22. Przeginasz!

280 20 12
                                    

Weszłam do mieszkania jeszcze nie zamknęłam dobrze drzwi, a już wyleciał do mnie z twarzą.

- Gdzie ty do jasnej cholery byłaś?!

- O co ci chodzi? Nie krzycz na mnie - Skrzywiłam się.

- Jak mam na ciebie nie krzyczeć...-Szarpnął mnie za ramie i zaprowadził do salonu - Jak jestem na ciebie wściekły!

- Ale co ja ci zrobiłam? Powiedziałam ci, że wychodzę - Chodził nerwowo po pokoju.

- Gdzie byłaś?!

- Musiałam coś przemyśleć...

- Co?!

- Nie ważne...

- Mów! - Popatrzył na mnie, a w jego oczach widziałam furię.

- Nie krzycz na mnie!

- Byłaś sama?!

- A co cię to interesuje?! O co ci chodzi? Daj mi spokój! - Chciałam koło niego przejść, ale zatrzymał mnie wbijając rękę pod żebra.  Odsunęłam się i zachwiałam - Pojebało cię?! - Podszedł do mnie i złapał za twarz.

- Byłaś sama? - Zapytał patrząc mi lodowato w oczy.

- Puść mnie! - Szarpnęłam się, odepchnęłam go i ruszyłam do wyjścia. Złapał mnie za kaptur i sprowadził do parteru.

- Zadałem ci pytanie!

- Wali mnie twoje pytanie!

- Nie graj tak ze mną!

- Bo co?!

- Pytam czy byłaś sama?!

- Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz!

- Ty mała...-Szarpnął mnie i podniósł za bluzę do góry!

- Puszczaj! - Wyrywałam się.

- Nie pyskuj mi!

- Nie jesteś moim ojcem! - Kopnęłam go z kolana w brzuch, cofnął się.

- Szmata...-Syknął.

- Co? - Skrzywiłam się - Co powiedziałeś? Powtórz to tylko weź pod uwagę, że zaraz możesz wylecieć przez balkon! - Wyprostował się i popatrzył mi w oczy.

- Szmata - Powiało chłodem.

- Jesteś chujem! Jak możesz tak w ogóle o mnie mówić?!

- Mówię prawdę! - Podszedł.

- Jesteś żałosny - Powiedziałam z obrzydzeniem. Zmierzył mnie wzrokiem i przywalił z liścia w twarz. Poczułam jak przez policzek przechodzi mi dreszcz. Do oczu napłynęły łzy. Policzek pulsował bólem, a mnie ogarnęła wściekłość - Nie wierzę, że to zrobiłeś...- Popatrzyłam na niego, odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia, znów złapał mnie za ramie. Tym razem już nie pozwoliłam mu na żaden ruch. Chwyciłam go za nadgarstek, wykręciłam mu rękę i umieściłam między łopatkami - Nie dotykaj mnie...-Szepnęłam mu do ucha i pchnęłam na kanapę. Padł na nią twarzą.

Wyszłam z  salonu i skierowałam się prosto do pokoju Łukasz. Malec spał, nie chciałam go budzić, dlatego też wolałam się wycofać. Weszłam do swojego pokoju. Moją uwagę od razu przykuł dziwny zapach  panujący w pomieszczeniu. Otworzyłam okno, odwróciłam się na łóżku leżała opaska uciskowa i strzykawka.

- Ty chuju...- Podeszłam do szafki i odsunęłam jedną z szuflad, która powinna być bardzo dobrze zamknięta - Nie wierzę! - Strzeliłam szufladą tak mocno, że aż podłoga się zatrzęsła.

Zrodzony z nienawiści | ReTo |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz