Historia Magii opowiadająca o buntach goblinów, paleniu czarownicach na stosach czy rozwijaniu się kultury czarodziejów w danych krajach mogła być interesująca dla ludzi, którzy chcieli się zajmować tym w przyszłości. Lecz Wybrańca od momentu, gdy usiadł w ostatniej ławce szczerze te fakty nudziły, szczególnie opowiadane przez profesora Binnsa. Duch mógłby bez problemu startować na stanowisko osoby czytającej bajki do snu i bez dyskusji by je otrzymał. Lecz jak na razie na nieszczęście uczniów zanudzał ich w murach zamku, przez co chłopak od dobrych 10 minut miał bliższy kontakt z blatem trzyosobowej ławki niż z rzeczywistością. Rozbudziło go lekkie szturchnięcie Rona, który siedział po jego lewej i o dziwo tym razem wytrzymał od uśnięcia.
- Harry, gdzie jest Hermiona?
- No przecież siedzi obok ciebie - mruknął nawet nie podnosząc głowy myśląc, że Ron sobie z niego żartuje.
- No właśnie nie...
Chłopak w końcu podniósł głowę i rzeczywiście miejsce zajmowane przez szatynkę było wyjątkowo puste. Spojrzał pytającym spojrzeniem na rudzielca, który odrzekł szybko:
- Kiedy kończyliśmy śniadanie mówiła, że musi jeszcze skoczyć do łazienki. Ale to już prawie 20 minut. Co tyle cza... - urwał, bo drzwi do sali właśnie się otworzyły i weszła przez nie dziewczyna będąca tematem rozmowy.
- Przepraszam za spóźnienie profesorze – ten nawet na nią nie spojrzał, dając ręką znak, aby poszła na swoje miejsce i kontynuował temat lekcji. Dziewczyna widząc swoich przyjaciół szybko skierowała swe kroki w ich kierunku i i po chwili siedziała na krześle rozpakowując torbę.
- Gdzieś ty była tyle czasu? - spytał ją oschle Ron
- Przecież ci mówiłam, że muszę skoczyć do łazienki! - ofuknęła go i widząc, że próbuje jeszcze coś powiedzieć dodała - Skupiłbyś się lepiej na robieniu notatek niż na myśleniu, gdzie jestem...
Ron nic nie odpowiedział, skoro problem braku Hermiony się rozwiązał jego opór wobec usypiającego tonu profesora całkowicie znikł i nie minęło dużo czasu, gdy poszedł w ślady reszty klasy oddając się odpoczynkowi. Natomiast zielonooki nie mając za bardzo możliwości pogadania z dziewczyną poszedł w jego ślady.
****
Dzwonek zwiastujący koniec lekcji na dzisiaj okazał się zbawienny dla uczniów sprawiając, że korytarze szkolne zapełniły się nimi prowadząc ich w różnych kierunkach. Wybraniec wraz z przyjaciółmi udał się do dormitoriów, aby odpocząć po ciężkim dniu. Swe pierwsze kroki skierował do łazienki, aby tam się odświeżyć. Po przemyciu twarzy wodą spojrzał na swoje odbicie w lustrze, nie wyglądał już tak jak kiedyś. Wydoroślał, na co miała wpływ także przemiana. Zawiesił wzrok na bliźnie, od dawna już go nie bolała. Z jednej strony była to ulga, lecz z drugiej poniekąd był to nieodłączny element jego powiązania z Voldemortem, więc raczej tak po prostu nie zniknął. Westchnął po czym wytarł okulary i zakładając je w ruchu wyszedł z łazienki spoglądając na rudzielca siedzącego na jego łóżku i patrzącego w okno. Prócz nich w dormitorium nikogo nie było.
- Wszystko okay Ron?
- Nigdy nie czułem się lepiej Harry - odwrócił się w jego stronę uśmiechając się szeroko trzymając w ręku pudełko czekoladek - Chcesz jedną?
- Nie... - spojrzał zdezorientowany na słodkości nie przypominając sobie, aby on lub Ron kupowali ostatnio coś słodkiego - Skąd to masz?
- Leżało na twojej szafce z liścikiem - odrzekł rozmarzony – Od Romildy Vane. Harry muszę jej poszukać!
- Ale po co?
- Aby powiedzieć, że ją kocham. Ona jest taka piękna, jej czarne lśniące włosy - chłopak jeszcze bardziej się uśmiechnął.
CZYTASZ
Harrmione - Inaczej
FanfictionWkroczyłem gdzieś gdzie nie powinienem. Widziałem ostrzeżenia, ale je zignorowałem. Słyszałem głosy, ale je odpędzałem. Teraz tym się stałem, mieczem i tarczą dla bliskich. A szczególnie dla jednej z bliskich mi osób, chociaż ja sam o tym nie wiem.