Rozdział 15

44 4 0
                                    

*Miesiąc później*
Od zdjęcia mi gipsu minął tydzień, a moja noga powoli wracała do sprawności. Melania zadzwoniła do mnie z informacją, że w piątkowy wieczór wyjeżdżamy do domku jej wujka, który mieści się w pobliżu gorących źródeł. Miałam niewiele czasu, aby się przygotować. Spakowałam ubrania na cały weekend i jakieś zapasowe. Dołożyłam jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy i jakieś podstawowe produkty, których nie trzeba przechowywać w lodówce. Dwie godziny później była spakowana, wystrojona i stałam z walizką na podjeździe. Po kilku minutach przyjechał po mnie samochód. Melania otworzyła mi bagażnik i pomogła załadować walizkę. Samochód prowadził jej chłopak. Moja przyjaciółka usiadła z przodu, a mi pozostało usiąść na tyle pomiędzy bliźniakami. Postanowiłam podczas tego wyjazdu skorzystać z pomysłu mojej przyjaciółki. Podróż trwała prawie trzy godziny. Kiedy dotarliśmy na miejsce, było już ciemno. Grupka ludzi wyszła z domku, aby nas przywitać. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy rozpoznałam w nich Leona, Jenny i Remigiusza oraz Nathana. Było jeszcze kilka osób, których imion nie pamiętałam. Między innymi dwie dziewczyny, które przymilały się wcześniej do Chrisa. Miałam ochotę udusić Melanie gołymi rękami. Zebraliśmy się z walizkami w całkiem pokaźnym salonie. Nasza przewodniczka wyszła na środek.
-Jak wszyscy wiecie nazywam się Melania i jestem organizatorką tego wyjazdu. Na głównej tablicy przy drzwiach wejściowych macie dokładną rozpiskę, kto z kim śpi w pokoju. Są tylko dwa pokoje dwuosobowe i trzy pokoje czteroosobowe z dwoma piętrowymi łóżkami. Mamy dwie łazienki. Obie są oznaczone w zależności, która z płci z nich korzysta. Plan naszej wycieczki będę wam przedstawiać na bieżąco, podczas śniadania. Pamiętajcie, że wszyscy mamy się tu dobrze bawić. Gotowi na wspaniałe wspomnienia?!
-Tak!-odpowiedzieliśmy wszyscy jednogłośnie.
Podeszłam wraz z całą grupą do głównej tablicy i spojrzałam się na rozpiskę pokoi. Miałam przydzielony pokój z Jenny i tamtymi dwoma dziewczynami. Postanowiłam jakoś to wytrzymać. Obawiałam się, że one będą mi wszystko utrudniać. Zerknęłam na pozostałe pokoje. Pierwszy podwójny pokój był zarezerwowany dla Melani i jej chłopaka. Pierwszy poczwórny pokój był zarezerwowany dla mnie i moich towarzyszek, drugi dla Nathana, Leona, Thomasa i Chrisa, w trzecim natomiast spali nieznani mi ludzie. Drugi podwójny pokój zajmował zaś Remigiusz wraz z Lucy. Podeszłam do Melani i zapytałam się o czwórkę obcych mi ludzi. Dziewczyna wytłumaczyła mi, że należą do nich kucharka, pomoc kuchenna i sprzątaczka. Wszystko nabrało sensu. Poszłam do mojego pokoju i rozpakowałam swoje rzeczy w wyznaczonej dla mnie części szafy. Jako, że nie mieliśmy planów do sobotniego poranka, postanowiłam rozejrzeć się po tym ogromnym domu. Zauważyłam, iż na drzwiach od łazienek jest rozpiska. Każdy z nas miał wyznaczoną porę na poranny oraz wieczorny prysznic. Prawdopodobnie miało to zapobiec kłótniom, o to kto pierwszy zajmuje łazienkę. Jadalnia przypominała szkolną stołówkę. Mieściły się w niej dwa duże stoły i pełno krzeseł. Po rozejrzeniu się po obiekcie wyszłam na spacer. W drodze powrotnej spotkałam Nathana siedzącego na ławce nieopodal domku. Podeszłam do niego od tyłu i zauważyłam, że właśnie szkicuje krajobraz.
-Pięknie rysujesz.
-Dziękuję za komplement.
Chłopak wrócił do szkicowania i widać było, że to go pochłania. Zazdrościłam mu, iż miał jakoś zajmującą pasję. Posiedziałam przy nim moment i wróciłam do obiektu. W pokoju toczyła się kłótnia pomiędzy dwiema dziewczynami. Kłóciły się o to, która zajmuje górne łóżko, a która dolne. Obie chciały spać na górze. Razem z Jenny zasugerowałyśmy im, aby zagrały w kamień, papier, nożyce. Zwyciężyła dziewczyna z ciemniejszymi włosami i usatysfakcjonowana położyła się na górnym łóżku. Z Jenny ustaliłam, że ona śpi na górze. Równie dobrze mogłyśmy odstąpić górną pryczę dla jednej z tamtych dziewczyn, ale nie chciałyśmy. Wolałyśmy spać obok siebie i trzymać się razem. Obie nie ufałyśmy tym nowym. Blondynka ustała na środku pokoju i zaczęła mówić:
-Skoro przez dwa dni będziemy dzieliły ze sobą pokój, proponuje abyśmy się zapoznały. Ja nazywam się Charlotte.
-Jestem Kira-burknęła ciemnowłosa dziewczyna.
-Ja nazywam się Anastazja.
-A ja nazywam się Jenny.
-Świetnie! Proponuje abyśmy zrobiły sobie wieczór babskich pogaduch lub bitwę na poduszki.
-Nie uważasz, że to zbyt dziecinne?-zapytała Kira
-Ja tam wolę iść spać. Musimy przecież być o 9 w jadalni.- zauważyła Jenny.
Dalej nie toczyłyśmy żadnych dyskusji, tylko wszystkie położyłyśmy się spać. Kiedy się obudziłam, pozostałe trzy dziewczyny były już na nogach. Spojrzałam na zegarek i udałam się do łazienki. Przygotowałam się i od razu poszłam do jadalni. Wszyscy powoli się zbierali i zajmowali miejsca. Kilka osób proponowało mi miejsce obok siebie, ale ostatecznie usiadłam pomiędzy Melanią, a Jenny. Po śniadaniu Melania ogłosiła komunikat.
-Do obiadu macie czas wolny. Obiad odbędzie się o godzinie piętnastej. Po obiedzie chwila odpoczynku i idziemy do gorących źródeł. Wracamy dopiero na kolację o dziewiętnastej, a po kolacji, gdy wszyscy się już przebiorą i wezmą prysznic, będziemy grali w butelkę w salonie. Gra nie jest obowiązkowa. Dziękuję za uwagę!
Zastanawiałam się, co mogę robić w czasie wolnym i wtedy wpadłam na pomysł, aby wykorzystać plan Melani i zacząć działać. Poszłam na krótki spacer, aby wymyślić taktykę, a potem udałam się w stronę ławki z poprzedniego dnia. Nathan znów tam siedział. Tym razem kolorował swój szkic. Chrząknęłam głośno, żeby zwrócił na mnie uwagę. Chłopak wstał, jak na rozkaz i spojrzał się na mnie pytająco. Bez większego zastanowienia spoliczkowałam go i zaraz po tym pocałowałam.
-Co było dla ciebie ważniejsze?
-Co? Dlaczego mnie uderzyłaś? Co ci strzeliło do głowy?
-Przepraszam. Chciałam tylko coś sprawdzić. Proszę nikomu o tym nie mów.
Zostawiłam go lekko zszokowanego i pobiegłam przed siebie. Nad stawem zderzyłam się z Thomasem. Uśmiechnął się do mnie czule i przytulił mnie.
-Gdzie tak pędzisz, moja Julio?
-Prosto przed siebie. Trochę sportu nikomu nie zaszkodziło.
-Kogo ty próbujesz okłamać?
Bałam się, że zaraz wydusi ze mnie całą prawdę, więc uderzyłam go w twarz i nim zdążył cokolwiek powiedzieć, połączyłam nasze usta w pocałunku.
-Co było dla ciebie ważniejsze?
Chłopak spojrzał się na mnie zdezorientowany i uważnie przebadał mnie wzrokiem. Następnie położył mi rękę na czole, aby prawdopodobnie sprawdzić, czy nie mam gorączki.
-Nie masz gorączki.-stwierdził- Więc co cię popchnęło do takiego działania?
-Po prostu odpowiedz na moje pytanie.
-Pocałunek.
-Dzięki. Nie mów nikomu o tym.
Pomachałam mu i pobiegłam w kierunku domku. Posiedziałam w pokoju z dziewczynami i porozmawiałam z Jenny. Zapytałam się ją, czy wie gdzie jest Leon, lecz ona obraziła się. Udałam się do pokoju chłopaków, ale nikogo tam nie było. Postanowiłam przejść się po obiekcie z nadzieją, że go znajdę. Chłopak stał na korytarzu i przyglądał się obrazowi, który wisiał na ścianie nieopodal łazienek. Podeszłam do niego i przywitałam się. Leon spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale szybko jego wyraz twarzy zmienił się na uśmiech satysfakcji.
-Czyli jednak zmieniłaś zdanie?
Stojąc naprzeciwko niego postanowiłam wykorzystać tę sytuację i przejść do działania. Wzięłam szybki zamach, aby go uderzyć, ale nim zdążyłam to zrobić chłopak złapał mnie za rękę, pierwszo za jedną, a potem za drugą i przyparł mnie do ściany. Uśmiechnął się do mnie, a w jego oczach widziałam gniew. Chciałam mu coś powiedzieć, ale on nie dał mi dojść do głosu, tylko mnie pocałował. Pocałunek ten był pełen agresji i namiętności. Wyglądało to tak, jakby poprzez ten pocałunek chciał mi wyrazić, co teraz czuje. Jego dłonie powoli zaczęły puszczać moje ręce i, gdy tylko wyczułam okazje, wyrwałam mu się i uciekłam. Kiedy byłam już w bezpiecznym miejscu i widziałam, że mnie nie goni, to usiadłam na podłodze i spojrzałam na zegarek. Powoli zbliżała się pora obiadu. Udałam się do swojego pokoju i posiedziałam przez chwilę zastanawiając się, co powinnam zrobić. Na mojej liście został mi już tylko Chris i Remigiusz. Remek mimo, iż nie podlegał programowi randek stał się dla mnie ważny. Nie mogłam tak po prostu odrzucić jego i moich uczuć, bo nie znajdował się w planie Melani. Do pokoju wbiegła Lucy i rzuciła mi się na szyje. Odwzajemniłam uścisk i posadziłam dziewczynkę na moich kolanach.
-Co cię sprowadza do mnie?
-Ciociu Ann, nie mogę nigdzie znaleźć tatusia. Widziałaś go może?
-Przykro mi, ale nigdzie go nie widziałam dzisiaj. Może posiedzisz ze mną, a potem pójdziemy razem na obiad i twój tatuś na pewno tam będzie.
-Zgoda ciociu.
*Leon*
Uciekła i zostawiła mnie samego. Anastazja nigdy się nie zmieni. Mógłbym przysiąść, że parę lat temu byliśmy w podobnej sytuacji. Pomyśleć, że jeszcze nie dawno była tylko celem mojej zemsty i moją zabawką, a teraz wszystko się zmieniło. Chciałem zemścić się na Chrisie za to, że kilka lat temu odebrał mi moją miłość. Owinął sobie wokół palca moją Charlotte. Od tamtej pory zostałem podrywaczem i łamaczem serc. Wszystkie dziewczyny straciły dla mnie wartość i stały się jedynie zabawkami. Miałem owinąć sobie wokół palca Ann, aby olała kompletnie Chrisa i, gdy moja zemsta się dokona, miałem po prostu złamać jej serce, ale coś się zmieniło. Nigdy nie przypuszczałem, że mogę się w niej naprawdę zakochać. To nie miało tak być. Zerknąłem leniwie na telefon i zorientowałem się, że już pora obiadu. Udałem się do jadalni i usiadłem przy mojej siostrze. Zauważyłem, że tym razem Anastazja nie usiadła pomiędzy Jenny, a Melanią. Rozejrzałem się po sali i spostrzegłem, że siedzi przy małej dziewczynce i jakimś typie, którego nie znałem. Poczułem rozpierającą złość, zwłaszcza, gdy Ann pozwoliła mu się objąć. Zazdrość. Jeszcze dwa tygodnie temu mógłbym rzec, iż to uczucie dla mnie nie istnieje. Przestałem obserwować ją i skupiłem się na posiłku.
-Leon, pogadaj z nią.- wyszeptała moja siostra.
Po skończonym posiłku mieliśmy chwilę przerwy, którą chciałem wykorzystać na spotkanie z Ann. Niestety nie zastałem jej w jej pokoju. Postanowiłem sprawdzić pokój tego nowego i to był strzał w dziesiątkę. Anastazja siedziała na jego łóżku, a on obok niej. Przygryzłem wargę, aby zatrzymać całą moją złość dla mnie samego i wszedłem tam. Złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem w stronę wyjścia. Dopóki nie opuściliśmy pokoju, czułem protest z jej strony. Po przejściu połowy korytarza, Ann zaparła się i nie chciała dalej iść. Nie chciałem pozwolić jej ze mną wygrać, więc wziąłem ją, jak pan młody pannę młodą i zaniosłem do jedynego schowka w całym budynku. Postawiłem ją na ziemię i ledwo zdążyłem uniknąć jej prawego sierpowego. Przyparłem ją do ściany tak, aby nie mogła mnie znowu zaatakować. Rzuciła mi spojrzenie pełne gniewu i strachu, na które odpowiedziałem pocałunkiem. Stopniowo zacząłem puszczać jej ręce i objąłem swoimi jej talię. Ostatecznie przestałem ją całować i wtuliłem się w nią. Sam nie wiedziałem dlaczego, ale łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Dziewczyna była początkowo w szoku, ale później objęła mnie i zaczęła gładzić po głowie. Poczułem się wtedy, jak małe dziecko. Odsunąłem się od niej.
-Możesz już iść- wyszeptałem łzawym głosem
-Ale Leon...
-Idź sobie!- wykrzyknąłem, bo wiedziałem, że nigdy nie będzie moja. Chciałem zostać sam, by na nowo przybrać maskę nieczułego podrywacza, bo tylko w ten sposób mogłem się obronić przed moim prawdziwymi uczuciami i rozpierającym bólem w klatce piersiowej. Drugi raz w życiu miałem złamane serce.
-Sam sobie na to zasłużyłeś, baranie..-wyszeptałem sam do siebie, nie wiedząc, że Ann nie opuściła jeszcze pomieszczenia. Poczułem, że ktoś położył rękę na moich plecach i odwróciłem się.
-Leon, nie mów tak.
Dziewczyna przytuliła mnie do siebie i oboje padliśmy na podłogę. Ostatecznie moja głowa leżała na jej kolanach, a ona gładziła moje włosy. Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie, ale wiedziałem, iż tak nie będzie. Serce Ann w końcu należało do kogoś innego i oboje wiedzieliśmy, że moim ostatnim wybrykiem wykreśliłem się z jej listy. Od początku wiedziałem o planie Melani, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, aby wykorzystać go, jak to tylko możliwe. Nagle do pomieszczenia wparował Christopher i wręcz zabił mnie wzrokiem.
-Wszędzie was szukamy!
Wstałem i otrzepałem swoje ubrania, a potem wychodząc położyłem na chwilę swoją rękę na ramieniu Chrisa.
-Znowu wygrałeś.
Po tych słowach opuściłem schowek i pobiegłem na dół do wszystkich pozostałych. Ustałem obok Jenny i uśmiechnąłem się do niej, jak najweselej potrafiłem. Następnie Ann wraz z moim rywalem dołączyli do nas i udaliśmy się do autokaru. Jenny usiadła obok mnie i patrzyła mi się prosto w oczy. Jej wzrok był przepełniony litością. Nałożyłem słuchawki i zamknąłem oczy. Chciałem na chwilę przestać istnieć i czuć. Kto by pomyślał, że złamane serce boli gorzej, niż prawdziwa rana. Zaśmiałem się pod nosem. Był to gorzki śmiech, pełen bólu i żalu. Otworzyłem oczy dopiero, gdy autokar się zatrzymał. Nie ma to jak odpoczynek z moimi rywalami.

Wybierz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz