Następnego ranka, gdy Harry zszedł do Wielkiej Sali powitał go normalny hałas związany z śniadaniem. Wszyscy uczniowie jak zawsze mu się przyglądali i usuwali się z drogi. Jego wygląd jeszcze długo będzie obiektem zdumienia i strachu u innych osób. By przerwać robienie z siebie obiektu muzealnego siadł naprzeciwko Rona i Hermiony, którzy prowadzili z tego co usłyszał żywą rozmowę na temat planu lekcji.
- O jesteś Harry – dziewczyna sięgnęła do kieszeni i podała mu kartkę – Profesor McGonagall rozdawała plany lekcji. Chciała jeszcze zamienić z tobą i Ronem parę słów przed pierwszą lekcją.
Jak na zawołanie za plecami Harry'ego pojawiła się opiekunka domu.
- Potter, Weasley, informacja odnośnie eliksirów. U profesora Snape'a wymagany był Wybitny, lecz profesora Slughorna zadowala Powyżej Oczekiwań. W tym wypadku mam nadzieję, że będziecie kontynuować ten przedmiot, skoro chcecie zostać w przyszłości aurorami. Zamówcie sobie podręczniki a ja powiadomię profesora by pożyczył wam asortyment szkolny.
Profesorka odeszła w stronę stołu nauczycielskiego a nasza Trójca skończyła śniadanie i ruszyła niechętnie w stronę sali od OPCM. Gdy zabrzmiał dzwonek obwieszczający początek lekcji drzwi klasy się otworzyły i wyszedł z nich Snape ubrany standardowo w czarną szatę. Na korytarzu od razu zrobiło się cicho.
- Do środka – rzucił krótko i wszedł do klasy – Ty Potter siadaj w ostatniej ławce, nie chcemy wielkiej zbroi zasłaniającej widoku innym – rzucił na odchodnym.
Po wejściu do środka można było zauważyć ingerencje Nietoperza w nastrój pomieszczenia: okna zasłonięte, świece zapalone a na ścianach obrazy przedstawiające efekty różnych klątw i uroków. Wszyscy zachowywali się cicho zajmując miejsca w ławkach, aura pomieszczenia źle wpływała na morale.
- Skupcie się, chcę wam coś przekazać i wymagam pełnej uwagi. Wiem że niektórym przychodzi to z trudnością – Snape zmierzył wzrokiem uczniów, którzy skupili się na jego osobie.
- Jak dotąd mieliście 5 nauczycieli tego przedmiotu, ale tak naprawdę tylko jeden robił tu coś sensownego – Severus zaczął krążyć po klasie a jego szata powiewała jakby poruszana wiatrem – Czarna magia to walka z kameleonem i hydrą równocześnie. Jest ona zmienna a na każdą uciętą głowę wyrasta nowa. Dlatego odpowiednia obrona i siła woli jest taka ważna. To cud, że poprzednikom udało się wyciągnąć z was tak wiele, niektórzy nie grzeszą tu inteligencją.
Neville na tą uwagę skulił się trochę pod wzrokiem Snape'a.
- Dobrze, jaka jest przewaga zaklęcia niewerbalnego nad werbalnym?
Hermiona szybko podniosła rękę. Snape omiótł spojrzeniem klasę czy nikt inny się nie zgłosi i ze znudzeniem udzielił dziewczynie głosu.
- W zaklęciu niewerbalnym nie informuje się przeciwnika jakiego zaklęcia użyjemy, daje nam to minimalną przewagę.
- Definicja słowo w słowo z podręcznika ,,Standardowa księga zaklęć – stopień szósty" – rzucił lekceważąco Severus a Ślizgoni zachichotali – Lecz poprawna. W tym rodzaju magii wymagana jest silna koncentracja i wola, niektórym tego tu brakuje – jego wzrok spoczął na Gryfonach.
- Teraz podzielicie się na pary, jedna osoba niewerbalnie zaatakuje, druga niewerbalnie się broni, potem zamiana. Proszę.
Większość klasy wyłączając ślizgonów miała przewagę z powodu uczęszczania na GD w zeszłym roku. Lecz u większości i tak można było słyszeć szepty formułek zaklęć. Snape krążył pośród par ubliżając Gryfonom i chwaląc swych wychowanków. W końcu zatrzymał się przy Ronie, który z wysiłku zrobił się purpurowy.
CZYTASZ
Harrmione - Inaczej
FanfictionWkroczyłem gdzieś gdzie nie powinienem. Widziałem ostrzeżenia, ale je zignorowałem. Słyszałem głosy, ale je odpędzałem. Teraz tym się stałem, mieczem i tarczą dla bliskich. A szczególnie dla jednej z bliskich mi osób, chociaż ja sam o tym nie wiem.