Minął tydzień od tego przeklętego pogrzebu, a ja nie mogłem się zebrać do kupy. Czułem się okropnie, ale musiałem pracować. Moja kariera nabierała rozpędu i chciałem to wykorzystać.
Wyszedłem z pokoju w salonie zastałem Adriana i moją menager, bardzo zajadle ze sobą dyskutowali.
- Ale co ja mam mu na to poradzić? Nie mam na niego wpływu.- Mówił Adrian.
- Masz zrobić coś, co doprowadzi go do stanu funkcjonalności. On ma zacząć nagrywać i koncertować.
- Nie rozumiesz, że jest mu ciężko?
- Posłuchaj. Dobra rozumiem, że cierpi, ale musi o tym zapomnieć i iść dalej. Musi zrozumieć, że jej już nie ma, otrząsnąć się i żyć.
- Daj spokój...
- Adrian...Jeśli jesteś jego przyjacielem, to mu pomóż i nie daj mu zaprzepaścić kariery.
- Nie mów do mnie w taki sposób.
- Dobrze, to porozmawiajmy o czymś innym...Co ma zamiar zrobić z tym dzieckiem?
- Jak co ma zamiar zrobić?
- No...Nie może się zajmować nieswoim bachorkiem.
- Ale...
- Nie wiem odda go do domu dziecka? Znajdzie jakąś rodzinę dla niego?
- Słucham?!- Nie wytrzymałem. Wściekłem się i wybuchłem.- Czym się mam nie zajmować? Jak go nazwałaś? - Stanąłem przed nią.
- Igor spokojnie. - Adrian położył rękę na moim ramieniu, ale ja ją odepchnąłem.
- Nie możesz się zajmować nie swoim dzieckiem.
- Bo co?!
- Bo nie masz na to czasu! Ty masz się rozwijać, a nie bawić dziecko! - Tłumaczyła, a ja byłem wkurzony coraz bardziej.- Musisz go oddać...
- Co?! A czym on kurwa jest?! Kundlem?! Żeby go oddawać?! Przedmiotem?!
- Nie krzycz na mnie.
- Jak mam nie krzyczeć, skoro mnie wkurwiasz!
- Igor pasuj...-Mówił Adrian, a ja go nie słuchałem.
- Igor...
- Nie! Nigdzie go nie oddam bo jest dla mnie jak syn!
-Nie jest twoim dzieckiem.
- No i co z tego?! Jest dla mnie ważny!
- Masz go oddać!
- Co?...- Nagle zobaczyłem w drzwiach Łukasza.- Chcesz mnie oddać? Do domu? - Mówił płaczliwym tonem. - Ja nie chce! Ja nie chce tam wracać! Nie! - Krzyczał.
- Łukasz to nie tak! - Starałem się go uspokoić.
- Ty mnie oddasz...Ty mnie tam oddasz, a ja nie chce tam wracać! Ja nie...- Rozpłakał się.
- Łukasz nigdzie cię nie oddam. -Ruszyłem w jego kierunku.
- Oddasz! Przecież słyszałem! - Cofał się.- Ja nie...
- Łukasz...
- Chcę...Chcę żeby Melka tu była! Ona by mnie nigdzie nie oddała!
- Młody...- Słyszałem to i jakaś część mnie umierała w środku.
- Ty...To wszystko przez ciebie! Ona zawsze była dla ciebie dobra! Zawsze ci pomagała!
- Łukasz...-Nie dał mi dojść do słowa. Popatrzyłem na Adriana, stał z uniesionymi brwiami i słuchał tego co mówił.
CZYTASZ
Zrodzony z nienawiści | ReTo |
FanfictionRozstali się? A może nie? Co gdy jej jest tak strasznie ciężko pogodzić się z jego brakiem? A co jeśli on nie możesz przestać o niej myśleć? Ona wybacza tylko raz, on wykorzystał już tą szansę. On zmienił się nie do poznania, stał się kimś kim nigd...