LXXIV

4.7K 181 43
                                    


Minął już tydzień odkąd jestem w Polsce. I jeszcze nic nie załatwiłam. Dzisiaj jestem umówiona z organizatorką ślubną, ale Mikołaja jeszcze nie ma. A ja nie mam kogo prosić o pomoc. Ostatni raz widziałam się z dziewczynami na weselu Agi, nic się nie zmieniły. Były tak samo rozgadane jak w liceum. A Michał i Damian? Wymężnieli i spoważnieli. Iza i Majka, dziwnie tak do niego mówić, skoro teraz ma 27 lat, no ale pomińmy to. Oni są już małżeństwem od 4 lat. A Agnieszka z Miśkiem od 2. Nie mogłam ominąć tych dwóch dni, które były dla nich tak ważne. W końcu nie codziennie Twoi najlepsi przyjaciele biorą ślub, ale nawet wtedy nie było to dla mnie zbyt długie przeżycie. Wpadłam tylko na kilka godzin i potem znowu musiałam wrócić do Stanów. Z dwóch przyczyn. Pierwsza to pracy. A druga blondyn, nie chciałam się z nim widzieć, a tak się składa, że już wtedy się mijaliśmy. Jak? Byłam tylko na ceremonii w kościele a na przyjęciu już nie. A teraz przychodzi moja kolej. Tylko jest jeden problem, oni tego nie chcą. Uważają, że nie będę szczęśliwa. I kiedy tylko usłyszeli, że wychodzę za Mikołaja, od tamtej pory nie odzywają się do mnie nawet słowem. A kiedy dla mnie ma to być najważniejszy dzień w życiu, nie mam prawie nikogo. Wybrałam numer na komórce i przyłożyłam słuchawkę do ucha. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Dopiero przy czwartym usłyszałam „słucham".

- Cześć. – powiedziałam a na mojej twarzy malował się uśmiech.

(- Zuza?) – chłopak najwyraźniej był zaskoczony.

- Tak. – odparłam.

(- Coś się stało, że dzwonisz? )– zapytał, chyba był zaniepokojony.

- Nie, chciałam tylko zapytać czy masz może dzisiaj wolne?

(- Tak. ) – odparł – ( A o co chodzi? )

- Bo wiesz, jestem umówiona dzisiaj z organizatorką, ale Mikołaja jeszcze nie przyleciał, na dziewczyny nie mam co liczyć. – usłyszałam odchrząknięcie. – Więc pomyślałam, że może ty mógłbyś mi pomóc. – dokończyłam z nadzieją.

( - Wiesz nie znam się na tym. ) – chyba nie miał ochoty.

- Chodzi mi tylko o to, żebyś dotrzymał mi towarzystwa. – westchnął. – A potem możemy iść na kawę i porozmawiamy na spokojnie.

( - Wiesz chyba nie bardzo będę dziś mógł.) –powiedział.

- Okey rozumiem, przepraszam, że przeszkodziłam. – byłam rozczarowana, ale czemu? Nie mam pojęcia. – To może do zobaczenia. – już chciałam się rozłączyć.

(- Czekaj! ) – zawołał przez co omal nie wypadł mi telefon z rąk.

- Tak?

Westchnął.

(- Przyjadę po Ciebie za godzinę. )

- Dziękuję. – powiedziałam z uśmiechem.

Odłożyłam telefon i ruszyłam pod prysznic.

....

Po 40 minutach byłam już gotowa, miałam na sobie elegancką kremową sukienkę, a w pasie był cieniutki, czarny paseczek, zakończony kokardką. Na nogi założyłam szpilki pod kolor. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam jeszcze delikatny makijaż, z resztą jak zawsze. Nigdy nie przepadałam za mocnym malowaniem się. Jeszcze raz spojrzałam na siebie. Kiedy na dole rozległ się dzwonek. Złapałam torebkę i zeszłam na dół, wołając „Wychodzę", ale było już za późno. Mama otwierała drzwi.

 Mama otwierała drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Od nienawiści do miłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz