Bakugo-
To poszło za daleko... I to nie tylko z mojej winy, ale to ja jestem najbardziej teraz poszkodowany...Obecnie leżę w jakiejś sali w szpitalu. Raczej jestem nie przytomny od momentu gdy wywołaliśmy pożar.
Doszło do tego w taki sposób, że gdy uderzyłem dosyć mocno w brzuch mieszkańca a on przymarzł mi nogi do ziemi, zaczął rzucać lodowymi kulkami na co ja odpowiadałem moją nie do końca dopracowaną techniką i... I jesteśmy tutaj.
Należało się gejowi za to co robił, w sumie Deku tak samo. Jestem rozczarowany.Ale z drugiej strony poznałem Kirishimę, mega przystojnego, miłego i ciekawego kolesia. Czekaj... Chyba się budzę.
Słyszę jakieś głosy, to lekarze. Bardzo jasne światła i biały sufit. Ktoś wchodzi do sali. To trzy osoby, ale nie rozpoznam ich bo nadal widzę niewyraźnie.
-Proszę pana wszystko będzie z nim w porządku prawda?
-Nie zwracaj teraz głowy lekarzowi, chodźmy go zobaczyć
To były dwa bardzo znajome mi głosy. Z jednej strony miałem ochotę wstać i przyjebać brokułowi a z drugiej cieszę się że Kiri tu jest. Ugh... Jestem za słaby by się odezwać w jakikolwiek sposób.
Przekręciłem głowę na bok by spojrzeć na ich twarze. Nadal widzę trochę niewyraźnie, ale czuję ciepły dotyk skóry na swojej dłoni, oraz głaskanie po głowie delikatną matczyną dłonią.
Bardzo szybko zyskałem ostrość wzroku oraz mowę, wpatrując się w stronę czrwonowłosego i mamy rozpromieniłem twarz i pokryłem ją uśmiechem.
-Cześć
Kiri odwzajemnił uśmiech a matka nachyliła się nade mną i leciutko objęła jak skorupkę jajka.
-Synku, nie rób więcej takich głupot
Powiedziała z troską poczym wyszła z sali. Zielone gówno siedziało metr ode mnie i wpatrywał się w ziemię jak by tu było za karę.
**********************************
Tydzień (prawie) minął
**********************************W końcu wyszedłem z tego pierdolonego szpitala. Miałem chyba z 30 zastrzyków, szwów i nie wiadomo czego. Mama stała się o wiele milsza, brokuł się do mnie nie odzywa a często przychodzi z Kirishimą. No ale nie mam co narzekać bo tak szczerze mówiąc... To jest mój jebany typ.
Kirishima-
Kurcze. Młody krzak popadł w deprechę, chyba przeze mnie bo cały czas nawijałem jaki to Bakuś jest dla mnie cudowny i w ogóle. Dziś nie poszedł że mną do blondyna. Trudno. Więcej dla mnie.Wszedłem do szpitala, potem na salę. Z zaskoczenia od tyłu objął mnie blondas. To było najcudowniejsze uczucie odkąd... U mnie nocował.
-Cześć młody... - powiedziałem opiekuńczy głosem.
-To że jestem niższy o parę centymetrów nie upoważnia cię do nazywania mnie tak...
Bakugo zaśmiał się po czym puścił mnie i usiadł na łóżku. Usiadłem obok niego. Do sali wszedł doktor i kazał się mu pakować więc pomogłem mu w tym. Katsuki wypisał się za szpitala, ja niosłem jego plecak. Zadzwoniliśmy po taksówkę. Chwilę potem przyjechała.
Gdy usiedliśmy w niej (z tyłu) chłopak cicho wyszeptał:
-Dziękuję Ci że jesteś przy mnieOparł swoją głowę na moim ramieniu. Zaczęliśmy jechać w stronę mojego domu. Zrobiłem się lekko czerwony. Czułem jego ciepły oddech na szyi, jego rękę na moim podbrzuszu. Złapałem go za brodę lekko ją nachylając. On otworzył delikatnie usta a ja złożyłem na nich pocałunek. Gdy mój diabelski aniołek zorientował się co się stało ponowił ten pocałunek, ale namiętniej, z większą pasją. Kocham go.
CZYTASZ
(La Da Dee) __Tylko ja i Ty |(KiriBaku~)|
أدب الهواةUWAGA! ważne info. niżej! Kirishima spokojnie żyje własnym studenckim życiem. Pewnego dnia spotyka chłopaka z nowej szpanerskiej akademii U.A. który najwidoczniej go zaintrygował. Okazuje się, że młody blondyn posiada więcej sekretów oraz problemów...