3. Lloyd

2.1K 149 34
                                    

Włożyłem klucze do zamku drzwi mieszkania, jednak nie mogłem ich przekręcić. Nacisnąłem na klamkę i drzwi bez trudu się otworzyły. Wszedłem do domu zdziwiony dźwiękiem radia dobiegającego z salonu i słodkiego zapachu z kuchni.
- Mamo! Jesteś w domu? - krzyknąłem zdejmując buty.
- Wróciłeś kochanie - z kuchni wyszła mama, ubrana jeszcze w fartuch kuchenny. - Jak było w szkole?
- Dobrze - odpowiedziałem tylko - Dlaczego nie jesteś w pracy?
- Wzięłam sobie dzisiaj wolne. - wytłumaczyła- pieczę właśnie twoje ulubione ciasto i zaprosiłam Wu na herbatę. Mam nadzieję, że się cieszysz.
- A tata będzie? - spytałem, chociaż doskonale znałem odpowiedź.

Moi rodzice nie mieszkają razem. Rozwiedli się kilka lat temu, gdy byłem jeszcze w podstawówce. Mieszkam u nich na zmianę, ale częściej u mamy. Cały czas się o nią martwię. Bardzo przeżyła rozstanie z tatą. Kiedyś bardzo się kochali. Myślę, że nadal go kocha, chociaż nie może mu wybaczyć tego o czym się dowiedziała. Strasznie zaczęli się kłócić. Tata się zmienił, przestało go interesować wszystko poza pracą i własną reputacją. Nie ma zbyt wiele dla nas czasu, ale dużo od mnie wymaga. Nie jest na szczęście jakoś wredny dla mamy, jednak rzadko nas odwiedza. Częściej właśnie robi to brat taty.

Zobaczyłem smutek w oczach mamy i żałuję, że o to spytałem.
- Nieważne - dodałem szybko. Nie. chciałem, żeby mi odpowiadała. Wszedłem za mamą do kuchni i wziąłem jabłko. Podrzuciłem je w ręce, siadając przy blacie kuchennym i ugryzłem kawałek.
- Gadałem z nim dzisiaj - powiedziałem przełykając owoc.
- Lloyd, ile razy mam ci powtarzać żebyś nie mówił z pełną buzią - podeszła do mnie i zabrała mi jabłko - a to jest mi potrzebne do szarlotki.
Uśmiechnąłem się do niej, bo wiedziałem, że się ze mną tylko droczy.
- I co ci powiedział?- spytała obierając nadgryziony owoc.
- Nic ważnego - odpowiedziałem otwierając lodówkę.
- Lloyd? - spojrzała na mnie i uniosła brwi.
- Naprawdę - próbowałem ją przekonać, aby nie mówić, co się stało.
- A nie spóźniłeś się przypadkiem na rozpoczęcie roku? - teraz to ja na nią spojrzałem, prawie upuszczając jogurt, który wyjąłem z lodówki.
- Tata zdążył zadzwonić? - spytałem zawstydzony.
- Napisać - sprostowała Misako i pokazała mi telefon.
Lloyd się spóźnił w pierwszym dniu szkoły, pilnuj go lepiej. Mam nadzieję, że nie spóźni się jutro na historię.
- Przecież to nie twoja wina, że się spoźniłem- stwierdziłem, gdy przeczytałem SMS-a. Byłem na niego zły, że tak zasugerował.
-Powiesz mi kochanie dlaczego się spóźniłeś? - spytała, a do mnie znowu powróciły wyrzuty sumienia, że wysiadłem z tego autobusu.
W tej chwili uratował mnie domofon, który rozbrzmiał w przedpokoju.
- W taki razie powiesz mi później, dobrze? - powiedziała ze zrezygnowaniem szarowłosa- a teraz idź otworzyć wujkowi i przebierz się, bo pobrudzisz ten mundurek.
- Jasne - uśmiechnąłem się do niej i pobiegłem do przedpokoju. Nacisnąłem guzik otwierający klatkę na dole i wpadłem do swojego pokoju. W sekundę ściągnąłem mundurek i rzuciłem go na krzesło. Szybko założyłem zieloną wciąganą bluzę i szare dresowe spodnie. Zajęło mi to niecałą minutę i po chwili stałem przed drzwiami witając się z wujkiem.
- Coraz gorzej tu do was wejść, na to czwarte piętro - poskarżył się Wu.
- Kondycja już nie ta sama co kiedyś, nie? - zaśmiała się moja mama, pokazując naszemu gościowi, że ma wejść do salonu.
- Niestety to prawda droga Misako - odpowiedział, a następnie zwrócił się do mnie - Jak ci się podoba nowa wychowawczyni Lloydzie?
- Jaką herbatę zrobić? - zawołała z kuchni moja mama.
- Dziś bym wypił zieloną - odpowiedział jej wujek.
- Na pierwszy rzut oka wydaje się naprawdę sympatyczna - powiedziałem do brata ojca - jednak nie chcę nikogo oceniać po pozorach.
- Profesor Mistake jest naprawdę dobrą nauczycielką - stwierdził - Dlatego właśnie przydzieliłem ją twojej klasie.
- Naprawdę? - spytałem zdziwiony, przy okazji biorąc łyk herbaty, którą przyniosła właśnie mama - Tata nie miał nic przeciwko?
- O co chodzi? - spytała Misako nie będąc w temacie.
- Nie mógł mieć - odpowiedział wujek - ja zawsze zajmuję się przydziałem wychowawców.
- Rozmawiamy o nowej wychowawczyni Lloyda- zwrócił się do mojej mamy.
- Nie pochwaliłeś mi się jeszcze kochanie kto jest twoim wychowawcą.
- Nie było kiedy - uśmiechnąłem się do niej przepraszająco.
- Wu, a wiesz może kto będzie uczyć Lloyda innych przedmiotów? - skierowała swoje pytanie do wujka.
- Ze mną będzie miał matematykę, z Garmadonem historię, a z profesorem Chenem geografię...
- Czy to nie jest ten nauczyciel z którym nie dogaduje się twój brat? - przerwała wyliczankę moja mama.
- Tak to prawda, Garmadon nie do końca potrafi porozumieć się z Chenem - potwierdził Wu.
- Czemu go nie zwolni? - spytałem
- To nie takie łatwe - pokiwał przecząco - nie można zwolnić nauczyciela bez konkretniejszego powodu, a zwłaszcza jeśli pracował tu tak długo.
- Lloyd, mógłbyś sprawdzić czy ciasto się już upiekło? - spytała mama z nadzieją.
- Jasne - odpowiedziałem i wstałem z kanapy. Wszedłem do kuchni i wykałaczką sprawdziłem czy ciasto jest już gotowe. Po chwili wyjąłem je z pieca i o mało się przy tym nie poparzyłem. Ukroiłem trzy kawałki i z talerzami poszedłem w stronę pokoju.
- Jeśli jesteśmy już w temacie zwolnień to muszę ci coś powiedzieć - usłyszałem rozmowę mojej mamy z Wu w połowie drogi do salonu.
- O co chodzi Misako? - spytał mój wujek z zainteresowaniem w głosie.
- Zwolnili mnie z pracy - powiedziała na jednym wdechu. Było słychać jej zdenerwowanie.
Gwałtownie stanąłem przed pokojem. Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Po co mama zmyślała, że wzięła wolne?
- Powiedziałaś Lloyd'owi? - spytał, a mama prawdopodobnie pokręciła głową, bo nie usłyszałem jej odpowiedzi.
- Nie mogę - po chwili usłyszałem głos matki - nie chcę, żeby się martwił. I tak ma już za dużo stresu związanego z nową szkołą.
Nagle usłyszałem brzęk łyżeczki i rozejrzałem się skąd dochodzi. Oczywiście, musiała mi wypaść. Szybko ją podniosłem i wszedłem do pokoju, aby nie wzbudzać podejrzeń, ale mama już zmieniła temat.
- Smacznego - powiedziałem, kładąc talerzyki z szarlotką na stole, sam zaś siadając z powrotem na kanapie.
- Przepyszne ciasto Misako - powiedział wujek kosztując słodkości.
- Dziękuję - uśmiechnęła się mama - Zostaniesz na obiedzie?

Około dziewiętnastej kończyłem zmywać naczynia, które zostały po obiedzie, kolacji i pięciu herbatach. Tak, gdy wujek nas odwiedza, mama zawsze namawia go by został na obiedzie, a później na kolacji. W międzyczasie zawsze pijemy mnóstwo herbaty, bo Wu ją uwielbia. Dlatego nie miałem jeszcze okazji porozmawiać z mamą o tym zwolnieniu z pracy. Wujek wyszedł pół godziny temu, więc mam nadzieję, że uda mi się jak skończę zmywanie naczyń. Po chwili zakręciłem porządnie kran i wytarłem ręce w ręcznik. Koniec mycia na dzisiaj. Ruszyłem do salonu. Zauważyłem, że na kanapie leży mama. Pewnie zasnęła ze zmęczenia. Wziąłem koc z mojego pokoju i położyłem się obok mamy. Przykryłem nas żebyśmy nie zmarzli. Położyłem głowę na mamy ramieniu i poczułem, że jej ręka gładzi mnie po włosach. Jednak nie śpi. Przytuliłem się do niej mocno. Wiem, że tego nie chciała, ale naprawdę się o nią martwię.

Jak przeżyć liceum i nie zwariować /Według Lloyda Garmadona/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz