23. Ciąg dalszy problemów Cienia

2K 226 28
                                    

Droga nie mogła być zbyt łatwa, po pierwszej walce i wypytaniu klienta o jego prawdziwe zamiary, natrafili na kolejną przeszkodę, zbiegłego ninje z Kiri, który miał zamiar zabić ich zleceniodawcę.

- Zabuza Momochi. - Rozpoznał go szarowłosy, po czym on też został poprawnie rozpoznany przez przeciwnika.

Żądza krwi zapełniała sobą całe powietrze wokół nich, tak, że napięcie sięgało zenitu. Trójka genninów drżała patrząc na wielkie ostrze, największy miecz jaki w życiu widzieli, dzierżony przez barczystego mężczyznę, którego twarz była pokryta bandażami zakrywając mu usta. Jego tors był praktycznie goły nie licząc przecinających się pasów od kabury. Nosił też spodnie z wysokim stanem w paski i elementy na rękach i nogach przypominające wyglądem krowę.

Kakashi stanął przed nimi gotowy ich bronić, cały czas żałując, że nie wepchał w trudniejszą misję Rin i Obito albo przynajmniej mógł wziął ze sobą Rin, dwoje jonninów mogłoby jednocześnie walczyć i chronić uczniów.

- Nie martw się o nas, sensei, będziemy bronić Tazumę-san. Sakura, Sasuke, formacja 3! - Krzyknął Naruto stając bezpośrednio przed klientem, jego przyjaciele z Akademii bez słowa stanęli za nim wykonując polecenie mimo, że formalnie nie był ich przywódcą.

~ Jest taki sam jak Minato-sensei. - Pomyślał Hatake widząc w blondynku swojego mistrza, który zastępował ojca całej jego drużynie, tak, on, Rin i Obito byli sierotami. Uchiha miał rodzinę, jednak ona go potępiła za oddanie cennego Sharingana komuś z poza klanu. ~ Ma wolę walki i zdolności przywódcze. Muszę jak najszybciej wykończyć Zabuzę.

Shinobi rzucili się na siebie w ponurym milczeniu.

Umiejętności zarówno senseia jak i wroga zrobiły na blondynie większe wrażenie niż ktokolwiek mógł przypuszczać, właśnie taką drogę chciał obrać by pewnego dnia ujrzeć w lustrze człowieka podobnego do nich. Siła i zapierająca dech w piersiach potężna chakra sprawiały wrażenie oglądania żywej sztuki, a nie brutalnej walki pełnej żądzy mordu. Jego błękitne oczy błyszczały za każdym razem gdy któryś z nich zmieszał energię tworząc technikę. Chłopiec mógł swobodnie wyczuwać jaki rodzaj ninjutsu zostanie użyty, każdy z pięciu głównych miał swoją własną specyfikę, nie mógł poczuć samej techniki, ale to jaka ona będzie - ognista, ziemna, wodna, błyskawicy lub powietrza.

Zabuza znał głównie techniki pielęgnowane w Kiri, jednak one wystarczyły by mógł stanąć na równi z człowiekiem, który skopiował tysiące technik, no właśnie skopiował, chociaż Naruto słyszał ten opis wiele razy nie rozumiał o co chodziło, nie mógł dostrzec Sharingana tak jak u innych, bo nie był on wrodzony tylko zdobyty, w przypadku Obito wiedział od razu, że jego specjalna linia krwi została zbudzona już dawno temu, ale co kryła szarowłosa głowka jego senseia?

Rozmyślanie sprawiło, że jego czujność słabła, przed nim pojawił się wodny klon potężnego shinobi, który tylko czekał aby pozbawić ich życia. Całą swoją siłą odepchnął towarzyszy na bok, ale roztrzęsiony nie zauważył, że tam stoją kolejni. To był ułamek sekundy, gdy wszyscy podnieśli swoje ostrza.

Jeszcze chwilę wcześniej podziwiał miecz, teraz bał się go bardziej niż cokolwiek innego. Bał się bólu i straty, której doznałby po stracie cennych towarzyszy.

Mówią, że przed śmiercią człowiekowi przelatuje przed oczami całe życie, on jednak niczego takiego nie zobaczył. Jego przeszłość zastąpiła młoda kobieta, mniej więcej dwudziestokilkuletnia o długich czerwonych włosach aż za biodra, ubrana była w długą zieloną sukienkę, ale nie to zainteresowało Cienia najbardziej tylko jej oczy - pełne miłości o fiolkowym odcieniu. Patrzyła tylko na niego.

- Synku. - Wyszeptała cicho. - Żyj, Dattebane!

Jej krzyk obudził w nim jakieś ciepło. Upadł na kolana podnosząc wytartą z emocji twarz w stronę nieba, by tylko ono mogło obserwować jego puste oczy.

Sasuke z niedowierzaniem patrzył jak z ciała jego przyjaciela wystrzeliwuje kilka złotych łańcuchów, które otaczała złota poświata. Trafiły we wszystkie klony Zabuzy, które zmieniły się w wodę.

Spojrzał na nich i wtedy zamarli wszyscy, nawet niczego nieświadomy klient. Wszyscy wpatrywali się w jego tęczówki, na niebieskim kolorze obracały się małe złote łańcuchy, które zniknęły gdy dwa razy mrugnął.

Czuł się tak jak wszystkie jego siły zostały wyssane, a jednak udało mu się wyczuć, że ktoś ich obserwuje, nie byle jaka chakra, a specjalny limit krwi.

Jego niemal zabójczy zwierzęcy instynkt śpiewał mu do ucha jedno słowo - zagrożenie. Łańcuchy rozpadły się jeden po drugim wnikając w jego drobne ciało.

W końcu dowiedział się kim tak naprawdę był Kakashi, w jego oczodole błysnęła czerwień Szaringana Obito, tak łatwo go rozpoznał, że niemal go to zaskoczyło, po latach niespodziewanych odkryć dotyczących chakry dalej fascynowało go niemal wszystko co z nią związane.

- Chrońcie Tazume-san! - Krzyknął do towarzyszy wstając, kątem oka widział, że Sasuke zamierza go powstrzymać, zrezygnował jednak pod wpływem jego poważnego spojrzenia.

Chakra w szybkim tempie zaczęła się odnawiać, ponownie czuł jej powiększony przepływ w organizmie co dodało mu pewności, że dobrze robi. Zamknął oczy skupiając się na otoczeniu, widział wszystko, również towarzysza Zabuzy, wciąż niepodejrzewającego, że został odkryty.

Nie było czasu zastanawiać się nad nową dziwną mocą, złotymi łańcuchami, których nie potrafił sam przywołać, pozostawał stary sprawdzony sposób.

Jego cień wspiął się na drzewo przyłączając do siebie cień liści i gałęzi.

LHB

Naruto Nara - Dziedzic klanu CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz