Rozdział 2

149 8 0
                                    

*Anastazja

Po zamknięciu drzwi od razu pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przez moją głowę przebiegło tysiące myśli. Christopher wydawał mi się bardzo znajomy. Czułam się przy nim, jak przy przyjacielu, którego znałam z dzieciństwa. W takich chwilach żałowałam, że straciłam część moich wspomnień. Rodzice nigdy nie chcieli ze mną o tym rozmawiać, uważali tamten etap mojego życia za nie wart zapamiętania, ale miałam wrażenie, iż odegrał on ważną rolę w moim życiu. Pamiętam tylko czas, od kiedy obudziłam się w szpitalu. Po wcześniejszym okresie zostało mi tylko kilka zdjęć. Jedno z nich przedstawiało mnie i dwóch blondynów . Mieliśmy wtedy około pięć lat, trzymaliśmy się za ręce i byliśmy uśmiechnięci. Moje zamyślenie przerwał telefon. Zadzwoniła moja najlepsza przyjaciółka i poinformowała mnie, że wraz ze swoim starszym bratem przeprowadza się do tego samego miasta, do którego ja się przeprowadziłam. Powiedziała, iż do weekendu wszystko powinno być już załatwione i zaprosi mnie do siebie. Ucieszyłam się z tej wiadomości. Wiedziałam, że długo beze mnie nie wytrzyma, ale nie sądziłam, że po kilku dniach rozłąki zorganizuje przeprowadzkę. Dobrze, iż posiada starszego brata, który wspiera ją w jej pomysłach. Wzięłam się za odrabianie pracy domowej, a później spakowałam książki do plecaka. Do nocy zostało mi jeszcze sporo czasu, więc postanowiłam pójść się przejść. Szłam tam, gdzie nogi mnie poniosły. Zatrzymałam się dopiero w parku. Usiadłam na ławce, która znajdowała się naprzeciwko fontanny.
-Witaj Anastazjo! Co tutaj robisz, tak sama?
-Hej, ty jesteś bratem Christophera?
-Tak. Nazywam się Thomas.
-Miło mi cię poznać. Widzę, że nie tylko ja lubię pospacerować sobie po parku.
-Coś cię trapi? Wyglądasz na zmartwioną?
-To nic ważnego.
-Gdyby to nie było nic ważnego, to byś nie myślała o tym tak intensywnie.
-Jesteś spostrzegawczy.
-Możesz mi zaufać. Jeżeli potrzebujesz komuś się wygadać to jestem do usług.
-Miałeś kiedyś tak, że czułeś, iż utraciłeś część siebie?
-Tak... Kilka lat temu straciłem ważną dla mnie osobę. Czułem się wtedy, jakby razem z nią część mnie odeszła.
-Mówisz o tej dziewczynie z wypadku?
-Skąd o tym wiesz?
-Twój brat opowiedział mi tą historię. Przykro mi z powodu waszej straty.
-Było, minęło. A jak było z tobą? Jaki sposób utraciłaś tą część siebie?
-Kilka lat temu obudziłam się w szpitalu i straciłam wszystkie wspomnienia z poprzednich lat. Nie pamiętam praktycznie nic, co działo się przed moją wizytą w szpitalu. Nawet nie wiem, jak się tam znalazłam. Przez to czuję pustkę. Moi rodzice nigdy nie chcą o tym rozmawiać.
-Na pewno te wspomnienia kiedyś wrócą do ciebie. Nie trać nadziei.
Między nami rozpostarła się cisza. Oboje wiedzieliśmy, że nie musimy nic więcej mówić. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem i podziwialiśmy niebo. Kiedy zorientowaliśmy się, która godzina, pożegnaliśmy się i rozeszliśmy. Idąc do domu zauważyłam Christophera, który przechodząc przez ulice założył kaptur. Zaciekawiło mnie to, gdzie on się wybiera o tej godzinie i choć wiedziałam, iż nie powinnam, poszłam za nim. Wszedł do jakiegoś opuszczonego budynku, a ja po cichu podążałam za nim. Idąc wzdłuż korytarza słyszałam czyjeś rozmowy i muzykę, której dźwięk dochodził z dołu. Christopher zszedł po schodach na dół, a ja na chwilkę zatrzymałam się. Zastanowiłam się, czy na pewno chcę tam zejść. Ciekawość wzięła górę i po chwili byłam już na dole. To co zobaczyłam nie wyglądało jak piwnica, tylko jak jakiś klub. Było tam pełno ludzi. Wmieszałam się w tłum i zaczęłam szukać mojego kolegi, lecz ślad po nim zaginął. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął na ubocze. Nieznana mi dziewczyna przytuliła mnie.
-Ann, tak się cieszę, że wróciłaś!
-Przepraszam, ale kim ty jesteś?
-Ann, nie pamiętasz mnie? Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od przedszkola.
-Dalej mi to nic nie mówi.
-Jestem Melania, dla przyjaciół Mel. Chris wspominał coś o twoim zaniku pamięci, ale nie sądziłam, że jest aż tak źle.
-Chris ci wspominał? To znaczy, że go też znałam? Przed wypadkiem? To tłumaczy skąd wiedział, gdzie mieszka...
-Nie przejmuj się teraz tym. Przyszłaś wystąpić? Nie widziałam cię na liście tancerzy.
-Zaraz...zaraz...Proszę powoli...
-Skoro nie przyszłaś tańczyć, to chodź zobaczyć występ Chrisa.
Melania złapała mnie za rękę i pociągnęła aż pod samą scenę. Przez dłuższy czas stałyśmy tam i wyczekiwałyśmy nadchodzącego wydarzenia. Nagle światła zgasły i po chwili reflektory oświetliły scenę. Na scenie pojawił się chłopak, na widok którego Melania zaczęła piszczeć.
-Witam, witam! Czy jesteście gotowi na show?
-Tak!!!-wykrzyczał tłum
-A więc powitajcie wielkimi brawami nasze lokalne gwiazdy!
Wszyscy głośno klaskali i krzyczeli. Prowadzący zszedł ze sceny i podszedł do nas. Przywitał się pocałunkiem z Mel, a potem uściskał mnie. Chciałam się go zapytać kim jest, ale ktoś właśnie wszedł na scenę i odwrócił moją uwagę. Chłopak stał tyłem do widowni i grał na gitarze. Melodia była powolna i stopniowo nabierała tępa. Gdy melodia nabrała odpowiedniego tępa, na scenę wbiegli tancerze i zaczęli swój pokaz. Nie wiedziałam, gdzie mam się patrzeć, ponieważ każdy tancerz robił coś innego. W końcu całą moją uwagę przykuł gitarzysta, który wyrzucił swoją gitarę i dołączył do tancerzy. Kiedy odwrócił się twarzą do widowni, rozpoznałam go, to był Christopher. Tańczył jak profesjonalista. Styl uliczny bardzo do niego pasował. Od początku wydawał się być typem buntownika, ale nie spodziewałam się , że do tego wszystkiego jeszcze gra na gitarze. Przez cały występ obserwowałam go uważnie i byłam pod wielkim wrażeniem. Po występie próbowałam wymknąć się niepostrzeżenie, aby go nie spotkać, lecz niestety Mela i jej chłopak przeszkodzili mi.
-Dokąd to się pani wybiera?
-Cieszę się z naszego ponownego spotkania, ale jest już późno i muszę lecieć...
-Nie tak prędko. Nie uważasz, że wypadałoby się przywitać z Chrisem? Na pewno się ucieszy.
-A nie możecie go pozdrowić ode mnie?
-Kogo macie pozdrowić?- na dźwięk tego pytania odwróciłam się i ujrzałam Christophera. Zawstydziłam się i nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.-Śledziłaś mnie?
-Chris, ona wpadła się przywitać. Może niedługo znowu zatańczycie w duecie.
-Mel! Nie mieszaj jej w głowie!
-Nie powiedziałeś jej o niczym? Ups...
-O czym mi nie powiedziałeś?
-Nie ważne. Zapomnij!-Chris poszedł w nieznanym mi kierunku. Chciałam go zatrzymać, ale Mel mnie powstrzymała.
-Niech idzie.-wzięła głęboki oddech- Przepraszam, to moja wina. Nie powinnam w ogóle się odzywać.
-Powiedz mi, o co w tym wszystkim chodzi?
-Przykro mi, kochana, ale to Chris powinien ci wszystko wyjaśnić. Bardzo bym chciała ci wszystko powiedzieć, ale obawiam się, iż nie mogę tego zrobić.
-Nie rób mi tego Mel!- łzy zaczęły spływać mi po policzkach- Mel, powiedz mi! Powiedz mi!
-Lepiej już wracaj do domu. Kiedy Chris będzie gotowy to odpowie na wszystkie twoje pytania, a teraz wybacz nam, musimy iść na scenę. Do zobaczenia , Ann!
Byłam w totalnym szoku. Wybiegłam stamtąd i udałam się prosto do domu. Wtuliłam się w poduszkę i płakałam do momentu, gdy już nie miałam siły i zasnęłam. Rano czułam się okropnie, ale mimo to pojechałam do szkoły. Przez cały dzień nie widziałam nigdzie Christophera. Bardzo chciałam z nim porozmawiać. Chciałam, aby wszystko mi wyjaśnił. Podczas przerwy na lunch spotkałam Thomasa. Wyglądał na przygnębionego. Usiadłam obok niego i siedzieliśmy tak w ciszy przez całą przerwę. Nie miałam ochoty zamęczać go stertą pytań o jego brata i o to, czy on coś wie, choć ciekawość mnie zżerała i byłam pewna, że on coś wie. Widziałam, iż to nieodpowiedni moment. Po lekcjach zaczekałam pod szkołą na Thomasa.
-Masz może chwilę?
-Dla ciebie zawsze. O co chodzi Ann? Chodzi o mojego brata?
-Tak. Mówił ci coś o wczorajszej sytuacji?
-Nie. Nie rozmawiamy ze sobą .
-To prawda, że my się znamy? Mógłbyś mi o tym opowiedzieć? Czuję się zagubiona.
-Ann, bardzo cię przepraszam. Od początku uważałem, że powinniśmy ci wszystko powiedzieć, ale mój brat zmusił mnie do milczenia.
-Dlaczego?
-Naprawdę chciałbym ci wszystko powiedzieć, ale nie mogę.
-Ty też?
-Jak to ja też?
-Melania powiedziała mi to samo. Stwierdziła, że to Christopher musi mi wszystko powiedzieć.
-Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Obiecuję porozmawiać z nim, gdy tylko wrócę do domu.
- Właściwie to czemu nie było go w szkole?
-Nie mam pojęcia. Nie wrócił na noc do domu.
-Nie uważasz, że to dziwne? Nie martwisz się o niego?
-Zmartwiłbym się, gdyby to było coś nowego, ale on często zwiewa z domu.
-Rozumiem.
-Odprowadzić cię do domu?
-Nie, dziękuję. Przyjechałam dziś do szkoły rowerem.
-To widzimy się jutro lub może nawet wcześniej. Pa
Domyśliłam się, o co mu chodziło z tym wcześniej. Zapewne sądził, iż znowu spotkamy się w parku. Spojrzałam na telefon i miałam kilka nieodebranych połączeń od mojej przyjaciółki. Oddzwoniłam do niej . Zaprosiła mnie do swojego nowego domu. Stwierdziłam, że i tak nie mam nic lepszego do roboty, więc przyjadę lada moment. Po kilkudziesięciu minutach byłam na miejscu. Jenny na powitanie rzuciła mi się na szyję. Oprowadziła mnie po większej części swojego domu, a potem poczęstowała słodyczami i zaparzyła nam herbatę. Opowiedziałam jej co się u mnie wydarzyło przez te zaledwie parę dni, a ona uważnie mnie słuchała. Później ona opowiedziała mi o swoich zmartwieniach. Następnie poprosiła mnie, abym poszła po jej brata, gdyż ma do niego ważną sprawę. Zgodziłam się, choć nie rozumiałam czemu sama nie może po niego pójść. Jej brat był od nas kilka lat starszy i w sumie widziałam go tylko raz w życiu, ponieważ odkąd znam Jenny ,jego prawie nigdy nie było w domu. Jenny opowiadała o nim, jak o jakimś super bohaterze. Kiedy doszłam do drzwi od jego pokoju, poczułam się niepewnie. Zapukałam i na zaproszenie weszłam do środka. Rozejrzałam się po pokoju, który wypełniony był plakatami wielu zespołów muzycznych . Przeważały w nim dwa kolory: czerń i błękit. Na końcu spojrzałam się na siedzącego na łóżku chłopaka. Miał czarne włosy z niebieskimi pasemkami oraz pomalowane na czarno paznokcie. Trzymał w ręku gitarę i przyglądał mi się uważnie.
-Mogę ci w czymś pomóc?
-Yy... Ja ten... no... Twoja siostra...-jąkałam się tak pierwszy raz w życiu.
-Zacznijmy od początku. Jak się nazywasz?
-An...An...Anastazja-Chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie w dłoń.
-Miło mi cię poznać Anastazjo, ja nazywam się Leon.
-Mi... mi... również jest miło.
-Usiądziesz na chwilkę? Chciałbym ci coś zagrać.
Skinęłam głową i usiadłam we wskazanym przez niego miejscu. Leon podniósł swoją gitarę i zaczął na niej grać kojące dźwięki. Potem po cichu zaczął coś nucić, aż ostatecznie jego nucenie zmieniło się w śpiew.
,,Oddaj mi swój skarb.
Tych cennych oczu blask.
Proszę uśmiechnij się
I nie lękaj się mnie...."
-Lepiej się teraz czujesz? Nie będziesz się już jąkać?
-Nie, już nie będę.
-Cieszę się. A więc teraz powiedz mi, co cię tu sprowadza?
-Twoja siostra poprosiła mnie, abym zawołała cię do niej. Mówiła ,że to coś ważnego.
- Nie wiem, jak ty, ale ja wyczuwam tu spisek. Przecież sama mogła tu przyjść.
-Mówiłam jej to, ale nie chciałam się sprzeczać. Mam nadzieję, że w niczym ci nie przeszkodziłam.
-Spotkanie takiej uroczej osoby jak ty, w niczym mi nie przeszkadza.
- Uważasz, że jestem urocza?-zaczerwieniłam się.
-Piękne rumieńce-pogładził mnie po twarzy- Przepraszam, jeżeli jestem zbyt śmiały. Nie chciałbym cię urazić.
-Nie przeszkadza mi to.
-To dobrze-zbliżył się do mnie, jakby miał zamiar mnie pocałować, ale w ostatniej chwili wycofał się-Chodźmy lepiej dowiedzieć się , o co chodziło mojej siostrze.
Przez kilka sekund siedziałam, jak wryta na jego łóżku. Ten chłopak miał coś w sobie, co mnie do niego ciągnęło. Momentalnie naszła mnie myśl ,, dlaczego on mnie nie pocałował'', ale szybko wypędziłam ją z mojej głowy i pobiegłam za nim do pokoju Jenny. Jenny posadziła nas na kanapie i ustała przed nami.
-Skoro dwie najważniejsze osoby dla mnie zebrały się już, to chciałabym wam coś powiedzieć.
-O co chodzi siostrzyczko?
-Zakochałam się.
-A to nic nowego.-zażartował Leon.
-W dziewczynie.-westchnęła- Mam nadzieję, iż zaakceptujecie obecny stan rzeczy.
Oboje spojrzeliśmy się na siebie i początkowo byliśmy w szoku i nie mieliśmy pojęcia, co powiedzieć.
-Kochana siostrzyczko, będę cię kochał bez względu na wszystko.
-Ja tak samo!
Przytuliliśmy ją z całych sił, aby zrozumiała, że akceptujemy ją i będziemy ją wspierać. Resztę dnia spędziliśmy na wspólnym spędzaniu czasu. Graliśmy w karty, kalambury i obejrzeliśmy komedię romantyczną. Wiedziałam, iż niektóre rzeczy się teraz zmienią, ale na pewno dalej będziemy najlepszymi przyjaciółkami. Po długim dniu pożegnałam ich i wsiadłam na rower. W drodze do domu zatrzymałam się w parku. Usiadłam znowu w tym samym miejscu. Przyglądałam się fontannie i ludziom przechodzącym obok niej. Miałam szczerą nadzieję, że znowu spotkam Thomasa i będę mogła z nim porozmawiać. Minęła godzina i nie zapowiadało się, aby ktokolwiek przyszedł. Miałam się zbierać do domu, gdy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam Christophera. Chłopak nie wyglądał za dobrze. Po jego oczach można było wywnioskować, iż nie spał całą noc. Usiadł obok mnie na ławce i patrzył się w martwy punkt, gdzieś przed sobą. Oparłam głowę na jego ramieniu. Czułam się, jakbym robiła to już wiele razy. Złapałam go za rękę i nasze oczy się spotkały. Widziałam, że chce mi coś powiedzieć, że to rozsadza go do środka, ale było mu ciężko.
-Melania mówiła prawdę.-zrobił pauzę- Poznaliśmy się wiele lat temu. Chodziliśmy do tego samego przedszkola. Ja, ty, Melania, Nicholas, Thomas i Nathan. Nathana jeszcze nie spotkałaś, ponieważ jakiś czas temu wyprowadził się.
-Opowiesz mi wszystko? Nie musisz się spieszyć. Mam czas.
-Chciałbym, żeby to było proste.
-To jest prostsze niż myślisz. Obojgu nam będzie łatwiej.
-Będziesz szczęśliwsza, jeśli ci to wszystko powiem?
-Tego nie wiem.
- A możesz mi obiecać, że mnie nie znienawidzisz?
-Tyle chyba mogę zrobić.
-Nie wiem od czego mam zacząć.
-Najlepiej od samego początku.
Naszą rozmowę przerwał nam dźwięk łamania gałęzi, dochodzący zza naszych pleców. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy zbliżającego się Thomasa. Chłopak nerwowo przywitał się z nami i usiadł obok swojego brata.
-Będę z wami i będę cię wspierał bracie.
-Przyznaj się, że tak naprawdę to chcesz mieć po prostu pewność, że jej o wszystkim powiem. Przyszedłeś tu, aby dopilnować, bym nie zapomniał o żadnym szczególe!
-Nie musisz się tak unosić, bracie.
-Jeżeli już naprawdę musisz to tu zostań, ale spróbuj się tylko wtrącić, a pożałujesz!
-Proszę, nie kłóćcie się.
-Dobrze, ale tylko ze względu na ciebie. Zacznę , więc od początku. Poznaliśmy się w przedszkolu i tak nasza piątka trzymała się przez wszystkie lata szkoły. Niestety w pewnym momencie zaczęły się dziać pewne problemy....

Wybierz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz