VII STARY ZNAJOMY

597 21 7
                                    


Podczas zebrania Zakonu Feniksa ustalono, że na pytania skąd Harry tak wygląda jak wygląda będzie się mówić, że to efekt oberwanej klątwy podczas walki w Departamencie Tajemnic, natomiast powrót Syriusza na razie będzie utrzymywany w ukryciu. Po skończonej naradzie rodzina Weasleyów wraz z Harrym i Hermioną wrócili do Nory, a że było już dosyć późno zjedli kolację i udali się spać. Było ryzyko, że gdy Harry usiądzie na łóżku to pod wpływem jego ciężaru się zawali. Usadowił się więc pod ścianą i tam próbował zasnąć. Po 2 godzinach, gdy Ron już dawno głośno chrapał Harry zrozumiał, że nie zaśnie, więc udał się na dół do kuchni by przypadkiem nie obudzić przyjaciela. Po 15 minutach usłyszał skrzypienie schodów i po chwili pojawiła się na nich Hermiona w piżamie która eksponowała jej zgrabne nogi i ciało, Harry dawno jej nie widział w takich okolicznościach i musiał przyznać że wyglądała pięknie. Odrzucił te myśli i skupił się na tym co dziewczyna do niego mówi.

- Harry, co ty tu robisz?

- Powinienem zapytać cię o to samo Hermiono – odrzekł – Widocznie w tym ciele nie da się spać i jestem skazany na spędzenie nocy samotnie.

- Zeszłam tutaj, bo zachciało mi się pić. Może posiedzę z tobą chwilę i dotrzymam ci towarzystwa? – mówiąc to usadowiła się naprzeciwko niego na kanapie.

- Będzie mi miło - podszedł do zlewu nalewając jej wody w szklankę, podał jej i ponownie usiadł na fotelu - Jak ci minęły wakacje?

- Bardzo dobrze, jak dotąd byłam ciągle tutaj więc nie narzekam.

Rozmawiali tak już z pół godziny, aż Hermiona nie zaczęła powoli przysypiać, aż w końcu głowa jej opadła i zasnęła. Harry spojrzał na nią bacznie ale widząc że dziewczyna oddycha spokojnie  wziął ją na ręce tak aby jej nie obudzić, zaniósł ją do jej pokoju i położył na łóżku. Potem wrócił na dół.

                                                                                            ********

Kilka dni potem podczas kolacji, którą wszyscy zajadali ze smakiem w kominku pojawiły się zielone płomienie i wyszedł z nich Albus Dumbledore.

- Witaj Albusie, może masz ochotę na kawałek ciasta? Sama piekłam. – Molly już zmierzała w kierunku kuchni.

- Dziękuję Molly, ale spieszę się. Chciałbym porwać Harrego na około dwie godzinki może nawet mniej, nie będzie problemu?

- Nie ma problemu. Harry?

- Już idę panie profesorze.

Harry udał się za dyrektorem wychodząc z budynku, aż dotarli za bariery ochronne Nory.

- Oczywiście nie zdawałeś jeszcze egzaminu na prawo teleportacji?

- Nie, na to trzeba mieć siedemnaście lat, prawda?

- Masz rację, musisz mnie mocno złapać za lewe ramię ramie. Prawe jest obecnie trochę niesprawne. – Harry mocno go złapał – No to w drogę.

Chwilę potem ogarnęła go ciemność a ze wszystkich stron zaczęła napierać na niego jakaś siła. Wzmocnił uścisk i po chwili znaleźli się na jakimś placu z pomnikiem na środku i paroma ławkami.

- Jak się czujesz? – Dumbledore popatrzył na niego z troską – Do tego trzeba się przyzwyczaić.

- Bardzo dobrze- odrzekł Harry – Myślałem, że będzie gorzej. Ale ostatecznie wolę miotły.

Dumbledore uśmiechnął się lekko i poprawił pelerynę:

- Możliwe, że twoje ciało inaczej odczuwa skutki teleportacji. Idziemy - staruszek ruszył przed siebie ale odwrócił się nagle - Ahh zapomniałbym.

Harrmione - InaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz