55. Wiatr Przemian

1.1K 130 44
                                    


Zdolności Hinaty wciąż go dziwiły, choć nie ukrywając wiedział, że z jej potencjałem szybki rozwój nastąpi u niej prędzej czy później. Dziewczyna nie była żadnym geniuszem, po prostu bardzo ciężko nad sobą pracowała, a to zawsze owocowało. Z satysfakcją przyglądał się minie Nejiego do czasu ponownego ruchu tablicy, teraz nastąpiła kolei jego i Temari. Spojrzał na blondynkę stojącą parę metrów od niego, nie robił tego jakoś skrycie, bo ona też mu się przyglądała. Razem zeszli z trybun i zaczęli schodzić na arenę.

Naruto musiał przyznać, że nastolatka była w jakiś sposób piękna. Miała włosy w kolorze piaskowego blondu związane w cztery oryginalne kucyki. Była szczupła, starsza i co za tym idzie wyższa od niego o jakieś 10 cm, ale no cóż, był jedną z niższych osób w swojej klasie i nawet Sakura trochę go przewyższała. Mimo tego wszystkiego najbardziej podobały mu się jej oczy o charakterystycznym turkusowym odcieniu.

W jakiś niezrozumiały dla niego sposób wydawała się inna od każdej dziewczyny, którą do tej pory poznał. Inna niż Sakura, inna niż Ino, inna nawet niż Tenten, którą widział tylko parę razy w swoim krótkim życiu.

Wkrótce stanęli naprzeciwko siebie, a ona szybko przyjęła pozycję do walki pokazując, że nie zamierza się z nim patyczkować. No cóż, on z nią też nie. O ile by go do tego nie zmusiła nie miał zamiaru używać niczego prócz podstawowych technik i swojego cienia, którego nie pokazał jeszcze publicznie, więc nie mogła wiedzieć czym się posługuje.

Kiedy tylko sędzia ogłosił początek walki dziewczyna niemal się na niego rzuciła wymachując tym swoim gigantycznym wachlarzem, nie zgadzało się to z jej raczej wyrafinowanym powietrznym stylem walki, który pokazała na swojej przeciwniczce z eliminacji. Mogło to oznaczać, że brat Temari ostrzegł ją przed nim lub zwyczajnie chciała zakończyć walkę szybko i popisać się przed zgromadzonymi.

Narzędzie turkusowookiej uderzyło w miejsce, w którym przed chwilą stał tworząc tam niewielką dziurę, zaalarmowany tym Nara wykonał kilka akrobacji przedostając się do bezpiecznej granicy cienia przy murach stadionu. Oparł się nonszalancko o drzewo - które nawiasem mówiąc nie powinno być tam nawet zasadzone - i uśmiechnął się do niej przyjaźnie.

- To upierdliwe.

- Tchórzysz? - Rzuciła machając wachlarzem, powstały atak skierowany w jego stronę okazał się niebezpiecznym i cholernie silnym podmuchem wiatru, który nie tylko łamał gałęzie drzew, ale i doskwierał kibicom. Wzbił do góry także niezliczoną ilość pyłu, który całkowicie zasłonił jej blondyna. Wypełzło z tego coś czarnego i popędziło w stronę blondynki, która nauczona przezornością odskoczyła na pewną odległość, a potem zrobiła to jeszcze raz aż cień nie zatrzymał się sprawiając wrażenie niemogącego wydłużyć się o choćby jeden centymetr.

Tymczasem na trybunach siedziała samotnie blondynka z szybko bijącym sercem. Ino z zapałem oglądała walkę przez co nawet nie zauważyła, że obok niej pojawiła się pewna osoba.

- Mogę się dosiąść? - Spytał tarmosząc w dłoniach sporych rozmiarów paczki chipsów.

- Chouji... Jasne. - Wymamrotała nie do końca wiedząc jak ma się zachować. Czy byli wrogami? W teorii nie, a w praktyce chyba tak. A to wszystko przez kuzynkę Naruto.

- Mam nadzieję, że Naruto wygra, z tą blondynką, z tymi z Suny i z Sasuke. - Powiedział po chwili. Próbował wybadać jej reakcje na jego słowa.

- Myślisz, że może z nim wygrać?

- Nie wiem, ale znając Naruto... Nie, nawet po tylu latach nie znam go wystarczająco dobrze by wiedzieć co zrobi. On jest zmienny i nieprzewidywalny. Może walczyć całą swoją siłą w imię ich przyjaźni albo ograniczać się, bo ciągle czuje, że śmierć Sakury to jego wina i ma wobec Sasuke dług. Wiesz, że po wiosce krążą plotki o Naruto?

- Plotki? - Powtórzyła zdziwiona.

- Ludzie powtarzają, twierdzą, że Naruto nie jest Narą. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że jest zaginionym dzieckiem czwartego Hokage.

- To bzdury! - Odparła natychmiast - Spójrz posługuje się cieniem!

- Nie twierdze, że to prawda. Poza tym wiesz, że każdy może nauczyć się naszych technik. Wszyscy wiedzą, że Hokage-sama i jego żona oddali życie, by zapieczętować Kyuubiego w swoim synku, który do dzisiaj jest bohaterem naszej wioski, zginęli i nikt nie wie co się stało z ich dzieckiem. To jasne, że skoro Naruto wygląda identycznie jak Minato-sama będą pojawiać się plotki.

- Od kogo to słyszałeś?!

- Nie zauważyłaś? Sporo osób tutaj mówi o tym nawet teraz.

Faktycznie, teraz gdy rozejrzała się po ludziach dostrzegła skulonych szeptaczy, cywilów, shinobi w swoich typowych strojach, dwóch takich siedziało kilka miejsc od niej i nawet nie ściszali głosów. Jeden z nich przekonywał drugiego, że tamto walczące dziecko jest synem ich poległego przywódcy. Jak mogła wcześniej tego nie dostrzec?

Wypatrzyła w tłumie resztę rodziny Nara, byli pod ciągłym ostrzałem spojrzeń, chociaż nikt nie był na tyle bezczelny by bezpośrednio zadać pytanie. Nie wierzyła w wyssane z palca brednie, całą sobą na granicy czystego absurdu wmawiała sobie, że to niemożliwe i bezsensu, a Naruto nie jest żadnym zaginionych Namikaze.

Subaku szybko nakreśliła linię zasięgu, zaskoczona wpatrywała się w cień, mimo to wciąż była czujna i dlatego cienisty klon, który wyskoczył zza jej pleców nie był zbytnim wyzwaniem. Walnęła go swoim wachlarzem i ponownie odskoczyła, tym razem trochę bardziej w bok. Tylko skąd ten klon się tam w ogóle wziął? Przyjrzała się tamtemu miejscu i zaskoczona zarejestrowała, że znajdowała się tam dziura, której drugi koniec musiał znajdować się blisko blondyna. Jej hipoteza została potwierdzona gdy wbity przez nią pył w końcu opadł z powrotem na ziemię.

Nieco zdezorientowana zaczęła ciskać w niego atakami wiatru, przed którymi zręcznie umykał chroniąc się za konarami. W międzyczasie w nie wiadomo jakim celu zdjął z siebie swoją bluzę.

Wypuścił w jej kierunku cień raz i jeszcze, turkusowooka spodziewając się, że cień zatrzyma się na wyznaczonej linii prawie dała się złapać gdy ten niespodziewanie wydłużył się aż za nią. Znów odskakiwała aż cień znów się nie zatrzymał.

- Niezły unik! - Rzucił lekko.

- Czekałeś aż słońce bardziej się schowa. - Wywnioskowała analizując zebrane dotąd informacje. - By cień ściany mógł zwiększyć twój zasięg.

- Temari, nad tobą! - Krzyknął z trybun jej brat. Natychmiast spojrzała w górę i to co zobaczyła doszczętnie rozbiło jej koncentracje. Szybował nad nią kunai, któremu za spadochron służyła bluza Nary. Cień tej dziwnej improwizacji połączył się z zatrzymanym cieniem Naruto pozwalając mu się wydłużyć. Ledwo mu uciekła. Zdenerwowana, ale i pod wrażeniem wbiła przed sobą wachlarz próbując wymyślić skuteczny kontratak.

Zaczęła wykonywać pieczęcie do Bunshin no Jutsu i już przy ostatniej zdała sobie sprawę, że nie może nawet drgnąć. Do tej pory nie wiedziała czym zakończyło by się ewentualne schwytanie jej przez cień, ale nie spodziewała się, że przejmie on nad kontrolę. Wbrew swojej woli wstała i zaczęła iść w kierunku Naruto, on też do niej szedł, synchronicznie do jej kroków.

Poczuła jak jego cień - który nawiasem mówiąc przyjął kształt ręki - wspina się po niej zakleszcza na jej gardle.

- Kage-Kubishibari no Jutsu. - Powiedział pod nosem. - Masz ostatnią szansę, poddasz się albo cień zacznie cię dusić. Na dowód ręka mocniej się zacisnęła, wciąż dając jej swobodę oddychania.

- Poddaje się. - Wychrypiała.

C.D.N.

Jak wszyscy wiedzie klan Nara to takie geniusze, że wymyślenie takiej walki jest awykonalne w moim wydaniu. Dlatego Naruto wykorzystał koncepcje Shikamaru, bo jakby to powiedzieć Naruto Nara to taki miks Shikamaru i kanonicznego Naruto.

Niby Konoha to idioci, a jednak ludzie się domyślają.

LHB



Naruto Nara - Dziedzic klanu CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz