Bakugo-
Przez tą całą sytuację zapomniałem jaki miałem plan na ten dzień. Od rana chodzi za mną pognębienie trochę tego zjebanego króliczka, lizuska całej tej zasranej szkoły. Jakby ktoś nie kojarzył. Chodzi mi o typka z matką w psychiatryku. Ogarnijcie to, jak był dzieciakiem stara oblała go wrzątkiem bo zobaczyła w nim starego. Posrana. Tak samo jak synek. Oh taakk.. to idealny dzień by go powkurzać.
.
Dobra. Wszedłem do szatni i znalazłem w szafce.. tylko moje zajebiste czarne dresy od stroju na W-F i białą koszulę. Zajebiste połączenie, kocham to.
Biorąc moje manatki wyruszyłem w poszukiwaniu miejsca gdzie się mogę przebrać (bo szatnia z pułkami to na korytarzu jest). Poszedłem więc do najbezpieczniejszego miejsca gdzie żadna chora fanka nie będzie mnie podglądać i robić mi zdjęć ( taki jestem zajebisty), czyli do toalety. Na chill bombie wchodzę sobie do pomieszczenia z toaletami wiedząc, że mam z 15 minut do kolejnej lekcji. A tam kur*de niespodzianka! Mój ulubiony kumpel od chorej starej przywierajacy do ściany mojego crusha? Pojebało ich?.-Eyo. Popier**liło was chyba
-Kacchan jesteś w szkole..
-Ty. sklej tą nie mytą piz*ę
-O co ci kur*iu chodzi? Pedałów nie widziałeś, pedale?
-Zeżygam się. Ale najpierw rozwalę ci łeb bo nie mogę żygać patrząc się na ciebię.
Najchętniej to serio bym mu wbił czoło w beton, aczkolwiek jest za niebezpiecznie blisko tej pyziatej mordy bym mugł mu cokolwiek zrobić . Nabuzowalo się we mnie potężnie. Albo zrobię coś w tej chwili komuś albo sobię bo się zesram zaraz bo wszystkie białka w moim ciele się zetną. WDECH, WYDECH. Wdech.. i wydech.. tak. Dlatego dzieci trzeba chodzi na terapię ^^ rada od wujka. Odwróciłem się na pięcie i otworzyłem drzwi do jednej z kabin by się tam przebrać. Zrobiłem to najszybciej jak się dało i wyprułem z tego kibla ino się za mną kurzyło. Chwała, że mam dzisiaj tak bardzo chillowe lekcje.
Chwilę czekałem nim zadzwonił dzwonek na przerwę ale odrazu po tym dostrzegłem moją ulubioną grupę cymbałów. Podeszłem do nich spokojnym krokiem jak gdyby nigdy nic.
- Rozu jaka z ciebie dziś szprycha
-O boże! Prawie umarlam na zawał. Bakugo proszę uprzedzaj.
-Z niej zawsze szprycha! Poza tym. Czemu cię nie było? I co to za nowy styl kierowniku- roześmiał się Denki.
-Proszę stary.. nie wkurzaj (miło) mnie nawet.
-Nie będzie. - Jiro.
-Skrócili nam lekcje i wychodzimy po tej godzinie więc ci się upiekło - Sero.
-CHWAŁA
Kirishima-
A więc idąc za moim planem, postanowiłem iść do kawiarni by się trochę wysuszyć i ogrzać. Mimo wszystko faktycznie było chłodno, nawet dla mnie. Weszłem do środka i ku mojemu zdziwieniu było naprawdę mało ludzi. Chociaż kto o tej porze i w taką pogodę by tu przychodził.. Usiadłem przy stoliku który znajdował się kilka kroków od wejścia, przy oknie. Odłożyłem moją damę (gitarę) oraz torbę na bok. Z kieszeni wyciagnalem moje najukochańsze piękne piórko i położyłem na stoliku. Bo wiecie, w kieszeni mogło by się wygiąć jak siedzę. Miałem cichą nadzieje, że nikt z personelu mnie nie wygoni za to iż moczę im krzesła...ale nikt nie zwraca na mnie większej uwagi. W sumie to mój ulubiony stolik bo posiada on genialny punkt obserwacyjny na każdą drogę z rozwidlenia. Nawet widać stąd moją piękna kamienice i jej jeszcze piękniejszy dach. W tym momencie krajobraz rozmywał się lekko dzięki smugom pozostawionym przez krople deszczu na witrynie. Wyglądało to dosłownie jak filtr wyjęty z photoshopa.W trakcie moich rozmyśleń podeszła do mnie piękna pani kelnerka która zawsze mnie obsługuje i jest bardzo uprzejma. Zawsze przynosi mi menu mimo, że zamawiam to samo.
-Dziekuję. Poproszę to co zawsze... I może jakieś dobre ciastko. Proszę wybierzesz mi?
-Jasne!
Odeszła odemnie z szerokim uśmiechem. Uwielbiam ludzi którzy nie są aroganccy, puści i narcystyczni. Wydaje mi się że wszytskie te określenia mogę przypisać do tego blondyna nawet go nie znając. Znając opinię społeczna tej szkoły, jestem w stanie tak wywnioskować.
Obserwowałem ścigające się po szybie krople które wprawiały mnie w stan hipnozy. Z każdą chwilą robiłem się coraz senniejszy. Kelnerka która dosłownie chwilę temu odchodziła od stolika, podeszła do niego z powrotem w kompanii mojego zamówienia. Grzecznie powiedziała "smacznego" uśmiechając się i wróciła na zaplecze. Naprawdę ładne to ciastko wybrała (wygląda prześlicznie jak i przepysznie!). Duży kawałek ciasta na biszkopcie z jasną masą o konsystencji lodów i musem malinowym a całość przykrywała swierzutenka beza. IDEALNE PRZYRUMIENIONA. Okay uwielbiam słodycze. Do tego dostałem moją herbatę tak samo aromatyczną jak zawsze. Delektowałem się posiłkiem (tak, posiłkiem) chyba ponad połowę godziny. Moje kubki smakowe wybuchają z rozkoszy.
.
Po zakończonym delektowaniu się, ubrałem torbę i zabrałem sprzęt w rękę. Kulturalnie zapłaciłem za posiłek (o dziwo bardzo tanio. Chyba kelnerka robi mi pirackie zniżki) i wyszedłem. Nie padało już! Co za ulga. Zdążyłem się wysuszyć i ogrzać i najeść. Teraz tylko droga po zakupy spożywcze i do domu!
CZYTASZ
(La Da Dee) __Tylko ja i Ty |(KiriBaku~)|
FanfictionUWAGA! ważne info. niżej! Kirishima spokojnie żyje własnym studenckim życiem. Pewnego dnia spotyka chłopaka z nowej szpanerskiej akademii U.A. który najwidoczniej go zaintrygował. Okazuje się, że młody blondyn posiada więcej sekretów oraz problemów...