Harry obudził się następnego dnia w Skrzydle Szpitalnym. Czuł się... pusty. Syriusza nie ma. Ta suka Bellatriks go zabiła. W oczach mimowolnie pojawiły mu się łzy. Otarł je szybko i udał się do gabinetu pani Pomfrey. Po oględzinach powiedziała mu że dyrektor chce go widzieć więc rad nie rad skierował się w stronę jego gabinetu. Po dotarciu tam zorientował się że nie zna hasła.
- Eeeee kwachy ? – spytał gargulca strzegącego wejścia.
- Nie, znasz hasło? Nie mam ochoty czekać aż zgadniesz.
- Skąd mam je niby znać - rzucił ze złością chłopak, ale próbował dalej.
Kilkanaście prób nic nie dało. W pewnej chwili za rogu wyłonił się Snape.
- Potter – nazwisko wycedzone jak z sita – wielki i waleczny gryfon wyszedł już z szpitala? Widać akcje ratownicze ci nie służą. Czekoladowa żaba – rzekł do gargulca, który odsunął się, ukazując przejście.
- Tak, panie profesorze – nie miał już siły by się z nim kłócić, przeklinanie gargulca i wymysłów dyrektora na temat haseł zmęczyła go.
Udali się na górę po schodach i zapukali do drzwi.
- Proszę – wkroczyli do pomieszczenia. Za biurku znad okularów połówek spoglądał na nich Dumbledore. Obok niego stała McGonagall.
- Witaj Harry. Severusie ciebie wezwałem tylko w jednej sprawie, eliksir Galana już gotowy?
- Tak, będzie gotowy na jutro. Przyniosę go wtedy i omówię z tobą drugą sprawę. To wszystko Albusie?
- Tak, dziękuje bardzo Severusie – Mistrz Eliksirów tylko odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami – A więc Harry wezwałem Cię by omówić sytuację, która niedawno się wydarzyła. Po pierwsze było to bardzo nieprzemyślane z twojej strony - staruszek brzmiał jak ojciec dający naukę swoim dzieciom - Wiem co czujesz, sam to przechodziłem. Stare dzieje, raczej cię nie zainteresują. Pani Pomfrey poinformowała mnie o twoim słabym stanie psychicznym spowodowanym tym wydarzeniem. W tym przypadku razem z profesor McGonagall uzgodniliśmy że te wakacje spędzisz razem z Weasleyami w Norze. Dursleyowie mogliby bardziej cię zdołować, więc co ty na to Harry?
- Jestem za, przyda mi się trochę odpoczynku – odrzekł – Czy to wszystko ?
- Tak, dobranoc Harry
- Dobranoc
Harry udał się w stronę pokoju wspólnego Gryfonów i po chwili stał pod obrazem Grubej Damy.
- Hasło ?
- Sangis – wszedł do środka i tam na fotelach ujrzał Rona i Hermione.
- HARRY ! – krzyknęła Miona – Gdzie idziesz ?
- Wybaczcie, ale chcę pobyć sam. Zobaczymy się jutro – po tych słowach udał się po schodach do dormitorium, rzucił się na łóżko nie zdejmując nawet ubrań i zasnął. Na dole jego przyjaciele martwili się o niego, ale rozumieli to że strata ojca chrzestnego odcisnęła na nim piętno i chce pobyć przez pewien czas sam.
Nox...
CZYTASZ
Harrmione - Inaczej
Fiksi PenggemarWkroczyłem gdzieś gdzie nie powinienem. Widziałem ostrzeżenia, ale je zignorowałem. Słyszałem głosy, ale je odpędzałem. Teraz tym się stałem, mieczem i tarczą dla bliskich. A szczególnie dla jednej z bliskich mi osób, chociaż ja sam o tym nie wiem.