Rozdział 11

197 19 4
                                    

-Georgie musisz mi pomóc, nie dam rady sama cię stąd zwlec. Błagam, ocknij się.
Przestraszona Scarlett klękała nad leżącym na ziemi chłopakiem, został trafiony zaklęciem w brzuch, dziewczyna nie dosłyszała nawet jak ono brzmiało. Widziała tylko plamę krwi na koszulce przyjaciela i jego twarz wykrzywioną w grymasie bólu. Próbowała go podnieść, ale bez jego pomocy wydawało się to niemożliwe. Ważył dużo więcej niż Scar, był także wyższy. Kolejną rzeczą, która utrudniała sprawę była atakująca ich Lavender wraz z jakimś czarodziejem, którego nie znali. Chwilowo schowali się w plątaninie straganów na których w ciągu dnia sprzedawano owoce morza, ryby i inne przysmaki. Teraz stoiska były puste, a część prowizorycznych dachów ściągnięta. Czystym przypadkiem było spotkanie tutaj Śmierciożerczyni, mieli po prostu zrobić zakupy na obiad, wybrali okrężną drogę by przeglądnąć potencjalne kryjówki. Byli pewni że nie spotkają dziewczyny, bo w końcu był czwartek, a z informacji zdobytych od staruszka wynikało że przyjedzie dopiero jutro. Jakie było ich zdziwienie gdy szli pogrążeni w rozmowie, a tuż przed nimi przeleciała wiązka światła. Oprawca przeklął siarczyście i zaatakował ponownie. Starali się bronić, ale trafienie George znacznie utrudniło sprawę. Chłopak właśnie przetarł oczy i złapał się za brzuch, gdzie przyciskany był płaszcz brunetki.
-Musisz wstać. Dasz radę? – kiwnął głową krzywiąc się mocno. – Pomogę ci.
Z pomocą Scarlett podnieśli się na nogi, a potem potoczyło się już z górki. Lavender właśnie wyskoczyła zza rogu, ale zobaczyła tylko błysk towarzyszący aportacji, jej zaklęcie torturujące trafiło w powietrze.

Pojawili się w pokoju, gdzie George został położony na łóżko, Scar zostawiła go na moment i zawołała Tatianę. Staruszka dziarskim krokiem weszła do pokoju i zatrzymała się jak wbita w ziemię.
-Niech mi pani pomoże. – powiedziała zrozpaczona dwudziestolatka. – Próbowałam zaklęć leczących, ale nic nie działa na to draństwo.
Bez słowa Rosjanka opuściła pokój i wróciła dwie minuty później niosąc miskę z gorącą wodą, waciki i jakieś dziwnie preparaty. Kazała Scar rozedrzeć bluzkę rudowłosego, a ich oczom ukazała się paskudna rana cięta na brzuchu. Tatiana bez słowa zaczęła oczyszczać brzuch nie bacząc na jęki i drgania chłopaka wywoływane bólem. Po wyczyszczeniu okolic, okazało się że rana była szarpana jakby robiona tępym narzędziem o nieregularnych kształtach. Cała została nasmarowana żółtą, śmierdzącą maścią.
-Trzymaj go słoneczko. Muszę to zszyć.
Scar zbladła, ale chwyciła mocno za ramiona George wciskając go mocniej w posłanie. Gospodyni w tym czasie nadziała na igłę specjalną nić i delikatnie ściągnęła skórę wywołując kolejny spazm bólu. Precyzyjnymi, wyćwiczonymi ruchami zasklepiła ranę by potem obandażować cały brzuch. Brunetka zdążyła puścić przyjaciela i teraz podawała mu zwykły biały T-shirt. Obydwoje podziękowali Tatianie za pomoc, a potem George został na górze, a kobiety zeszły na dół. Staruszka przygotowała tam specjalną kompozycję ziół, która miała szybciej zregenerować ranę.
-Wiesz że nie możecie czekać aż on się wykuruje, prawda?
-Wiem, musimy znieczulić ranę i rozprawić się z tą idiotką. A teraz przepraszam panią bardzo, zaniosę mu zioła. Muszę z nim porozmawiać.
Gdy weszła do pokoiku, rudowłosy leżał na łóżku w niezmienionej pozycji i wpatrywał się w sufit. Położyła napoje na stoliczku i przysiadła na krawędzi jego łózka. Przejechała kilkakrotnie po włosach Weasleya burząc jeszcze bardziej ich ułożenie.
-Hej! – zaprotestował.
-Posłuchaj mnie George, wiesz że nie możemy teraz odpuścić. Musimy zająć się Lavender, a potem będziemy mogli zrobić kilkudniową przerwę. Wiesz o tym prawda? Poradzimy sobie z tą raną, zamrozimy ją. Lepiej będzie jak my znajdziemy ją pierwsi niż ona nas i zrobi coś pani Tatianie. Wiem że ta kobieta umie się bronić, ale nie chcę sprowadzać na nią kłopotów.
-Rozumiem to doskonale S i zgadzam się. Daj mi tylko kilka godzin na sen okej? Swoją drogą, nigdy nie sądziłem że ta idiotka będzie potrafiła sobie poradzić z takimi zaklęciami.
-Tak jak sobie przypominam jak kleiła się do Rona. – obydwoje wzdrygnęli się z obrzydzeniem, a potem Scar pocałowała przyjaciela w czoło i kazała odpocząć. Sama też po krótkim prysznicu zdecydowała położyć się spać.

Napraw mnie, proszę // Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz