Przez kilka dni po akcji przywrócenia dawnego znajomego profesora Dumbledor'a na stanowisko nauczyciela nic ciekawego się nie działo. No może prócz tego, że do domu rodzinnego przyjechał Bill Weasley wraz z Fleur Dealacour. Akurat, gdy przyjechali Złota Trójca siedziała w pokoju chłopaków i gadała o mało istotnych rzeczach. Drzwi się otworzyły i stanęła w nich dziewczyna o tak zapierającej urodzie, że w pokoju zrobiło się duszno. Była wysoka i smukła, miała długie blond włosy i zdawała się promieniować delikatną poświatą. Na Harrym nie zrobiło to żadnego wrażenia, jedynie ciche westchnięcie wyszło z zbroi zagłuszone przez hełm. ,, Będą kłopoty...". Natomiast Ron wpatrywał się w nią maślanymi oczami.
- 'Arry – powiedziała gardłowym głosem. – Taki dlugi czas!
Po tych słowach podeszła i ucałowała go w policzki/boki hełmu- Tak tęskniła, aby jego zobaczyć. Pamięta moi siostra, Gabriela? Ona zawsze mówi o 'Arry Potter. Tak się ucieszy, kiedy go znowu zobaczy.
- Och... ona też tu jest? – wychrypiał Harry.
- Nie, nie, glupi chłopak – odpowiedziała Fleur, wybuchając perlistym śmiechem – Następne lato, kiedy my... ale ty nie wiesz?
Jej wielkie oczy zrobiły się jeszcze większe, kiedy spojrzała z wyrzutem za Rona i Hermione, która powiedziała:
- Jeszcze nie zdążyliśmy mu tego powiedzieć.
Fleur znowu odwróciła się się, do Harry'ego, zamiatając swoimi srebrzystymi włosami, tak że chlasnęły Rona po twarzy.
- Bill i ja chcemy się pobraci!
- Och – wyjąkał Harry – Łau. Eee... gratulacje!
Pochyliła się nad nim i znowu pocałowała go w hełm.
- Bill jest teraz bardzo zajęty, bardzo pracuji, a ja tylko na niecali etat u gringott, żeby poprawici moi angielksi, on mnie tu przywozi, żeby ja poznała lepi jego rodzinę. No, to zobaczenia, 'Arry!
Po tych słowach odwróciła się z wdziękiem i wyfrunęła z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi. Po jej wyjściu Ron nadal wyglądał jakby nie miał kontaktu z światem, natomiast Hermiona oparła się o ścianę, założyła ręce na piersiach i zmierzyła Rona pogardliwym spojrzeniem.
- Ron, to żałosne – stwierdziła z złością Hermiona – To narzeczona twojego brata, a ty zawsze się ślinisz i tracisz kontakt jak ona jest w pobliżu.
- Nieprawda, co ja na to poradzę, że jest willą i tak na mnie oddziałuje hmm?
- Popatrz na Harry'ego on jakoś się tak nie zachowuje. Siedzi spokojnie i nie wygląda jak jakiś zboczuch.
Harry czuł się dziwnie z powodu ich kłótni, domyślał się czym jest spowodowana złość Hermiony, ale nie chciał się wtrącać. Miałoby to złe skutki. Chcąc zakończyć spór postanowił wstać co równało się z głośnym chrzęstem elementów zbroi. Harry nadal nie mógł się do tego przyzwyczaić, ale biorąc wszystkie za i przeciw zbroja zamiast ciała nie była taka zła.
Hermiona i Ron na widok górującej nad nimi zbroi ucichli.
- Proponuję udać się na kolację, pani Weasley pewnie już na nas czeka i coraz bardziej się denerwuje.
Ron, gdy to usłyszał od razu się zerwał i poleciał na dół do kuchni. Wtedy Hermiona pierwszy raz po przemianie usłyszała śmiech Harry'ego który jeszcze był w pokoju. Był taki inny, bardziej mroczny.
– Cały Ron, wystarczy powiedzieć jedzenie i już włącza mu się tryb speed. Chodź na dół, bo Ron wszystko zje.
Mówiąc to podał rękę Hermionie by pomóc jej wstać z łóżka, na co ona podziękowała delikatnym uśmiechem.
CZYTASZ
Harrmione - Inaczej
FanfictionWkroczyłem gdzieś gdzie nie powinienem. Widziałem ostrzeżenia, ale je zignorowałem. Słyszałem głosy, ale je odpędzałem. Teraz tym się stałem, mieczem i tarczą dla bliskich. A szczególnie dla jednej z bliskich mi osób, chociaż ja sam o tym nie wiem.