Rozdział 18

168 18 1
                                    

Po ostatnich wydarzeniach dwójka przyjaciół nie spędzała razem zbyt dużo czasu. Minęło kilka dni w czasie których ich zdanie pozostawało na tym samym etapie. Scarlett czuła się niepewna i zagubiona. Nie wiedziała jak ma rozmawiać z George'm bo przerażało ją że może zrobić mu krzywdę. Nie bała się o siebie, pogodziła się z każdym przypisanym jej losem, ale nigdy nie wybaczyłaby sobie zranienia przyjaciela. A George żałował swojej obietnice, nie wyobrażał sobie że zrobi to o co poprosiła go jedna z najważniejszych w jego życiu osób. Siedział na kanapie i wpatrywał się w szklankę z wodą, która stała na stoliczku. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia bo nie umiał pomóc Scar, nie miał nawet do kogo zwrócić się po jakąkolwiek radę. Nikt nie rozumiał mocy, którą posiadała brunetka. A teraz George bez wahania oddałby wszystko byleby straciła ten przeklęty dar. W jego głowie ciągle siedziały jej słowa. Codziennie zadręczał się wspominając co mówiła o własnej śmierci. Miał wielką ochotę przeczytać jej dziennik bo widział ją ostatnio kilkakrotnie podczas pisania w nim. Czuł jednak wewnętrzną blokadę ilekroć chciał poruszyć ten temat. I skończyło się tym, że on siedział w salonie, ona w swoim pokoju i mijali się prawie jak obcy ludzie. Ich rozmowy były jedynie grzecznościowe, ale atmosfera tak sztywna że spokojnie można by ją pokroić nożem. Dlatego zdziwiło go gdy wpadła do pomieszczenia gdzie siedział. Podniósł głowę z rąk, które opierał na kolanach i wlepił wzrok w przyjaciółkę. Scarlett podeszła do niego i pchnęła tak, żeby oparł się o poduszki na kanapie. Usiadła okrakiem na jego kolanach i położyła dłoń na twarzy. George nie za bardzo wiedział co się dzieje, ani co ma robić. Spojrzał w te tak dobrze znane mu oczy i przełknął ślinę, ponownie coś złego kierowało Scar.
-Co ty... - chciał zapytać o co jej chodzi, ale nie zdążył bo przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Chłopak rozszerzył oczy w szoku, ale nie odpowiedział na pieszczotę. Co nie zniechęciło Tonks bo wciąż składała pocałunki na jego ustach. I nie miała zamiaru się odsuwać, a gdy poczuła jak przyjaciel poddaje się jej i zaczyna współpracować, uśmiechnęła się. Zacisnęła dłoń na jego karku próbując przysunąć go jeszcze bliżej. George ułożył dłonie na talii dziewczyny coraz bardziej angażując się w pocałunek. Czuł się zaćmiony, tak dawno nie był blisko z żadną dziewczyną i brakowało mu tego. Zapomniał że ma do czynienia z najlepszą przyjaciółką. Przestało mieć znaczenie to, że jest ukochaną jego brata. To wszystko jakby zniknęło i liczył się żarliwy pocałunek, który ich połączył. Nagle jednak wszystko się skończyło, bo Scarlett otrzeźwiała i oderwała się od George z taką mocą, że upadła na stolik i pchnęła szklankę. Woda wylała się na podłogę, a naczynie rozbiło na malutkie kawałeczki. Rudowłosy ze smutkiem wyciągnął dłoń w jej stronę, jakby chciał poprosić żeby wróciła, ale ona pokręciła przecząco głową.
-Nie jesteś nim. Nie jesteś Fredem. – jej oczy stały się nagle bardzo przytomne, a oddech głębszy. –Myślałam że... Przepraszam George. Tak bardzo cię przepraszam.
Scarlett uciekła z pokoju nie przejmując się szkodami, które wyrządziła. Jedyne co się liczyło, to sytuacja do której doprowadziła. I żałowała tego z całego serca. Całowała się z George'm, całowała się z bratem osoby, która wciąż była w jej sercu. Czuła się jakby zdradziła Freda i było jej z tym cholernie źle. Otarła spierzchnięte usta, a potem dłonią uderzyła w ścianę. Pulsujący ból przebiegł przez całą rękę przynosząc ulgę. Właśnie tego bała się przez ostatnie dni, kurczowo trzymała się tego żeby nie zbliżać się do przyjaciela i tak nagle po prostu tam poszła. A co gorsze zrobiła coś, czego nigdy sobie nie wybaczy. To wszystko przez tą moc, to ona sprawiała że tak się czuje, że robi to czego nie chcę. Że rani osoby na których jej zależy. Brunetka nie wiedziała jak powinna wytłumaczyć to przyjacielowi, bała się nawet na niego spojrzeć. I jeszcze to że oddał pocałunek, powinien ją odepchnąć. Powinien był zareagować gwałtownie i nie pozwolić Scarlett na pieszczotę, a on zrobił całkiem odwrotnie. Ktoś zapukał do drzwi i dziewczyna wiedziała doskonale kto chce z nią rozmawiać, ale nie wiedziała jak ma się zachować. George nie czekał na zaproszenie, wszedł do środka. Jego też męczyło zdarzenie sprzed chwili, potrzebował kilku chwil żeby ochłonąć. Posprzątał bałagan i zmusił się do konfrontacji. Nie mógł znieść niezdrowej atmosfery między nimi. Scar biegała wzrokiem po całym pomieszczeniu nie pozwalając sobie spojrzeć na przyjaciela. Siedziała na krańcu łóżka, jedna jej noga oparta była o podłogę, a druga ugięta w kolanie. Weasley usiadł obok niej i złapał jej dłoń by ukryć w swoich. Pogłaskał uspokajająco jej wierzch i utkwił wzrok w zmartwionej twarzy.
-Scarlett, posłuchaj mnie. To co zdarzyło się przed chwilą...
-Jestem potworem. Potworem George. Nie powinieneś tutaj być, powinieneś mnie nienawidzić.
-To nie byłaś ty.
-Owszem byłam! –brunetka zerwała się z łóżka i wyrwała dłoń z uścisku, jej twarz wykrzywiła się w gniewie. – Teraz wszystkie moje wybryki będziesz usprawiedliwiał tym, że to nie ja?! To wciąż jestem ja! I specjalnie powoduje ten ból. Jestem złą osobą. Doprowadziłam do śmierci mojej siostry, Fred zginął bo go nie uratowałam, a teraz całuje ciebie. I wiesz co jest w tym najgorsze?! Wyobrażałam sobie jego, to nie było trudne bo nie różnicie się tak bardzo. A potem nagle pojawił się przed moimi oczami z uśmiechem jakby akceptował nas razem. Nie powinno tak być. On powinien być wściekły. A nie uśmiechać się idiotycznie. I przez chwilę żałowałam że to nie on jest tutaj zamiast ciebie. Chciałam żeby to był on.
George siedział jakby wrośnięty po usłyszeniu tego. Wielokrotnie miał podobne myśli odnośnie śmierci brata. Chętnie by się z nim zamienił, ale nie myślał że kiedykolwiek usłyszy te słowa od niej. Od Scarlett z którą przyjaźnił się od lat, która była jedynym powodem dla którego miał ochotę wstawać każdego dnia.
-Myślisz że mnie to nie boli?! To boli tak cholernie bardzo że nie mogę oddychać! – George także podniósł się z łóżka i naskoczył na przyjaciółkę. Złapał za koszulkę na wysokości piersi. –Ciągle czuje tą presję, ten uścisk w klatce piersiowej i cierpię każdego dnia. Wolałbym żeby był tu zamiast mnie, żeby ta gnida zabiła mnie. Ale tak nie jest. Oddałbym całą magię żeby to zmienić, ale nie mogę. –głos George załamał się, a oczy wypełniły się łzami.
-Ja...
-Nie! Nie odzywaj się lepiej, wiem o tym że jego kochałaś bardziej, inną miłością. Ale ty jedyna wiesz jak się czułem gdy umarł, jak straciłem połowę swojej duszy bo utraciłaś to samo. Nie powinnaś była tego mówić. Wiele zniosę Scarlett, ale nie to. A teraz, powinniśmy wrócić do naszego zadania, idę się spotkać z naszymi znajomymi. Nie czekaj na mnie.
Dziewczyna nie wiedziała że może poczuć się gorzej, ale po tym jak Weasley opuścił dom trzaskając drzwiami, czuła się jak najgorszy człowiek na świecie. I była takim człowiekiem, głęboko w to wierzyła. Wszystko działo się z jej winy, była powodem wszystkich nieszczęść. Zraniła jedyną osobę, która dbała o nią każdego dnia od śmierci Freda. Przyjaciela, który bardziej zwracał uwagę na jej ból niż swój własny. Była tak samolubna. A ta nic wewnątrz zdawała się karmić każdym negatywnym uczuciem i nabierać na sile. Jedyne nad czym się zastanawiała, to jak ma dalej funkcjonować? Jak może naprawić relację, którą w jednym momencie złamała. Tak wiele sprzecznych emocji, tak wiele rzeczy których nie rozumiała. Miała tylko jedno wyjście na zapomnienie. Zgarnęła różdżkę i wyczarowała kieliszek, a następnie alkohol. I tak leciał kieliszek za kieliszkiem.

Napraw mnie, proszę // Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz