10. Dom Cienia

2.2K 263 60
                                    

Młody dwudziestoletni dom stał między innymi w bocznej dzielnicy miasta, miał jedno piętro, a podwórko było zapuszczone wszystkim czym się dało, bo z każdego kąta wyrastały chwasty, jednak jak mógł wyglądać dom, opuszczony od prawie ośmiu lat? Na pewno nieestetycznie, jednak Naruto to nie przeszkadzało, podobało mu się to.

Niepewnie otworzył furtkę i przeszedł przez nią, na skórze pojawiła mu się gęsia skórka. Uchiha próbował zrobić to samo, ale niewidzialna siła zatrzymała go po środku.

- Naruto? Nie mogę przejść. Tu jest jakaś bariera.

- O czym ty mówisz? - Nara swobodnie wyciągnął ku niemu rękę, którą on złapał, a bariera ustąpiła z niebywałą łatwością. Nie widział jednak tego co blondyn, przed jego oczami widniał znak, który widywał już często na kamizelkach chunninów i jonninów Konohy, czerwony wir, który po sam zniknął.

Nie wiedząc dlaczego błękitnooki wręcz rzucił się pędem przez podwórko i trzęsącymi się dłońmi wyciągnął klucze, przez kilka sekund nie mógł wcelować w dziurkę, a jego serce wybijało galopujący rytm w jego piersi. W końcu przekręcił zamek, który wydał dziwny dźwięk.

Korytarz był zapełniony fotografiami i zakurzonymi meblami, na wieszakach wciąż wisiały płaszcze. Jedno zdjęcie przyciągnęło jego uwagę. Było na nim osiem osób, mniej więcej dziewiętnastoletnich, pięciu mężczyzn i trzy kobiety. Rozpoznał wszystkim. Złotowłosym mężczyzną był Minato Namikaze, który ściskał w pasie czerwonowłosą i szczęśliwą kobietę, Kushinę Uzumaki. Śmiała się z tego czarnowłosa para, Mikoto i Fugaku Uchiha, obok której stała druga para, jego rodzice, uśmiechający się do niego Yoshino i Shikaku Nara. Kolejną dwójkę stanowili Inoichi i Chouza.

Naruto głośno wciągnął powietrze po raz tysięczny wpatrując się w Minato, był do niego podobny, tak podobny, że mógłby wziąć siebie za jego klona. Miał takie same dwa dłuższe pasemka z przodu, takie same roztrzepane włosy.

Znów coś boleśnie ścisnęło mu serce.

Szedł dalej, a gdy nie znalazł niczego na parterze poszedł schodami na górę, jego oczy od razu odszukały napis "Naruto" na najbliższych drzwiach. Sasuke został na dole, więc ze spokojem otworzył klamkę, powietrze jakby zafalowało gdy przekroczył próg pokoju.

Ściany były niebieskie z białymi chmurami, przy zakurzonym oknie stało łóżeczko, nad którym namalowany był czerwony symbol. Na drewnianej komodzie zauważył pożółkły papier z czarną pieczęcią i napisem.

"Dla mojego synka - Ten list otworzysz tylko ty"

Dech zamarł mu w płucach, gdy tylko przeczytał to drugie. Rozpoznawał tą pieczęć, pieczęć krwi. Nerwowo ugryzł palec, a kropla czerwonej krwi wsiąkła w papier pozbywając się czerwonych znaków. To było jej pismo, a ten list mógł otworzyć tylko ktoś z jej krwi. Zamknął drzwi chcąc przeczytać go w samotności, jednocześnie wcale tego nie chcąc.

Przez ten cały czas nie dopuszczał do siebie myśli, że jego rodzice nie są z nim spokrewnieni. Myślał o tym, zastanawiał się, ale dopiero teraz to do niego dotarło. Nie mógł się do przeczytania kartki, więc schował ją do torby i po prostu patrzył na swój pokój skąpany w promieniach południowego słońca. Właśnie tu mieszkałby gdyby Minato i Kushina nie zginęli.

Zagryzł wargę próbując przyswoić wszystkie informacje, nie było mowy o pomyłce, było zbyt wiele dowodów.

Zszedł na dół gdzie czekał na niego ciemnowłosy i chociaż tym razem jego obecność nie pomogła Naruto cieszył się, że nie przyszedł tu sam. Musiał zmierzyć się z przeszłością, a mimo to nie chciał tego robić sam.

- Wracajmy. - Mruknął pod nosem kierując się do wyjścia. Uchiha nie pytał o nic, nawet gdy skręcili w stronę getta jego klanu i kiedy Nara wszedł do jego domu. W kuchni była tylko Mikoto, Fugaku i Itachi wybyli z domu. - Zostawisz nas na chwilę? - Zdziwiony chłopak tylko kiwnął głową spełniając jego prośbę.

- Co się stało, Naruto-chan? - Spytała poważnie ciemnowłosa.

- Wie Pani kim są moi rodzice, prawa?

- O co ci chodzi?

- Uzumaki Kushina była moją mamą, prawda? - Uchiha głośno przełknęła ślinę.

- Skąd to wiesz?

- Połączyłem fakty, pani reakcja, mój wygląd, odbiegające od klanu Nara zachowanie. Do końca miałem nadzieje, że się mylę. - Ciemnooka uklękła obok niego przytulając się do chłopca.

- Nie mów tak, Naruto. - Powiedziała cicho. - Twoi rodzice byli wspaniałymi ludźmi, silnym shinobi i najlepszymi przyjaciółmi jakich kiedykolwiek miałam. Bardzo ich kochałam. Powinieneś być z nich dumny, powinieneś być dumny z tego, że jesteś ich synem w takim samym stopniu w jakim jesteś synem Shikaku i Yoshino.

- Ale dlaczego? Dlaczego oni musieli odejść? Dlaczego ja wychowałem się w klanie Nara, skoro nie mam z nimi nic wspólnego?

- Nie wiem, jeśli chcesz porozmawiam o tym z Yoshino i Shikaku.

- Nie, sam to zrobię, dziękuje proszę pani.

- Mów mi ciociu.

Blondyn kiwnął głową i pobiegł do terenów klanu Nara. Wbiegł do swojego domu, a w salonie przytulali się się jego rodzice, zachowywali się tak samo jak zawsze, jakby nic się nie zmieniło. Bo nic się nie zmieniło, to on się zmienił.

- Naruto. - Przemówiła jego mama, a z jej głosu promieniowała radość. - Będziesz starszym bratem.

C.D.N.

Rozpoczynamy serię smutnych rozżalonych rozdziałów, przepraszam, że aż tydzień zabrało mi złożenie się do kupy, jednak w wolnym czasie relaksowałam się przy trylogii Igrzysk Śmierci autorstwa Suzanne Collins - gorąco polecam.

Zaciekawiły mnie wasze komentarze, każdy z was ma innych pomysł na kontynuację tego opowiadania i to jest piękne ❤. Nie mam wątpliwości, że doprowadze tą książkę do końca bez przerw z powodu braków weny.

LHB

Naruto Nara - Dziedzic klanu CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz