25. Wiara przyjaciół Cienia

1.7K 225 42
                                    

Sakura spojrzała na Sasuke, zajętego walką ze strasznymi wodnymi potworami o twarzy i wyglądzie ich przeciwnika Zabuzy. Z tego co czytała klany były słabsze od oryginału, a jednak z silnym wykonawcą mogły powalać na kolana nawet chunninów w zależności od ilości znanych technik i dostępu do chakry. Prawdziwa fangirl podziwiałaby go, ale Haruno nie kochała Uchihy, nie prawdziwą miłością, nie była w nim nawet zauroczona, po prostu... Ino też go nie kochała.... To był ich wspólny sposób na ukrywanie prawdziwych uczuć przed nim... przed chłopakiem, którego obie kochały, ale żadna z nich nie była w stanie wyznać mu swych uczuć.

Naruto zawsze był niesamowity i nie chodziło wcale o to, że tak wiele umiał czy wiedział. Chodziło o to, że nie bał się ludzi. Pokonywał wszelkie ograniczenia, dzięki czemu umiał zbliżyć się do każdego. Do niej - strachliwej i zakompleksionej, a nawet do Hinaty - niepewnej odrzuconej przez rodzinę dziewczyny.

Teraz patrzyła w stronę, w którą pobiegł. Ani przez chwilę nie przeszło jej przez myśl, że ich porzucił, wierzyła w niego tak mocno w jak nikogo innego. Wiedziała, że on też... gdzieś tam walczy, ryzykuje życie tak jak Sasuke, by ich bronić. Nara z technikami cienia, Uchiha z technikami ognia, Yamanaka z technikami transferu umysłu, Akimichi z technikami powiększenia... i ona, słaba zagubiona dwunastolatka nie potrafiąca obronić zwykłego starca. Jak miała go obronić gdy wróg był tak silny, a ona nie miała nic oprócz technik akademii? Jak miała pokonać dziesiątki klonów trzema powidokami, zmianą wyglądu czy zamianą z kłodą?

Wzięła głęboki oddech wiedząc, że nerwy na nic jej się nie zdadzą, musiała myśleć bez emocji, tak jak uczono shinobi od dziecka. Wtedy wszystko powinno być precyzyjniejsze i łatwiejsze do przyjęcia.

Nie mogła zrobić praktycznie nic z wyjątkiem koordynacji walki Sasuke, przecież musiał istnieć jakiś sposób. Pomyślała o klonach, miały powierzchowność, ale tak naprawdę była to zwyczajna woda, normalnie nie stanowiąca zagrożenia o zwyczajnych właściwościach, które można było obserwować nawet w domu.

Wystarczyło podgrzać wodę, by wyparowała. Techniki klanowe Sasuke opierały się na elemencie ognia, ale na razie nie mógł ich użyć, bo bardzo obciążały jego ilość chakry. Ale przecież ona też miała chakrę... której nie mogła użyć.

- Sasuke! - Krzyknęła do niego, a on prawie trafiony ostrzem przez pseudo-Momochiego odskoczył do niej.

- O co chodzi? - Spytał zirytowany, że mu przerwała.

- Daj mi chwilę, a potem wykonaj kulę ognia. - Poleciła szybko i nie czekając przyłożyła mu rękę do pleców. Skupiła się tak mocno jak tylko umiała. W swojej głowie wyobraziła sobie zbiornik i podczepioną do niego rurkę, która prowadziła do zbiornika chłopaka, otworzyła go przelewając swoją własną energię.

Sasuke praktycznie nic nie poczuł, ale Haruno za jego plecami opadła na kolana ciężko dysząc. Obraz praktycznie jej się zamazywał, ale wstała na chwiejnych nogach i uśmiechnęła się - tak bardzo cieszyła się, że była choć trochę przydatna.

Uchiha nie wiedział o co chodziło jego towarzyszce, ale nie mógł tak lekkomyślnie wykorzystać swojego jedynego atutu marnując tak dużo chakry, bo ona tego chciała. Lubił dziewczynę, ale tak naprawdę nie ufał jej jako shinobi. Jej osąd, umiejętności... to wszystko było kruche, na zbyt niskim poziomie, by musiał uzależniać od tego swoje własne życie i przetrwanie ich wszystkich.

~ Naruto na pewno też by jej nie posłuchał. - Pomyślał walcząc dalej.

Zielonooka czekała aż wykona tą wzmocnioną technikę pozbywając się tylu klonów, ale on tylko walczył, nie wykonywał jej przez co z minuty na minutę w dziewczynie rosła złość i niedowierzanie. Dlaczego tak bardzo jej nie ufał? Była przecież w jego drużynie.

Była wyraźnie osłabiona, ale i tak wyczuła klona zasadzającego się na Tazumę, skoczyła przed niego, ale w ostatniej chwili nogi odmówiły jej posłuszeństwa, była wyczerpana oddaniem chakry, z której ciemnooki nic sobie nie robił. Dopiero to co zobaczyła dodało jej siły. Przerażone i trzęsące się oczy klienta dodały jej sił by stać przed nim z bronią w ręku. Próbowała wbić mu kunai'a prosto w serce, ale klon uniknął ciosu. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Błyszczące w słońcu srebrne ostrze zbliżało się do niej jakby w zwolnionym tempie, a ona poruszała się w takim samym przez co po prostu wiedziała co się stanie, ale nie sposób było tego uniknąć.

Krzyknęła z bólu gdy ostrze przebiło się przez jej brzuch przebijając ją na skroś brudząc wszystko czerwoną jak świt krwią. Jej oczy w jednej chwili stały się puste, a gdy przeciwnik wyciągnął z niej miecz padła na ziemię nie przytomna, otaczała ją coraz większa kałuża posoki, która zabrudziła pierwsze na swojej drodze różowe kosmyki na czerwono.

Sasuke widząc to wszystko też krzyczał, ze strachu, złości i z nadzieją, że ona nadal żyje. Dopiero teraz niemiłosiernie się śpiesząc wykonał technikę wielkiej kuli ognia. Dopiero teraz poczuł co zrobiła Sakura. Oddała mu swoją chakrę, co poczuł przy jej mieszaniu. Wypuszczona technika poleciała na tłum klonów, a ognista fala uderzeniowa sprawiła, że ocalałe wyparowały. Dopiero teraz zrozumiał jak wielki popełnił błąd.

LHB

Naruto Nara - Dziedzic klanu CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz