Scarlett wcale nie miała zamiaru oglądać starych zdjęć. Zwykle broniła się przed tym jak mogła, ale tym razem coś ją tknęło. Sprzątała właśnie ich dom, kiedy natknęła się na sweter z wielką literą G na środku. I to ją tknęło, swetry pani Weasley zmusiły ją do tego, że sięgnęła do niewielkiej saszetki schowanej dobrze w pokoju. Wyjęła stamtąd niewielką miniaturkę książki o czerwonej, skórzanej i grubej oprawie, która chwile później została powiększona przez dziewczynę. Usiadła na ziemi i oparła plecy o ramę łóżka po czym położyła album na kolanach. Scarlett przez kilka minut siedziała bez ruchu wahając się. Wiedziała że każde kolejne zdjęcie przysporzy więcej bólu, ale tego oczekiwała w tym momencie. Czuła że potrzebuje poczuć się źle by móc dalej funkcjonować. Miała jeden z wielu kryzysów bycia, taki podczas którego zastanawiała się nad sensem dalszego życia. Nie mogła już wytrzymać sama ze sobą. Nagle poczuła się zmęczona codziennym funkcjonowaniem. Zdecydowanym ruchem otworzyła na pierwszej stronie i zagryzła policzki od środka. To był specjalny album, który prowadziła od pierwszego dnia w Hogwarcie. Miała tam każdy najważniejszy moment w czasie nauki. Pierwszy dzień i zdjęcie zrobione przez któregoś z bliźniaków na którym siedziała w oczekiwaniu na wybór domu. Wciąż pamiętała jak pewnie czuła się nawet siedząc na tym stołku, była pewna że Gryffindor będzie jej domem i krążyła z dumnie podniesioną głową. Kolejne zdjęcia i kolejne lata. Pierwsze wynalazki robione przez Weasley'ów, ich pierwszy eliksir który wybuchł i zranił całą trójkę. Zdjęcia ze świąt też tam były, pierwsze spędzili w domach, ale w następnych latach naprzemiennie wybierali albo Hogwart albo domy. Scarlett tak bardzo chciała wrócić do tamtych czasów, pragnęła tego najbardziej na świecie. Otarła łzy powoli moczące jej policzki patrząc na zdjęcie z ich pierwszego wyjścia do Hogsmeade. Była zima, a oni stali w cienkich kurtkach i czapach w kolorze domu, ale ich twarze przyozdobione były uśmiechami, a w rękach mieli reklamówki pełne niezbędnych do żartów gadżetów. Pamiętała jakie niesamowicie czuła się gdy cała trójka dostała się do drużyny Quidditcha, byli beztroscy, wolni i szczęśliwi. Na jednym ze zdjęć ktoś z ich przyjaciół wyłapał jak Fred dostaje i spada z miotły. Na szczęście złapał go wtedy George, który wykazał się niesamowitym refleksem. Tyle różnych przygód, tyle chwil spędzonych razem, nierozłącznie. I chyba najbardziej przełomowy rok w którym odbył się Turniej Trójmagiczny. Przed oczami stanął jej bal, na który została zaproszona przez Freda. To był pierwszy raz kiedy byli tak cholernie zestresowani swoim towarzystwem. Rudowłosy był otumaniony pięknem przyjaciółki, które tak naprawdę dopiero wtedy dokładnie dojrzał. Wiedział że jest piękna, ale spostrzegł Scarlett wtedy jak kobietę. Miała na sobie sukienkę bez ramiączek, która od zaczynała się czarnym kolorem od dekoltu, a kończyła na prześwitującym fiolecie przy stopach. Długie włosy rozpuściła i pokręciła w delikatne fale w które wplecione zostały błyszczące perełki. Scar przypomniała sobie jak schodziła po schodach z uśmiechem na ustach, a Fred stoi na dole z wypiętą piersią. Złapał ją wtedy za dłoń i pociągnął w stronę parkietu. Nagle poczuła jego dłonie na swojej talii, tak jakby klękał przed nią i zapraszał ją do tańca. Podniosła się i z przymkniętymi oczami robiła kolejne wolne ruchy, tak samo jak postacie na zdjęciu. Wydawało jej się że uścisk na jej dłoni i ręka z talii powoli zanika, z każdy momentem czuła mniejszy dotyk, aż zniknął całkiem. Dziewczyna za to potknęła się chociaż na panelach nie znajdowała się żadna przeszkoda i upadła kolanami na drewnianą podłogę. Zaśmiała się ze swojego zachowania, ale nie był to radosny śmiech tylko pełen goryczy i bólu. Bez niego nie potrafiła już nawet zatańczyć. Ona, która szła przez życie tanecznym krokiem i zawsze starała się być pełna gracji, która wyciągała przyjaciół do zabawy w najmniej oczekiwanym momencie. Po prostu dzięki magii muzyka zaczynała grać, a Scar roztaczała wokół aurę, która nakłaniała innych żeby dołączyli do jej tańca. A teraz jej stopy jakby nie potrafiły już złapać właściwego rytmu. Jakby taniec nie był odpowiedni. Podczołgała się do albumu i przekręciła na kolejną stronę by nie widzieć tych uśmiechów. Każde kolejne zdjęcie to nowe wspomnienie, a to skutkowało nową porcją łez. Scar czuła z tego chorą satysfakcję, z bólu jaki sama sobie robiła. Po raz kolejny rozdzierała własne serce rozdrapując rany, które nie miały możliwości żeby się zagoić. Tyle różnych przygód w trójkę. Każde najszczęśliwsze wspomnienie wiązało się z nimi. Byli z nią w tych najlepszych i najgorszych chwilach. Pamiętała jak pierwszy raz złamano jej serce. Miał na imię Andrew i był wysokim, muskularnym czarodziejem czystej krwi. Scar uwielbiała jego oczy, dzięki heterochromii jedna tęczówka była niebieska, a druga zielona. Między nimi nawet nie zdążyło się robić poważniej bo bliźniacy szybko odkryli jego prawdziwe intencje. A raczej to, że matka Scar przekupiła go żeby był z nastolatką. Gorzko tego pożałował bo stał się ofiarą kilku wyjątkowo okrutnych żartów. Jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy że prawdziwą miłość ma pod nosem i cierpiała bo miała wrażenie że nie jest warta nikogo. Czuła się niepotrzebna, ale bliźniacy nie pozwolili by czuła się tak zbyt długo. Tonks przytuliła do siebie album na stronie, która ukazywała dwa zdjęcia. Pierwsze przedstawiało George i Fred'a z najpiękniejszymi uśmiechami. Chłopcy stali przed swoim pierwszym sklepem z gadżetami, tak bardzo dumni i pełni życia. A niedługi czas później płomień jednego z nich zgasł. Druga fotografia przedstawiała samą Scarlett i jej starszą siostrę w czasie ostatnich, wspólnych świąt Wielkanocnych. Przed samą bitwą. Dwie wyjątkowo ważne dla brunetki osoby. Dwie osoby o które się troszczyła i które ją zostawiły. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła drugi najważniejszy zeszyt. Album wciąż tuliła do piersi, a dziennik położyła na kolanach i wzięła pióro. Zaczęła pisać nawet nie zastanawiając się co przekazać. Jakby pióro samo wiedziało co ma przekazać bo dziewczyna pisała nieświadomie.
CZYTASZ
Napraw mnie, proszę // Fred Weasley
Fanfiction."-Obiecałeś Fred! Przecież mi obiecałeś. Nie rób tego, nie odchodź. Nie zostawiaj mnie tu, Freddie. " Śmierć nigdy nie przychodzi wtedy gdy powinna. Jak uporać się że stratą osoby, która była całym twoim światem? Życie toczy się dalej nieustannym b...