#18 maraton 2

117 6 0
                                    

Maraton 2/3

Udało mi się! Lekko ścisnęłam jego rękę i zaczęłam otwierać powoli oczy.

-Jest! Kochanie! Żyjesz! Nie strasz mnie tak nigdy więcej.

Lekko się uśmiechnęłam

-No to nas wystraszyłaś Maja- powiedział Kjelle

-Następnym razem pilnuj jej bardziej. Twoje fanki prawie zabiły twoją księżniczkę- powiedział Bart

-Dziękuję- wręcz szepnęłam

-Nie ma za co. Dasz radę. Jesteś silna. - powiedział Bart i pogłaskał mnie po włosach i odszedł. Bardzo go polubiłam.

-Już nigdy nigdy nigdy tak się nie stanie! Obiecuję! Kocham cie. Naprawdę- powiedział ze smutkiem w głosie

-Wiem Marcus. Wiem. - odpowiedziałam już głośniej.

-Potrzebujesz czegoś?

-Daj mi troche wody- powiedziałam powoli

-Jasne, juz lecę- Marcus wystrzelił jak z armaty i po chwili był u mnie z butelką wody.

-Pij powoli- powiedział wręczając mi butelkę.

-Yhym- powiedziałam.

Po chwili siłowania się z butelką spojrzałam na Maca który nie odrywał wzroku z przeciwnego pustego fotela.

-Mac?

-Słucham.

-Otworzysz- spytałam i lekko się zaśmiałam

-Już- powiedział odbierając ode mnie butelkę a dając mi już otwarta.

Zrobiłam łyk wody, który tak bardzo ukoił moje pragnienie.

-Boli cię jeszcze coś? Tak mi przykro. Naprawdę

-Spokojnie, wszystko w porządku. Widzisz? Żyje. Nie martw się, to nie twoja wina.

-Właśnie że moja, miałem cię chronić, a ty tym czasem jesteś w większym niebezpieczneństwie ze mną.

-Marcus, skup się bo powiem to tylko raz. Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. Bezpieczna czy nie, przy tobie czuje się najlepiej. Kocham cię

-Ja ciebie też i dlatego muszę cię chronić.

-Następnym razem Mac.

Lecieliśmy może 3 godziny. Wylądowaliśmy w Oslo więc jeszcze kilka godzin drogi do Trofors.

-Bart, pomóż mi jej chronić. Tym razem nic ci się nie stanie- zwrócił się z próba Mac

-Dobrze- odpowiedział.

Wysiedliśmy z samolotu i zostałam otoczona przez cztery osoby. Czułam się jak jakiś VIP

-Po co aż tyle zamieszania, ty byś dał radę sam no i ewentualnie Bart a nie 4 osoby

-Powiedziałem, że będę cię chronić. Tak też będzie

Podbiegaly do nas fanki ale nimi zajmowali się pozostali dwaj ochroniarze. Wiem ze to słabo tak traktować fanów ale bardzo nam się spieszyło do szpitala. Marcus obiecał ze jak będzie okazja to zrobi sobie z nimi zdjęcia.

Jechaliśmy znów autem, lecz ja zasnęłam. Po jakimś czasie, nie wiem konkretnie ile bo cała drogę przespałam ze zmęczenia, obudził mnie Mac.

- Kochanie, już jesteśmy. Obudź się.

-Yhym- powiedziałam i się przeciągnęłam

Po 10 minutach już leżałam na odpowiednim oddziale a obok mnie siedział Marcus trzymając moją rekę. Jaki on jest kochany..

Walcz do końca/ Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz