Rozdział 19

214 15 4
                                    

Scarlett nie myślała że między nimi będzie jeszcze gorzej, ale od ostatniej rozmowy unikali nawet wzajemnego patrzenia na siebie. Pamiętała że obudziła się w jego łóżku po upiciu do nieprzytomności. Spał na kanapie gdy robiła kawę w kuchni, a ona stchórzyła i uciekła do pokoju. On też nie kwapił się do zaczęcia konwersacji bo ciągle trapiło go to co postanowił zrobić. George wyszedł do sklepu piętnaście minut temu, a Scar właśnie leżała na kanapie wtulona w poduszkę, dziewczyna była tak zamyślona że nie zwracała uwagi na nic, aż w jej okno uderzyło coś mocno. Podniosła się z kanapy i podeszła by uchylić szklaną taflę, a jej oczom ukazała się mała sówka, przeraziła się bo nikt nie miał prawa ich tutaj znaleźć, ale przyjęła małe zawiniątko od zwierzątka i pogłaskała je. Ptak odleciał, a dwudziestolatka na powrót zamknęła okno i usiadła. Powoli, drżącymi rękoma rozwinęła papier, a jej oczom ukazała się prostokątna ramka bez żadnych zdobień. Przejechała po niej dłonią patrząc zdezorientowanym wzrokiem, gdy nagle przedmiot rozświetlił się, a przed jej oczami ukazał się hologram popiersia rudowłosego chłopaka.
-Cześć słoneczko. – uśmiechnął się. – Jeśli to dostałaś, to znak że minął już prawie rok i dzisiaj są moje urodziny, a ja nie żyje. W innym przypadku, ta wiadomość nigdy nie dotarłaby do ciebie. Scarlett, chciałem żebyś wiedziała że nie boję się śmierci, pójdę do niej dumny. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi że mogłem poznać ciebie i niczego mi więcej nie trzeba. Mam tylko nadzieję że ty zdołałaś się pozbierać i razem z moim braciszkiem dajecie radę. Swoją drogą, George musi teraz robić za duo w naszej grupce. Musi też zastąpić mnie, ciekawe czy mu się to uda. - wyszczerzył się jeszcze mocniej. – W końcu to ja jestem tym lepszym, przystojniejszym i fajniejszym bliźniakiem. Dbajcie o siebie, wiecie przecież że jesteście dla mnie najważniejsi? – jego twarz momentalnie spoważniała. – Przede wszystkim, chciałbym powiedzieć że kocham cię Scarlett. Kocham cię najmocniej na świecie. Kocham Georga i ciebie tak mocno, że czasem to boli. Ciekawe czy miałem szansę wyznać ci to przed ostateczną bitwą?
-Nie pozwoliłam ci. – wyszeptała dziewczyna.
- Tak czy siak, myślę że od zawsze wiedziałaś co do ciebie czuję i że zostanie to z tobą już do końca życia. Skarbie mój, trzymaj się tam. Odnajdziesz spokój na ziemi, tak jak ja odnajdę w niebie albo w piekle. Kto wie gdzie trafiłem po tych naszych żarcikach, ale ja wszędzie znajdę sobie miejsce. Słynny Fred Weasley podbija zaświaty. Wiem że ten głupek znajduję się gdzieś obok ciebie. Wszystkiego najlepszego mój brzydszy braciszku. Mam nadzieję że wymyśliliście jakiś epicki żarcik dla naszej rodzinki i opowiecie mi go gdy się spotkamy. Na zawsze razem, prawda?
Nagranie skończyło się, a Scar zwinęła się mocniej w kulkę i przycisnęła do siebie ramkę. Zobaczyć go po tak długim czasie i posłuchać... To było coś niesamowitego, ale i bolesnego. Przewidział wszystko, miał plan na każdą ewentualność. Teraz, w rocznicę bitwy dostała od niego wiadomość, która miała ją uspokoić. Mimo że nie żył, martwił się o nią. To zabolało tak cholernie bardzo że łzy zalały jej policzki. Przesunęła się delikatnie przy czym potarła ramkę, a hologram pojawił się ponownie. Tym razem patrzyła tylko na emocje pokazywane na twarzy Freda i próbowała dotknąć jego twarzy, gdy to robiła obraz rozmywał się. Do czasu przyjścia George'a obejrzała wiadomość już siedem razy, a on miał przed sobą obraz nędzy i rozpaczy. Przerażony dobiegł do leżącej na miękkim dywanie dziewczyny i przycisnął ją do siebie. Przestało się liczyć to jak zranili siebie ostatnimi czasy bo nie umiał zostawić przyjaciółki w takim stanie. Jej twarz była czerwona, napuchnięta i mokra od łez ciągle pojawiających się na policzkach. Nos także był czerwony i co chwilę go ocierała, kosmyki włosów przyczepiły się do wilgotnych policzków. Oczy Scarlett były tak straszne, tak puste że wziął jej twarz w dłonie i próbował potrząsnąć. Nic mu to nie dało, bo dziewczyna wciąż była jak bezwładna.
-Nie pozwoliłam mu na to. Nie pozwoliłam mu. – szeptała.
-Co? Słońce, o co ci chodzi?
-Nie nazywaj mnie tak! – warknęła patrząc z mordem w oczach na rudowłosego. Wyrwała się z jego uścisku i wstała, a potem machnęła dłonią i strąciła wazon, który zbił się, a odłamki szkła rozpadły się po podłodze. Woda ochlapała kanapę i dywan, a kwiaty zostały zniszczone przez upadek. Scar chwyciła różdżkę, a w materiale kanapy pojawiły się wielkie rozdarcia zrobione jakby przez lwa. Nie zdążyła zrobić więcej, bo George zaszedł ją od tyłu i obezwładnił, a potem szybkim ruchem szarpnął różdżkę. Przez chwilę próbowała się wydostać, ale uspokoiła się i zsunęli się na ziemię do pozycji klęczącej. Brunetka spuściła głowę i podała przyjacielowi niezauważony przedtem przez niego prostokątny przedmiot. Z niezrozumieniem chwycił go w dłonie, a ta wciąż chowając się pod włosami delikatnie potarła taflę. George zobaczył uśmiechniętą twarz brata, a jego dolna warga zaczęła drżeć. Patrzył na żywą postać Freda, który mówił do nich. Jego serce pękło po raz kolejny gdy spoglądał na identyczną sobie twarz.
-Braciszku. – wyszeptał krztusząc się. –Ja też ciebie kocham, zawsze będę.
-Nie żyję, a jedyne o co się martwi to my George.
-Zawsze tak było maleńka. Skąd to masz?
-Dostałam dzisiaj sowę. Nie wiem jak nas znalazła, to było przecież niemożliwe. Ale mieliśmy do czynienia z Weasleyem. Dla was nic nie jest niemożliwe, prawda?
Rudowłosy zaśmiał się przez łzy i popatrzył na przyjaciółkę ponownie. Piękne oczy otoczone były obwódką z czarnego tuszu. Wytarł jej twarz i przytulił do siebie mocniej.
-Tak bardzo cię przepraszam, przepraszam za to jak się zachowywałam i za to co powiedziałam.
-Już spokojnie słońce, jest w porządku. Ja też przepraszam. Ale to co powiedziałaś, sprawiło że coś zrozumiałem. Muszę pozwolić ci odejść.
-Co? – pisnęła i zacisnęła dłonie na koszulce przyjaciela. – O czym ty mówisz?
-Po naszych ostatnich kłótniach dużo myślałem o tym jak cierpisz. I wiem że jest w tym część mojej winy. Nie zaprzeczaj Scarlett, ta rana wewnątrz ciebie otwiera się za każdym razem jak na mnie patrzysz. Bo widzisz jego kopię i nie mogę cię za to winić. Ale nie mogę też być samolubny, nie jestem takim egoistą. Nieświadomie niszczę całą dobroć jaka jest w tobie.
-Nie. – jęknęła. –Nie mów tak George, nie mów. Ty jedyny mi zostałeś.
-Przy mnie nigdy nie będziesz szczęśliwa. – chłopak wyszeptał te słowa i odsunął się od przyjaciółki.
-Nie. Nie. Nie. Nie. Mylisz się, nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj. Proszę nie.
-Scarlett...
-Chcesz odejść tak jak on?! Jemu potrafię wybaczyć to że mnie zostawił bo go tu nie ma, ale jeśli zostawisz mnie dobrowolnie i będziesz żył gdzieś tam sobie, to nigdy ci tego nie wybaczę. Rozumiesz George? Nigdy.
-Cicho słońce, zostawmy ten temat. Już nic nie mówię. – Scar wtuliła się w przyjaciela, który kilkakrotnie próbował uciec, ale nic to nie dało bo nie miała zamiaru mu odpuścić.
-Na zawsze razem?
-Zawsze. – odpowiedział, a potem przenieśli się na kanapę i dalej krok po kroku omawiali wiadomość przysłaną im przez Freda, a ból stawał się lżejszy z każdym wyrzuconym z siebie słowem. Nie przeszkadzało im nawet zdewastowane mieszkanie, którym zajął się George dopiero po odesłaniu do łóżka Tonks i upewnieniu się że śpi. Ona zasnęła, a chłopak klęczał przy łóżku i myślał.
-Kiedyś zrozumiesz że to jest najmniej egoistyczna rzecz jaką zrobię. Zrozumiesz, że nie ma innego sposobu żebyś była szczęśliwa i to wszystko jest dla ciebie. Bo kocham cię najmocniej na świecie Scarlett. Potem wrócił do salonu i trzymał prostokąt w dłoni tak jak Scarlett wcześniej kilkukrotnie oglądał twarz brata. Wiedział. – przemknęło mu przez myśl. Wiedział że odejdzie i nie pozwolił im spróbować zmienić losu. Pogodził się ze swoim losem, tak jak teraz George musiał pogodzić się ze stratą kolejnej bliskiej osoby. Miał zamiar wykorzystać ich wspólne dni dobrze, by wywołać radość na jej twarzy, a potem zostawić ją. Był zdolny zrobić wszystko by ocalić życie Scarlett Tonks.

Napraw mnie, proszę // Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz