Godzina siódma rano w prefekturze Miyagi odznaczała się wyjątkowym chłodem i mgłą unoszącą się u dachów budynków. Zmarznięty i zaspany Hinata dreptał nerwowo na przystanek autobusowy. Poprawił gruby szalik owinięty wokół szyi i wcisnął ręce w kieszenie. Był zirytowany sytuacją, która chwilowo miała miejsce w jego życiu - a mianowicie wielką zmianą. Hinata nienawidził zmian. Chciał decydować o wszystkim sam, na wszystko miał swój sposób i nie znosił, gdy ktoś wtrącał się w jego sprawy. Gdy ktoś kazał mu robić coś w inny sposób lub w ogóle robić coś, na co nie miał ochoty. To w końcu było jego życie. Ale teraz w środku roku szkolnego musiał zmieniać szkołę. Przez jeden głupi incydent, który nie miałby miejsca, gdyby nie jego głupia matka. Tam miał grupkę przyjaciół, swobodę i trochę zabawy. Bieżący poniedziałek uznawał za początek tortury, żałości, swoją oficjalną klęskę i poniżenie.
Szkoła dla kujonów.
Hinata Shoyo, włosy pofarbowane na intensywny pomarańczowy kolor, kolczyk w lewym uchu, kilka w prawym, fan amerykańskich zespołów, takich jak Green Day, Rolling Stones i AC/DC trafił do liceum dla kujonów i bananowych dzieciaków.
Co powiedzą jego koledzy? Pewnie rykną śmiechem i będzie obiektem ich żartów przez najbliższy miesiąc lub dłużej, jeżeli usiedzi tyle w tej szkole.
Rudowłosy kopnął ze złością kamień na drodze, który potoczył się niemal do przystanku. Oszklona, stara budka nie była pusta. Na ławce leżał czarny, szkolny plecak i tego samego koloru futerał, zajmujący prawie całą jej powierzchnię.
Kawałek dalej stał młody Japończyk strojący skrzypce. Jego tornister był taki sam, jego spodnie były takie same, jego marynarka od mundurka, widoczna przez rozpiętą bluzę, była taka sama. Hinata przewrócił oczami. Mundurek tej samej, prywatnej placówki edukacyjnej o wysokim poziomie, do której został przyjęty. Nastolatek musiał być jednym z jej drętwych i wiecznie spiętych uczniów bez życia prywatnego. Skoro korzystał z tego przystanku to musiał mieszkać gdzieś blisko. Powoli i stanowczo kręcił kołkami instrumentu, następnie poruszając palcami strunę, by sprawdzić jej brzmienie. W prawej dłoni delikatnie trzymał smyczek, który zwisał z niej pod dziwnym kątem, by nie przeszkadzać w strojeniu. Czarnowłosy chłopak gwałtownie poruszył głową, a czarne włosy, opadające na czoło i oczy, przesunęły się, odsłaniając widok. Obrócił smyczek w palcach i chwycił go wygodnie, po czym przesunął jasnym, napiętym włosiem po strunie. Potem po następnej i kolejnej. Zaczął wydawać różne dźwięki, przyciskając je palcami, aż w końcu zaczął grać spokojną melodię. Hinata skrzywił się na dźwięk instrumentu. Nie rozumiał muzyki klasycznej i jej fanów. Wydawało mu się to nudne i monotonne, przestarzałe, łatwo było przy niej zasnąć. Całe zafascynowanie Japończyków do Chopina uważał za śmieszne i żałosne. Wzdrygnął się, gdy skrzypce wydały wysoki i piskliwy dźwięk już któryś raz z rzędu. Były dla niego jak stare, nienaoliwione drzwi w opuszczonym domu, poruszane wiatrem, albo smutny, mokry, bezdomny kot wyjący za oknem. Podszedł do ławki, zdjął plecak czarnowłosego i upuścił go z hukiem na ziemię. Przesunął futerał i usiadł z szeroko rozstawionymi kolanami. Muzyka ucichła. Rudy zadarł głowę i napotkał zirytowany, lodowaty wzrok ucznia. Uniósł pytająco brew, patrząc na niego wyzywająco.
Problem?
Wyższy nastolatek zeskanował go wzrokiem od góry do dołu, a potem jeszcze raz w drugą stronę, westchnął, marszcząc brwi ze zdegustowaniem i zaczął grać dalej. Sugestywne kaszlnięcia Hinaty nie docierały do odwróconego plecami sztywniaka. Wcisnął więc słuchawki do uszu i włączył składankę Rolling Stones'ów jak najgłośniej się da. Oboje czekali na przyjazd autobusu.
CZYTASZ
sensitive || kagehina
FanfictionPROSZĘ ZACHOWAĆ KULTURĘ W KOMRNTARZACH! 40 000 słów / romans / fluff O upartym nastolatku w fazie buntu, który natrafił na przeszkodę w postaci delikatnego chłopca pełnego miłości. 2019/2020