Zaczytałem się w lekturę i nawet nie spostrzegłem kiedy zegar pokazał jedenastą w nocy. Jutro szkoła, więc dobrze byłoby się szykować do spania. Ojciec już spał, więc po cichu wyszedłem z pokoju, kierując się do łazienki. Nagle usłyszałem trzask drzwiami. Odwróciłem się i przez okno spostrzegłem sylwetkę mojego brata.
- A ten gdzie się wybiera? - szepnąłem do siebie.
Musiałem zmienić plany. Zamiast wziąć ręcznik wziąłem kurtkę i klucze do domu i wymknąłem się za Echo. Muszę sprawdzić co kombinuje. Nigdy nie opuszczał tak późno domu bez zgody taty. Dlaczego ostatnio się tak bardzo zmienił. Może kogoś poznał? Jeśli tak to szkoda, że ma na niego negatywny wpływ.
Zauważyłem, że poszedł do garażu. Idzie po rower czy organizuje jakieś tajne spotkanie w garażu? Odczekałem chwilę czekając aż wróci. Po kilku minutach ktoś wyprowadził z garażu motor. Nie, to nie był ktoś. To był Echo! Nie poznałem go. Miał na sobie czarno czerwony kask i ubrał się w jakiś dziwny, niepasujący do niego strój. Ale czekaj. Skąd on ma motor! Nie pamiętam żeby go kupował.
Oddalił się z nim trochę, pewnie żeby nie robić hałasu pod domem, następnie wsiadł i odjechał. Szybko podbiegłem do garażu i odpaliłem mój samochód. Pojechałem za nim, ale w dużej odległości, żeby mnie nie zauważył.
Nie znałem okolic przez które przejeżdżaliśmy. Mój brat wybierał same ciemne zaułki, gdzie na jego miejscu bał bym się sam jechać na motorze. Musiałem przez to jechać ze zgaszonymi światłami co było niebezpieczne i wbrew przepisom. Nagle zatrzymał się przy barze karaoke i zaparkował swój motor. Żeby nie było podejrzeń, zaparkowałem przy pobliskim supermarkecie i wybiegłem jak najszybciej z samochodu. Dobiegłem akurat, żeby zobaczyć jak mój brat wstukuje w drzwi jakiś kod i wchodzi do środka. No świetnie, byłem za daleko, żeby usłyszeć ten kod. Obszedłem budynek dookoła, ale wszystkie okna były pozasłaniane, żeby przez nie coś zobaczyć. Usiadłem na chwilę przy tylnich drzwiach na schodach, żeby zastanowić się co robić. Mam nadzieje, że to tylko jakaś dyskoteka dla wtajemniczonych, a nie spotkanie mafii.
Nagle tylne drzwi się otworzyły. Przestraszony szybko zszedłem ze schodów, żeby ten ktoś mnie nie zauważył. W drzwiach stanęła sylwetka z dużym workiem na śmieci. Rozpoznałem tą osobę.
- Dareth!? - powiedziałem na głos.
Chłopak rozejrzał się i gdy mnie zauważył zmarszczył brwi ze zdziwienia.
- Zane!? - spytał - Co ty tu robisz?
- Badam pewną sprawę... - zawahałem się nad odpowiedzią. Wiem, że Dareth należy do papli szkolnych, tak samo jak Jay. - A ty?
- Pomagam wujkowi w jego barze, dobrze jest trochę dorobić - wzruszył ramionami - ale powiem ci, że ostatnio jest tu męczarnia, odkąd pojawili się ci motocykliści.
- Jacy motocykliści? - spytałem zdezorientowany.
- Przychodzą tu kilka razy w tygodniu i zostawiają po sobie straszny bałagan - odparł brunet. - A ci szefowie są przerażający
- Kto jest ich szefami?
- Nie wiem, posługują się jakimiś dziwnymi przezwiskami - wyjaśnił - ale wiem na pewno, że są szaleni.
- Nie podoba mi się to - powiedziałem szczerze.
- Mi też nie - westchnął. - odstraszają nam innych klientów.
- Znasz może ich kod? - wpadłem na pewien pomysł.
- Tak, ale na twoim miejscu bym tam nie wchodził. - odparł - na pewno nie w takim stroju.
Spojrzałem na siebie. Biały t-shirt i dresowe spodnie. Fakt to nie był strój podobny do tego motocyklistów. Szykowałem się do spania nie na imprezę.
- Nie wejdę - odparłem - nie dzisiaj. Ale mógłbyś mi go podać.
- No dobra - westchnął - Puk puk, puk, puk puk, puk, puk puk puk.
- Co!? - chłopak przewrócił oczami.
- Dwa stuknięcia odstęp, jedno, odstęp, dwa, jedno i na koniec trzy stuknięcia.
- Dzięki - powiedziałem, zapisując sobie szybko w telefonie.
- Uważaj na siebie - powiedział i zniknął za drzwiami, nucąc sobie coś pod nosem i zostawiając worek pod schodami.***
Przez kolejne kilka dni bacznie obserwowałem czy Echo znowu nie wymyka się z domu. Trzeciego dnia, o tej samej godzinie, znowu usłyszałem trzaśnięcie i to był już dla mnie znak. Wziąłem, uszykowane już dwa dni wcześniej rzeczy i pobiegłem do samochodu. Za dnia obczaiłem krótszą drogę, głównymi ulicami i tym razem nią pojechałem. Gdy byłem na miejscu szybko przebrałem się w strój, który zrobiłem sobie, żeby przypominał ten motocyklistów i czekałem na Echo. Kiedy wszedł do środka, wyszedłem z samochodu, założyłem kask na głowę, żeby mnie nie poznał i poszedłem do drzwi. Zapukałem tak jak powiedział mi Dareth i przede mną otworzyły się drzwi. Odrazu rozległ się hałas muzyki i rozmów.
- Kim jesteś? - spytał chłopak o białych włosach. Po wyglądzie było widać, że należy do motocyklistów.
- Zwą mnie Wężowy Jaguar - powiedziałem przygotowaną wcześniej ksywę.
- Nie kojarzę żeby u nas był jakiś Wężowy Jaguar - prychnął chłopak.
- Dlatego zamierzam do was dołączyć - powiedziałem z udawaną pewnością siebie.
- Luke co ty tam robisz? - usłyszałem głos z głębi sali, a chłopak o białych włosach się odwrócił.
- Mam nowego - odkrząknął, jak się dowiedziałem Luke. Dlaczego on nie ma przezwiska? - Zaprowadzić go do Killowa?
- Chyba tak, on się zajmuje takimi sprawami - oznajmił ten drugi, który jak dostrzegłem siedział nieopodal, na krześle przy barze.
- Chodź za mną - powiedział do mnie Luke.
Przeszliśmy przez prawie całe pomieszczenie i zatrzymaliśmy się dopiero u podnóża takiego jakby balkonu na którym stały trzy postacie; jakaś dziewczyna, która wywoływała u mnie sprzeczne uczucia, wysoki i potężnie zbudowany chłopak i... Echo? Tak mi się wydaje, chociaż twarz miał przyslonietą. Mam nadzieję, że mnie nie pozna.
- Wy jesteście przywódcami tej bandy? - spytałem zanim zdążyli się odezwać, wskazując na pierwszą dwójkę.
Chłopak i dziewczyna zaczęli się śmiać.
- Chcielibyśmy być szefami - odpowiedział w końcu chłopak. - Ja się zajmuje tu tylko rekrutami, więc jeśli chcesz do nas dołączyć to chodź za mną.
Jeśli oni tu nie rządzą to boje się kto, bo ta dwójka przeraża mnie samym wyglądem.
- Powinieneś go zabrać w ząb Kilow - odezwała się dziewczyna, kiedy chłopak schodził po schodach. Miała strasznie krzykliwy głos
- Wiem co mam robić Violet - odgryzł jej się Kilow.
Nie wiem co to był ten ząb i chyba nie chcę wiedzieć.
Ukradkiem przyglądałem się Echo. Stał na uboczu, ale jednak na balkoniku. Był nowym rekrutem? A może od dłuższego czasu tu przychodzi?
Nagle drzwi na górze się otworzyły i na balkonik wyszła jakaś dziewczyna. W sekundę w całym pomieszczeniu zrobiło się cicho, muzykę wyłączono, rozmowy ucichły i wszyscy zaczęli się w nią wpatrywać. Miała długie jasne włosy i mocny makijaż. Nie wiem dlaczego, ale wydawała mi się znajoma.
- Luke, Chopper i Killow do mnie - powiedziała chłodno, patrząc z wyższością na całą sale.
Killow spojrzał na nią, a potem odwrócił się do mnie.
- Przykro mi nowy, przyjdź jutro - odparł i zaczął z powrotem wchodzić po schodach.
Po drugiej stronie jak mi się wydaje wchodzili już Luke i Chopper.
Nie dobrze. Ta dziewczyna zepsuła mi plany. A do tego wyglądała dziwnie podejrzanie. Na dodatek nie mogłem tu zostać. Muszę wracać do domu i niestety przyjść tu kiedy indziej.
CZYTASZ
Jak przeżyć liceum i nie zwariować /Według Lloyda Garmadona/
FanficLloyd, Kai, Jay, Cole, Zane i Nya to nastoletni uczniowie chodzący do szkoły First Master High School w Ninjago. W tym świecie nie ma magii, a największym problemem jest nauczyciel, który za nic nie chce ci przełożyć kartkówki. Czy w takiej rzeczywi...