LXVIII

4.6K 176 16
                                    


Zacznę od tego, że to co tutaj się wydarzy to całkiem niechcący zrodziło się w mojej głowie :3 Za raz po tym jak zaczęliście naciskać, że on ma lecieć za Zuzą, tak więc spełniam waszą prośbę, ale nieco ją do koloryzuję :D I nie zabijajcie mnie za to kto tu się pojawi 😈 Ps. Ja już nic nie mówię :D Muhahaha 😈 Po za tym ze mną wszystko okey i czekam na waszą reakcję :D



*Kilka dni później*

- Łukasz na pewno chcesz tam jechać? - usłyszałem po raz setny już chyba.

- Tak mamo, nie zmienię zdania. Wiesz, że kocham Zuzę. - odparłem już trochę zirytowany.

- Uważaj na siebie. - powiedziała przytulając mnie.

Ojciec się do mnie nie odzywał, jest wściekły, że zrezygnowałem ze studiów w tym roku, mama? Powiedzmy, że się przekonała.

- Uważaj na siebie braciszku. - przytuliła mnie blondynka.

- Ty także smarkulo. - zaśmiałem się.

- Znajdź ją. - uśmiechnęła się.

- Po to tam jadę. - odparłem.

Pożegnałem się z nimi i wsiadłem do taksówki. Za godzinę mam samolot, hmmm trochę się boję, co jeśli jej nie znajdę? W końcu nawet nie mam o niej żadnych informacji. Chociaż może nie do końca tak żadnych...

***

Pierwsze dni na uczelni ponoć bywają dość trudne, w sumie chyba nie dla mnie. Chce robić cokolwiek, bym tylko nie miała możliwości myślenia o, no właśnie o Łukaszu. Dlatego też zaczęłam pracę w barze, niedaleko akademika jako kelnerka. A ludzie z uczelni? Hmmm są całkiem fajni. Szkoda tylko, że Alice nie studiuje przedsiębiorczości tak jak ja, chociaż ona i jej szalone włosy w jakimś biurowcu? To chyba by było dość nietypowe połączenie co nie? Z kolei również ciężko mi jest sobie wyobrazić nauczycielkę z kolorowymi włosami, ale w końcu mamy już XXI wiek, więc wszystko jest już możliwe. To całkiem jak z tymi reklamami z Biedronki, tymi z Jeleniem i rodziną niedźwiedzi, nic już nie jest w stanie nas zaskoczyć. Właśnie czekam na Alice aż skończy się szykować, ja, ona i David idziemy do kina. Idę tam tylko po to, żeby moja koleżanka dała mi już święty spokój.

- Alice długo jeszcze? – zawołałam już zniecierpliwiona.

- Już wychodzę. – krzyknęła zza drzwi łazienki.

Spojrzałam na zegarek, była już 17, mamy tylko godzinę na dotarcie na miejsce, ja wiem, że to dużo czasu, ale ja nie lubię się spóźniać, wolę mieć chwilę w zapasie. Drzwi od łazienki się otworzyły a w nich stanęła dziewczyna w ślicznej turkusowej sukience , zauważyłam, że połowa jej rzeczy jest w tym kolorze.

 Drzwi od łazienki się otworzyły a w nich stanęła dziewczyna w ślicznej turkusowej sukience , zauważyłam, że połowa jej rzeczy jest w tym kolorze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jej. – wyrzuciłam z siebie po chwili.

- Dziękuję. – uśmiechnęła się odsłaniając swoje zęby.

- A teraz chodźmy, bo się spóźnimy.

- Czekaj! – zawołała a ja spojrzałam na nią zaskoczona. – Zamierzasz w tym iść?

- A co jest złego w moim ubiorze.

- Zuza no nie możesz iść w poprzecieranych jeansach i bluzie dresowej no!

- Czemu?

- Bo idziemy do kina? – zadała retoryczne pytanie.

- No to co? – odparłam zirytowana.

- Masz ubrać sukienkę.

- Po co?

- Bo ja tak mówię. – powiedziała.

- Nie przebiorę się dopóki nie powiesz mi co jest grane.

- Idzie z nami kolega Davida.

- W takim razie ja nigdzie nie idę.

- Nie ma mowy. – powiedziała tonem, który nie chce słyszeć sprzeciwu.

- Ale... - przerwała mi.

- Żadnego ale. – wtrąciła szybko.

Zrezygnowana skierowałam się do pokoju. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej pierwszą lepszą szmatkę. Założyłam na siebie zwykłą, czarną sukienkę z rękawem 3/4 i swoje czarne szpilki. Włosy zostawiłam tak jak miałam, czyli spięte w koka. Wyszłam z pokoju, na korytarzu przed lusterkiem, stała Alice i robiła słodkie minki, nie mogłam się nie roześmiać. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i uśmiechnęła się triumfalnie.

- No i to się nazywa seksapil.

Zalałam się delikatnym rumieńcem.

- Chodźmy bo się spóźnimy.

Wyszłyśmy na korytarz, dziewczyna zamknęła drzwi i skierowałyśmy się do drzwi wyjściowych. Nie odzywałam się słowem, czułam się dziwnie a Alice cały czas nuciła coś pod nosem.

...

Weszłyśmy do środka.

- Gdzie oni są? – wymamrotałam.

- Pod salą. – odparła ciągnąć mnie za sobą.

Po chwili w oczy rzuciła mi się ruda czupryna Davida, obok niego stał równie wysoki chłopak o ciemnych włosach.

- Cześć! – Alice rzuciła się Davidowi na szyję.

- Hej. – pocałował ją w policzek.

- Poznaj Zuzę. – powiedział rudzielec wskazując na mnie.

Brunet się odwrócił a mnie zamurowało, przede mną stał...


----

Muhahaha wiecie jak ja kocham przerywać w takich momentach? :D Do następnego :* Ps. kolejną część tej mojej chorej wyobraźni będzie jutro :D //ToTylko_Ja ;3

Od nienawiści do miłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz