Rozdział 6

320 19 0
                                    


Godzina dwunasta w nocy zastała Scar i George na podłodze w momencie w którym rozmawiali o licznych miejscach, które mieli obowiązek odwiedzić podczas swojej podróży. Dokładnie sprawdzili czy wszyscy domownicy śpią, a dodatkowo rzucili na pokój zaklęcie wyciszające by nikt nie podsłuchał ich konwersacji. Ich bagaże były już spakowane, a dzięki zmniejszeniu nie zajmowały zbyt wiele miejsca.
-George, wiem że obiecaliśmy tego nie robić, ale... Najszybciej i najłatwiej będzie nam poruszać się na miotle.
-Wiem Scarlett, dzisiaj poradzimy sobie dzięki aportacji jednak nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę. Boje się jedynie o twoją rękę.
Brunetka spojrzała na miejsce, gdzie powinna się znajdować lewa kończyna, ale zza płaszcza wystawał tylko kawałek łokcia okryty czarnym materiałem.
-Poradzę sobie.
Uśmiechnął się w odpowiedzi, ale wiedział że dziewczynie będzie bardzo ciężko utrzymać się jedną ręką, na razie wolał nie myśleć jak poradzą sobie w razie niebezpieczeństwa. Bez słowa wstali w tym samym momencie i zarzucili swoje plecaki na ramiona. George wyciągnął swoją dłoń w stronę Scar, a ta złapała ją mocno i ścisnęła. Nastąpił delikatny, biały błysk a potem pokój okazał się pusty.

Rankiem pani Weasley zadowolona gwizdała pod nosem i przygotowywała śniadanie. Wszyscy oprócz bliźniaka i brunetki zjedli już posiłek, a oni mimo godziny 10 wciąż nie zeszli na dół.
-Ginny, kotku idź po tych śpiochów bo nie zdążymy do państwa Delacour.
Ruda kiwnęła głową i wbiegła po koślawych schodach. Dziś, to znaczy dwudziestego piątego grudnia zwanego też pierwszym dniem świąt mieli odwiedzić teściów Billa i byli tym faktem bardzo podekscytowani. Dzięki proszkowi Fiuu mieli przenieść się do Bordeaux, gdzie znajdowała się willa w której mieszkali rodzice Fleur. Weasley'owie bardzo ich lubili choć nie mieli zbyt wielu okazji by się spotkać. Gdy dostali zaproszenie z ochotą je przyjęli, a Molly upiekła kilka ulubionych przysmaków, a także przygotowała prezenty dla rodziny Delacour. Wszystko lewitowało nad kobietą gotowe do przeniesienia, a ona właśnie zmywała naczynia odwrócona tyłem do stopni.
-Nie ma ich!
-Co ty opowiadasz słońce, pewnie nie sprawdziłaś dokładnie, a oni zakopali się w kołdrach.
-Mamo! Posłuchaj, nie ma ich ubrań, a łóżka są pościelone.
Pulchna kobieta zerwała się z miejsca i rzuciła do pokoju bliźniaków, tam przeglądnęła wszystkie szafki i szuflady z których większość była pusta.
-Nie ma ich. – wyszeptała. – Musimy ich szukać!
-Mamo, nie. – o framugę drzwi opierał się Charlie i patrzył poważnym wzrokiem na kobiety. – Oni to zaplanowali, słyszałem ich.
-I dopiero teraz mi mówisz?! Dlaczego nie powiedziałeś zanim odeszli? Na głowę upadłeś?
-Wiesz jak oni się tu czuli? Jak intruzi. Nie wiem gdzie są, ale w końcu odważyli się spróbować po swojemu uporać się ze stratą. Gdy to zrobią, wrócą mamo. Ja to wiem. To był mój obowiązek żeby pozwolić im odejść, tak jak tego naprawdę pragnęli.
Molly usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach.
-To moja wina, nie traktowałam George tak jak powinnam, wciąż widzę w nim Freda. – Charlie podszedł do rodzicielki i klęknął przed nią by po prostu ją przytulić. Przez długi czas opowiadała mu co leży na jej sercu i jak się czuje, a on słuchał z uwagą i pocieszał ją. W takim stanie zastał ich najstarszy – William, który gotowy był już do podróży.
-Co jest z wami? Powinniśmy już wychodzić. Mamo? Co się stało?
-Po prostu zmniejszyła się liczba gości która przybędzie do dworu Delacour. Dzieci, przebierzcie się. – rudowłosa wyprostowała się dumnie i wytarła łzy, a potem opuściła pokój by zdjąć fartuch i zmienić go na coś bardziej wyjściowego. Bill popatrzył na brata, ale ten bezgłośnie wypowiedział tylko „ później". Piętnaście minut później cała obecna rodzina Weasley'ów wraz z Harrym i Hermioną stała przy kominku i każdy brał garść popiołu.
-Tylko pamiętajcie! Macie mi się zachowywać, bo jak wrócicie tak wam złoje skórę...
-Mamo, jesteśmy już dorośli. – jęknął Ron.
-To mnie nie powstrzyma. – pogroziła palcem i zniknęła w zielonym płomieniu.

Napraw mnie, proszę // Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz