*Miesiąc później*
Jestem taka podekscytowana i szczęśliwa. To ten dzień. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że to stało się tak szybko. Co?
<
- Czy ktoś do cholery może mi powiedzieć co się tutaj dzieje?! - spojrzałam na blondyna a potem na resztę.
Milczeli.
- Okey skoro milczycie, to ja wychodzę. - chwyciłam za kurtkę i już chciałam wyjść.
- Czekaj! – spojrzałam na Łukasza.
- Na co? – uniosłam brew, ale on nadal milczał.
Westchnęłam i się odwróciłam.
- Czekałem na odpowiednią chwilę – spojrzałam na niego – ale te dwie harpie – wskazał na nasze przyjaciółki – nie potrafią się zamknąć nawet na 10 minut – dziewczyny uśmiechnęły się niewinnie.
- O co chodzi? – byłam już cholernie zniecierpliwiona tą całą ich gierką w bóg sam wie co.
Chłopak odchrząknął i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Podszedł do mnie i złapał mnie za ręce.
- Zuzanno Aleksandro Musiał. – spojrzałam na niego zaskoczona.
- Tak? - zaczęłam niepewnie.
Uklęknął.
- Czy zechciałabyś zostać moją żoną na mocy prawa i kościoła? – zapytał patrząc mi w oczy.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie choćby słowa. Poczułam jak oczy zachodzą mi łzami.
- Chciałbym Cię uprzedzić tylko, że nawet jak się nie zgodzisz Twoi rodzice wyrazili zgodę, więc teoretycznie już jesteś moja. – uśmiecha się zachłannie - Teraz Twoja kolej. Czy oddasz się w moje ręce już na zawsze?
>
Co zrobiłam? Oczywiście, że się zgodziłam. Jak on to powiedział, i tak nie mam innego wyjścia. Miał racje nie miałam, choć wtedy jeszcze nie wiedziałam niektórych rzeczy. Ale mi nie o to chodzi teraz, bo nawet jeśli. To i tak chciałam tego. Chciałam tylko jego. A teraz jeszcze to co chce mu powiedzieć dzisiaj, zaraz po tym jak powiemy sobie tak w kościele, przed ołtarzem i przed bogiem. Teraz siedzę na fotelu u kosmetyczki i czekam aż skończy mój makijaż. Jestem totalnie odprężona, nie to co w dniu w którym to miałam zostać panią Kwiatkowską. Wtedy ogarnęły mnie cholerne wątpliwości. I gdyby nie Mój przyszły mąż i ta jego najcudowniejsza determinacja, upartość i chęć zdobycia tego co chce, możliwe, że w tej chwili byłabym kimś innym. Smutną, cichą i zamkniętą w sobie dziewczyną. Dlaczego? Ponieważ cierpiałabym w środku. A teraz za niecałe 3 godziny będę panią Lechowicz. Tyle, że jest jedna różnica. Teraz jestem tego pewna w 100%. Chce tego równie mocno jak tego aby...
***
Doczekałem się! To dzisiaj węzeł małżeński połączy mnie z tą jakże wspaniałą brunetką już na zawsze. I już nigdy nie zdoła uwolnić się ode mnie. Nie będę odstępować jej nawet na krok. Wszędzie będę za nią chodzić. W końcu będę musiał pilnować mojego słoneczka, bo jak ma być nadal taka śliczna to nie wróżę dobrej przyszłości facetom na tej ziemi. Jeszcze cztery godziny. Cztery godziny i ona będzie moja. Formalnie, teoretycznie już jest moja. I ja wcale nie traktuje jej jak rzeczy. Chodzi mi raczej o to, że będę mógł stanąć na szczycie góry i krzyknąć „Ona jest moja!" I ona nie będzie mogła zaprzeczyć. Ja chce, żeby już było po wszystkim. Denerwuje się. Czemu? To ważny dla mnie dzień. A do tego mam dziwne przeczucia, że coś się stanie. Wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer do Zuzy.
CZYTASZ
Od nienawiści do miłości...
Teen FictionOpowiadanie o dwójce nastolatków, którzy się nienawidzą. Rywalizują ze sobą od 2 lat, od pierwszego dnia ich znajomości. Na każdym kroku chcą sobie dopiec za wszelką cenę. Mają swoich przyjaciół i swoje światy. Pewnego dnia ona wpada na pomysł 10 dn...