Rozdział XVIII

1.9K 100 4
                                    

Jej ciało było zimniejsze niż zwykle, a skóra wręcz biała.

- Panie, panienka Kaja niestety odniosła obrażenia poprzez strzał z łuku skierowany w klatkę piersiową. - na te słowa uchyliłem rąbek jej koszulki by sprawdzić jak wygląda rana.

- Co to jest?!

Zauważyłem odłamek czerwonego kamienia w jej ciele a od niego rozprzestrzeniały się linie wyglądające jak pęknięcia. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem.

- To czerwień bursztynu. Strzała była z bursztynu nasączonego trucizną. Z przykrością stwierdzam że nie ma już dla niej ratunku...

Nie ma ratunku?

Na te słowa poczułem ból zabijający mnie od środka. Te słowa mnie ranią, ona może...

Ona chce mnie zostawić? Samego? Przecież to ja miałem być ostrożny, ale to też tyczyło się i jej, mojej Kai, mojej miłości życia...

- Skarbie, nie zostawiaj mnie samego...proszę...

Jej powieki na moment się uchyliły ukazując tym razem nie czerwone lecz niebieskie oczy, takie jak miała przed przemianą...

Ale one nie były w całości niebieskie, ta czerwień była zabierania z jej oczu, tak jakby spływała razem z jej łzami które znalazły ujście.

- Kaja, Kocham cię skarbie nie zasypiaj słyszysz?!

Choć jej oczy były smutne i pozbawione blasku widziałem w nich namiastkę radości która jeszcze nie uciekła.

Wzrok Kai skierował się prosto w moje oczy, jedno z jej oczu przybrało naturalną barwę - niebieską - jednak drugie oko było w połowie niebieskie a w połowie krwisto czerwone, tak jakby uchodziło z niej życie.

Nagle poczułem jak ściska moją dłoń, od razu szybko spojrzałem na nią pytajacym wzrokiem.

- Yoongi, skarbie pamiętaj o mnie. Kocham cię...

W tej chwili czułem jak uścisk robi się coraz to luźniejszy, klatka piersiowa przestała się podnosić a oczy były nieruchome.

- Kaja..? Kaja!!! Wróć! Skarbie...wróć...

Moje nie istniejące serce zabolało.

Straciłem ją.

- To moja wina!!! Wróć!!! Proszę!!

**

I choć jej ciało zostało pochowane, nie potrafiłem pogodzić się z tym że już nie ma jej na świecie, że w ciągu kilku minut ją straciłem, a miała żyć wiecznie razem ze mną...

Szukałem rozwiązania by jakoś ją odzyskać, choć wiem że to prawie nie było możliwe ale jednak.

Udając się poraz setny do różnych wiedźm, napotkałem na jedną która postanowiła mi pomóc odzyskać straconą osobę, jednak wiązało się to z pewnymi zasadami i tak zwanymi efektami ubocznymi o których tak na prawdę nie zostałem poinformowany. Postanowiłem zrobić wszystko by ją odzyskać.

Idąc do wyroczni którą wskazała mi wiedźma trafiłem do przyszłości.

"Odrodzi się jako zwykła dziewczyna w świecie wampirów, będzie żyć i mieć się dobrze jednak do czasu. Gdy ukończy 18 lat nie może zostać przemieniona, również nie może zostać odnaleziona przez ludzi którzy będą jej pragnąć, będą pożądać jej odmienności. Chroń i strzeż jej jak własnego oka, a wszystko potoczy się dobrze jednak jeżeli nie uchronisz jej, zginie. "

Te słowa tkwiły w mojej głowie, wciąż powtarzając się.

Wiedziałem jedynie tyle, a moim zadaniem było zaczekać na nią i ją odnaleźć oraz chronić przed złem, chronić tak by nie stała się jej krzywda poraz kolejny.

**

Nastał rok 2047 gdy po 400 latach trafiłem na nią, przypadkiem.

Szła ciemną drogą słuchając muzyki, gdyby mnie wtedy nie było ten rozpędzony samochód mógłby mi ją odebrać na zawsze.

Ten dzień, pierwszego spotkania po tak wielu latach zapamiętałem po dzień dzisiejszy. Jej szklana jak porcelana skóra, ciemnie włosy i te oczy które zapamiętałem gdy odchodziła...

******

Kochani jako że udało się pod ostatnim rozdziałem dobić wyznaczoną stawkę, wrzucam od razu kolejny rozdział. ❤️❤️❤️

Tym razem aby uzyskać ostatni rozdział opowiadania potrzebuje:

12📖(odsłon)
I
5🌟

Liczę na was i życzę miłego czytania ❤️❤️

Dziękuję misie. ❤️

Skrywana Prawda ✔️📑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz