*Anastazja* Tydzień później*
Przez cały tydzień Chrisa nie było w szkole i nie odzywał się do mnie. Od kilku dni korzystałam z mojego zapasowego telefonu, ponieważ tamtego jeszcze nie znalazłam. Wysłałam do niego chyba trzydzieści wiadomości, ale na żadną z nich mi nie odpisał. Tłumaczyłam to sobie, że pewnie nie potrafi napisać SMS tylko jedną ręką, i to na dodatek lewą. Postanowiłam przejść się do niego od razu po szkole. Gdy lekcje się skończyły i ruszyłam prosto z szatni w stronę mieszania Chrisa, spotkałam przy bramie szkolnej Melanie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie serdecznie i przywitała się ze mną.
-Masz może chwilkę?
-Nie za bardzo. Śpieszę się, a czy to coś ważnego?
-Tak! Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo! Zapraszam cię na kawę i ciastko na mój koszt. Opowiem ci wtedy wszystko.
-Zgoda, ale tylko na pół godziny.
-Oczywiście! Chodźmy!
Melanie złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła mnie na drugi kraniec centrum miasta. Weszłyśmy do jedynej kawiarni z karaoke i zajęłyśmy miejsce przy stoliku znajdującym się najbliżej baru. Dziewczyna zamówiła nam po kawie latte i po jednym kawałku szarlotki. Kilka minut potem dostałyśmy zamówienie . Zaczęłyśmy konsumpcję i w międzyczasie prowadziłyśmy rozmowę.
-Więc, co to za sprawa?
-Muszę przygotować projekt na pewne zajęcia i można powiedzieć, że tak przez przypadek wmieszałam w to ciebie.
-Jak to? W jaki sposób?
-Ostatnio mieliśmy tematykę trudnych wyborów i niuansów miłosnych. Została mi przydzielona praca do napisania na ten właśnie temat.
-A dokładnie?
-Dokładnie to nie pamiętam. Twój udział w tym projekcie jest mi bardzo potrzebny. Pomożesz mi?
-Dobrze, pomogę, ale najpierw opowiedz mi, o co w tym dokładnie chodzi?
-Umówiłam cię na kilka randek z czterema różnymi chłopakami. Przez czas projektu będziesz się z nimi spotykać w określonym czasie i na bieżąco mi o wszystkim opowiadać, a na końcu wybierzesz jednego z nich i uzasadnisz mi, dlaczego wybrałaś akurat tego.
-Nie podoba mi się ten pomysł.
-No, proszę! Zgódź się ze względu na stare, dobre czasy.
-Niech ci będzie, Mel. Ostrzegam cię, gdy tylko sprawy wymknął się spod kontroli lub coś mi będzie bardzo przeszkadzało to z miejsca rezygnuje.
-Ma się rozumieć.-podała mi do ręki kartkę-Tu masz rozpisane daty, godziny i miejsca spotkań. Te numerki obok to są numerki kandydatów, ponieważ w swojej pracy nie mogę używać imion i nazwisk osób biorących w tym udział.
-Pierwsze spotkanie mam dzisiaj?
-Tak, jeżeli ci nie pasuję, to mogę przesunąć.
-Jakoś sobie poradzę.
-To dobrze. Ratujesz mi życie! Kiedyś ci się za to odwdzięczę.
Zjadłyśmy ciasto i dokończyłyśmy pić kawę, a potem się pożegnałyśmy. Idąc w stronę mieszkania Chrisa zastanawiałam się, kim są ci czterej chłopacy, o których wspomniała. Będąc pod jego drzwiami postanowiłam nie pukać, tylko wejść do środka przy pomocy kluczy, które jakiś czas temu od niego dostałam. Po wejściu wydawało mi się, że nikogo nie zastałam. Powiesiłam kurtkę na wieszaku, zdjęłam buty i udałam się do sypialni. Chrisa tam nie było. Sprawdziłam inne pomieszczenia, ale tam także nie było po nim śladu. Posiedziałam u niego godzinę i w tym czasie przygotowałam obiad. Przykryłam garnek pokrywką i zaczęłam się zbierać do domu. W tym właśnie momencie do mieszkania wszedł Chris. Miał niezłe wyczucie czasu. Na jego twarzy malowało się zmęczenie. Miał podkrążone oczy i pół przytomny wzrok. Na mój widok lekko uniósł kąciki ust.
- Witaj, Ann! Co u ciebie słychać?
- Lepiej mi powiedz, co się z tobą dzieje? Wyglądasz, Jak wrak człowieka, jak męczennik.
- Znalazłem sobie pracę na nocki, a w dzień dorabiam w barze.
- Człowieku, nie wolno ci się tak przemęczać!
- Nie masz pojęcia, jak wielkie są rachunki za to mieszkanie.
- To sprzedaj je i kup jakieś skromne lokum na obrzeżach.
- Nie mogę. Wujek by mi tego nie wybaczył.
- To lepiej zatyrać się na śmierć? Powiedz mi, czy ty w ogóle sypiasz?
- Tak, ze cztery godziny dziennie.
-Jesz coś?
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko zaprowadził mnie do kuchni i otworzył mi jedną z szafek, która była po brzegi wypełniona chińskimi ziołami. Złapałam się za głowę i miałam wielką ochotę przywalić mu w ten pusty łep.
- Zacznij używać mózgu, bo ci zardzewieje. Powiedz mi, co ja mam myśleć po zobaczeniu takich strasznych warunków?- zrobiłam pauzę- Jutro zrobię ci porządne zakupy, a teraz siadaj do stołu. Zrobiłam spaghetti.
Chris posłusznie usiadł do stołu, a ja nalałam mu zupy do miski i zaczęłam go karmić, jakby był jakimś małym dzieckiem. Potem pozmywałam naczynia i pościeliłam mu łóżko.
-Teraz idź spać. Wrócę tu jeszcze dzisiaj. Muszę tylko wyjść załatwić parę spraw, ale potem wrócę tu i upewnie się, że śpisz. Nie obchodzi mnie, czy będziesz musiał wziąść wolne w pracy, aby tego dokonać, ale gdy wrócę, masz tu być. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz. Następnie wyjęłam rozpiskę od Melani i poszłam na miejsce pierwszego spotkania, którym okazała się tamta kawiarnia z karaoke. Usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku i czekałam, bo niestety przyszłam przed czasem. Zamówiłam dwie gorące czekolady i dwa ptasie z bezą. W pewnym momencie zobaczyłam, że do lokalu wchodzi Leon i zakryłam się kartą menu. Najwyraźniej zrobiłam to troszkę za późno, bo chłopak mnie zauważył i dosiadł się do mojego stolika. W tym samym czasie kelner przyniósł mi moje zamówienie.
- Cześć, piękna! Widzę, że zamówiłaś mi już słodkości.
- To nie dla ciebie. Tylko dla mojej randki. Lepiej odejdź zanim go odstraszysz.
-Ale to ja jestem twoją randką. Mel nic ci o tym nie wspomniała?
- Czekaj, czekaj... Że co?
- Mam do niej zadzwonić, abyś mi uwierzyła?
-Nie trzeba.
- Zatem skoro doszliśmy już do porozumienia, możemy rozpocząć naszą randkę.
-Niech ci będzie, ale robię to tylko dla dobra projektu, więc nic sobie nie wyobrażaj.
-Zgoda, moja pani.- zrobił łyka napoju- Ta czekolada jest niemal równie słodka, co ty.
-Naprawdę? Na lepszy tekst cię nie stać?
- Ja się dopiero rozgrzewam.
- I tego sie obawiam. Czy jest możliwe, że do końca naszego spotkania powiesz coś, co będzie bardziej banalne i żenujące?
-Jeszcze nie raz cię zaskoczę.
- Nie groź mi lepiej.
- Potrafisz być zabawna. Opowiedz mi coś więcej o sobie.
-Nie lubię zadufanych w sobie palantów, którzy robią, co chcą i jeśli im coś się podoba, odrazu to sobie przywłaszczają.
-A ja za to uwielbiam dziewczyny, które nie dają sie omotać, są twarde i wiedzą czego chcą. Najbardziej jednak kocham te z bursztynowymi oczami.
- I jeszcze nie lubię facetów, którzy mają oczy jak u kota.
-Wiesz, jak to mówią : Od nienawiści jest tylko jeden krok do miłości.
-Przestaje sie do ciebie odzywać.
- Czuję, że trafiłem w czuły punkt. Uwielbiasz drani takich jak ja, tylko umiejętnie sie tego wypierasz.
Po zjedzeniu ciasta i wypiciu gorącej czekolady Leon zapłacił za wszystko i wyszliśmy na zewnątrz. Spacerowaliśmy przez jakiś czas w milczeniu. Obserwowałam go uważnie. Szedł i patrzył się w niebo, a na jego twarzy widniał uśmiech, ale nie był to częsty rodzaj uśmiechu na jego twarzy, ponieważ zobaczyłam go po raz pierwszy. Nie był on zalotny, uwodzicielski czy łobuzerski, ale za to był szczery i spokojny. Chłopak zauważył, że go obserwuje i znów na jego twarz wrócił uśmiech drania.
- Opowiedz mi coś o sobie. Kim jest ten wielki podrywacz Leon?
- Jakbym ci opowiedział moją historię, to albo byś w nią nie uwierzyła, albo zaczęłabyś się śmiać.
- Dlaczego z góry tak zakładasz? Spróbuj. Może cię zaskoczę.
- Może cię to zdziwi, ale byłem bardzo nieśmiały, gdy byłem dzieckiem. Byłem też bardzo wrażliwy i zamknięty w sobie. Pewnego dnia mój tata oznajmił nam, że odchodzi do swojej kochanki. Wtedy coś we mnie pękło i zmieniłem się nie do poznania. Musiałem stać sie głową rodziny. Pomagałem mamie we wszystkim. Podczas nauki zacząłem nawet dorywczo chodzić do pracy. Po skończeniu szkoły zatrudniłem sie na pełen etat w studiu muzycznym. Początkowo byłem tam tylko gościem od dźwięku i przynosiłem muzykom kawę, ale pewnego dnia los sie do mnie uśmiechnął. Jeden z gitarzystów zachorował dwa dni przed koncertem i potrzebowali kogoś, kto go zastąpi. Zaoferowałem im, że mogę go zastąpić, bo w końcu znam ich wszystkie kawałki i potrafię grać na gitarze. Wtedy dałem niezły popis i wytwórnia postanowiła podpisać ze mną kontrakt. W między czasie starałem sie pomagać mojej siostrze, jak to tylko możliwe. Gdy poprosiła mnie o przeprowadzkę do tego miasta, zgodziłem sie z bólem serca, ponieważ musiałem zrezygnować z mojej dopiero co rozpoczętej kariery. Jako gwiazdor miałem tam swoje miny romanse i to nauczyło mnie takiego traktowania kobiet. Po przeprowadzce tutaj zatrudniłem się w pewnej knajpce i daje tam czasem koncerty solowe lub z grupą. Co jakiś czas wysyłam do mojego znajomego z wytwórni kawałki, które napisałem i dostaje od niego za to skromne wynagrodzenie. Ojciec trochę wspomaga nas finansowo. Część pieniędzy od niego wysyłam dla matki, ponieważ jest jej ciężko samej. To chyba wszystko. Możesz zacząć się śmiać.
-Ale w tym nie ma nic śmiesznego. Gdybyś od samego początku pokazywał się ludziom z takiej strony to miałbyś już napewno dziewczynę.
-Mówisz tak tylko, bo jest ci mnie żal i chcesz mnie pocieszyć.
-Mówie poważnie.
-Dobra, zmieńmy temat, bo zaczyna się robić smętnie.-spojrzał się na mnie badawczo i po chwili skupił wzrok na mojej dłoni-Twoja ręka wydaje się być ciężką. Pozwól, że ci ją potrzymam.
-Dobrze się czujesz?
-Eh, jesteś naprawdę kiepska we flirtowaniu.
-To był flirt?
-Tak! Zdecydowanie tak.
-Czas na drugie podejście. Skup się. Bolą cie nogi?
-Czemu pytasz?
-Bo chodziłaś mi całą noc po głowie.
-Niezły ten tekst.
- Też tak uważam.
-Dużo dziewczyn na niego wyrwałeś?
- Tylko jedną.
- Kim jest lub była ta szczęściara?
-To ty.
Spojrzałam się na niego wykrzywiajac przy tym głowę i oboje wybuchliśmy śmiechem. Nigdy nie sądziłam, że taki palant, jak Leon sprawi, że polubię spędzać z nim czas. Leon podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki, a potem przesunął swoje dłonie niżej i splótł swoje palce z moimi. Nasze twarze dzieliła już odległość kilku centymetrów. Na mojej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce, na widok których Leon uśmiechnął się tym swoim zabójczym uśmiechem. Oczy zaczęły mu lśnić, jak gwiazdy i można było w nich dostrzec tańczące iskierki. Powoli nachodziła mnie ochota, aby zmniejszyć tą odległość. Chłopak zrobił krok w przód i mogłam już wyraźnie poczuć zapach jego perfum. Pachniał niczym świeżo upieczone pierniczki. Stopniowo przysuwałam się twarzą w jego stronę, aby móc lepiej wczuć się w ten zapach. Gdy byłam wystarczająco blisko, Leon pocałował mnie delikatnie muskając moje usta. Widząc brak protestu z mojej strony położył swoje ręce na mojej tali, a ja owinęłam mu swoje na jego karku i wplotłam moje palce w jego bujne włosy. W pewnym momencie nasz delikatny pocałunek przerodził się w coś bardziej namiętnego. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu i odskoczyłam od Leon. On natomiast dalej mnie trzymał i przyglądał mi się z tym swoim ironicznie usatysfakcjonowanym wyrazem twarzy. Spojrzałam się na telefon i zauważyłam, że jest już późna godzina. Uśmiechnęłam się niepewnie do Leona i położyłam głowę na jego ramieniu. Chłopak zaczął głodzić mnie jedną ręką po włosach, a drugą dalej trzymał mnie w tali. Staliśmy tak przez kilka minut.
-Leon było naprawdę bardzo miło, ale muszę już iść. Mam kilka spraw do załatwienia.
- Może mogę ci jakoś pomóc?
-A przyjechałeś może samochodem?
-Tak.
-Więc, jeżeli chcesz mi pomóc, to mógłbyś zawieść mnie do domu?
- Nie ma sprawy.
Zawróciliśmy się w stronę kawiarni i ulice przed nią skręciliśmy na parking. Leon otworzył mi drzwi od samochodu i chwilę później ruszyliśmy. Niedługo potem byliśmy pod moim domem. Podziękowałam mu za podwózkę i za wspaniałą randkę. Dałam mu na pożegnanie buziaka w policzek. Wysiadłam z samochodu i pobiegłam prosto do domu. Przypomniałam sobie o obietnicy złożonej Chrisowi i szybko się spakowałam. Wzięłam plecak i zadzwoniłam po taksówkę. Wymknęłam się z domu przez okno i w mgnieniu oka znalazłam się wewnątrz pojazdu. Podałam taryfiarzowi adres i wyjęłam telefon. Nerwowo co chwila zerkałam na godzinę. Będąc na miejscu zapłaciłam za przejazd i weszłam do wieżowca. Pojechałam windą na samą górę i prędko weszłam do mieszkania. Po cichu zakradłam się do sypialni, lecz nikogo tam nie było. Chwilę później usłyszałam, że ktoś wychodzi z łazienki. Chris stał przede mną w samych spodenkach i z ręcznikiem przerzuconym przez ramię. Odruchowo zasłoniłam oczy i zawróciłam ku wyjściu. Chris zatrzymał mnie i zaprosił do salonu.
-Wygladasz na zmęczoną.
- Wiem, bo tak jest. Marzę już tylko o twoim łóżku.
- No to nasze marzenia się pokrywają.
-Ty też marzysz o łóżku?
-Nie, marzę o tobie w moim łóżku.
-Od kogo nauczyłeś się takich tekstów?
- Czytało się kilka romansideł.
-Pogadamy jutro, a teraz chodźmy spać, bo padam z nóg.
-Razem?
-Niech stracę. Tylko się nie rozpychaj!
- Postaram się.
Poszłam do łazienki sie przebrać, a potem położyłam się obok Chrisa, wtuliłam się w niego i zasnęłam.
CZYTASZ
Wybierz mnie
RomancePoczułem wtedy się o wiele pewniej i pod wpływem chwili złączyłem nasze usta w pocałunku. Początkowo czułem opór z jej strony, ale później oboje nie mogliśmy się od siebie odciągnąć. Jak to tego doszło? Jak znaleźliśmy się w tej niefortunnej sytuacj...