie. Włosy miałam całe przemoknięte i niektóre z nich odstawały, każdy w swoją stronę, na dodatek byłam blada jak ściana, a na moich policzkach widniały ślady tuszu, który zmył z moich rzęs deszcz. Wzięłam długi prysznic i zastanawiałam się nad wieloma rzeczami. Później wysuszyłam się ręcznikiem i nałożyłam przygotowane przez Chrisa ubrania. Spodobała mi się ta czarna koszulka z nadrukowanym motorem . Była na mnie lekko za duża, ale czego mogłam się spodziewać po męskiej bluzce. Wyszłam z łazienki i nieśmiało otworzyłam drzwi od jego pokoju. Rozejrzałam się po pokoju i po chłopaku nie było śladu. Podeszłam do jego łóżka i moją szczególną uwagę przykuło zdjęcie na jego szafce nocnej. Miałam identyczne zdjęciu w swoim domu, tylko na tym ewidentnie była wycięta postać Thomasa. Po zauważeniu wyciętego elementu zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie za ścianą śpi Thomas. Zaczerwieniłam się na myśl, że jestem w domu sama z dwoma chłopakami, którzy niegdyś walczyli o moje względy. Moje zamyślenie przerwał dźwięk otwierania drzwi. Szybko położyłam się na łóżku i przykryłam się, aż po sam czubek głowy kołdrą.
-Tym razem nie chce toczyć z tobą wojen, bracie. Wiem, że nie śpisz.-to był głos Thomasa, który stopniowo podchodził do mojej kryjówki, ponieważ myślał, że jestem jego bratem- Chcę, żebyś od razu zrezygnował. Ostatnim razem twoja miłość prawie jej nie zabiła. Pozwól tym razem zostać jej ze mną. Jeżeli będziesz walczył to przegrasz, bo ona będzie moja. Znam wszystkie twoje nieczyste zagrania. –jego głos był zimny i nieczuły-Słuchasz mnie?!-podniósł kołdrę- Ann? Co.. Co ty tu robisz? –nagle jego głos zmienił swój ton na bardziej zatroskany i zszokowany -Sły.. Słyszałaś co mówiłem?
-Każde słowo, a teraz proszę zostaw mnie lub przydaj się na coś i przyprowadź tu swojego durnego brata.
-Ann to nie tak! Ja nie chcę, żebyś pomyślała o mnie źle. Daj mi to wytłumaczyć.
-Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Usłyszałam wystarczająco, a teraz wynoś się!
Nagle do pokoju wparował Christopher z kocem i poduszką w rękach. Spojrzał się wzrokiem zabójcy na swojego brata i odłożył wszystkie rzeczy, a potem wyprowadził Thomasa z pokoju i zamknął drzwi. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął się do mnie czule, następnie bez słowa zaczął ścielić sobie posłanie na podłodze. Położył się tam i odwrócił w stronę ściany.
-Wiesz, że nie musisz spać na podłodze? Ja położyłam się tu tylko, aby schować się przed twoim bratem.-podeszłam do niego- Wstawaj i wracaj na swoje łóżko.
-Nie utrudniaj mi tego i wracaj do łóżka.
-Ale ja ci niczego nie utrudniam. Nie chcę tylko, aby mój wybawca spał na twardej podłodze.
Chłopak nie zareagował, więc zaczęłam trząchać go za ramię. W końcu nie wytrzymał, bo prawdopodobnie zdenerwowałam go moją upartością, i odwrócił się nagle w moją stronę, co skończyło się tym, iż znowu wylądowaliśmy w niezręcznej pozycji. Chris wisiał nade mną i opierał się rękoma, by kompletnie na mnie nie wylądować. Zaczerwieniłam się jak burak.
-Mówiłem ci, abyś wróciła do łóżka i poszła spać, a ty uparłaś się, że będziesz robić z siebie męczennice. Wyglądasz wystarczająco pociągająco w tym ubraniu.-w jego oczach pojawiły się płomienie- Proszę, więc ewakuuj się póki możesz, bo zaraz przestanę się powstrzymywać i zrobię coś czego nie chcesz.
-Nie powstrzymuj się.- odparłam i uśmiechnęłam się do niego niewinnie. Rzucił mi płomienne spojrzenie spod swoich zwichrzonych, blond włosów. Z jego oczu można było przeczytać wiele. Widziałam w nich miłość, żar, pożądanie, ale także i strach. Chłopak usiadł, a ja naprzeciwko niego. Przetarł zmęczone oczy i spojrzał się na mnie z zaciekawieniem. Przytuliłam go i otarłam swoim policzkiem o jego policzek. On odwzajemnił to i przytulił mnie z całych sił. W pewnym momencie poczułam, jak odgarnia moje włosy.
-Wciąż cię kocham- szepnął mi do ucha- Przepraszam, że go uderzyłem, ale bałem się, że coś ci zrobi, a nie mógłbym znieść myśli, że znów cię stracę.
W końcu nie wytrzymał i dotknął delikatnie moich ust, a następnie pocałował, na początku delikatnie, potem odważniej, aż w końcu namiętnie. Nie był to zwykły pocałunek. Wyrażał on wiele uczuć i czułam się wtedy , jak w bajce. To był najdłuższy i najbardziej namiętny pocałunek w moim życiu.
-Przenosimy się na łóżko?-zapytał się zalotnie, a w jego oczach tańcowały iskierki.
-Chris…. Nie zrozum mnie źle…-chciałam mu powiedzieć, że nie jestem gotowa na tak odważny krok, ale nie potrafiłam- Ja…. Nie jestem…
-Widać kto tu mu nieczyste myśli.-zachichotał- Jest jeszcze za wcześnie na to. Chciałem tylko powiedzieć, że na łóżku byłoby wygodniej nam spać. Jeżeli nie masz nic przeciwko temu bym spał z tobą.
-Nie mam nic przeciwko-znowu się zarumieniłam.
Przenieśliśmy się na łóżko, a chłopak widząc moją twarz czerwoną, jak burak, wybuchł śmiechem. Kiedy skończył się śmiać, nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło, a później odwrócił się na drugi bok i poszedł spać
-Dobranoc-wyszeptałam i odwróciłam się twarzą do jego pleców. Leżałam i czekałam, aż zaśnie. Po usłyszeniu jego lekkiego pochrapywania zaśmiałam się i wtuliłam się do jego pleców tak ostrożnie, aby go nie obudzić. Miałam nadzieję, że zdążę wstać przed nim i zmienić swoją pozycję. Nie chciałam, aby wywnioskował coś błędnie. Zwyczajnie jego obecność uspokajała mnie i czułam się przy nim bezpiecznie.

CZYTASZ
Wybierz mnie
RomancePoczułem wtedy się o wiele pewniej i pod wpływem chwili złączyłem nasze usta w pocałunku. Początkowo czułem opór z jej strony, ale później oboje nie mogliśmy się od siebie odciągnąć. Jak to tego doszło? Jak znaleźliśmy się w tej niefortunnej sytuacj...