LXXIII

4.2K 183 40
                                    


Siedzieliśmy przy stoliku czekając na swoje zamówienie.

- Dziękuje. – powiedziałam do kobiety, która postawiła przede mną kawę.

Blondyn uśmiechnął się do niej, kiedy odeszła spojrzał na mnie.

- Co u Ciebie? – zapytałam.

- Nie narzekam, jest całkiem dobrze latam po całym świecie. A jak u Ciebie? – upił łyk gorącego napoju.

- Też jest całkiem okey, mam własną firmę. – sięgam po filiżankę.

***

Sięgnęła po kawę, a ja mimowolnie spojrzałem na jej dłoń. W końcu kiedyś jej dotyk był dla mnie najważniejszy, a teraz? Na jednym z jej palców był pierścionek.

- Jestem zaręczona. – powiedziała jakby czytając mi w myślach.

Milczę, czuję się... nawet nie jestem w stanie tego nazwać, wszystko się ze mnie ulotniło. Nadzieja w jednej chwili zniknęła.

- A ty? – zapytała.

- Ja? – wracam na ziemię.

Kiwa lekko głową.

- Jestem wolnym strzelcem. – wzruszam ramionami udając obojętność. – W całości poświęcam się lataniu.

- A co z Twoimi marzeniami? Co z sieciom restauracji? – patrzy na mnie.

- Legły w gruzach i porzuciłem je. – odparłem.

- Dlaczego? Przecież tak dobrze gotowałeś. – mówi.

- Straciłem moje natchnienie i muzę, przestało mi cokolwiek wychodzić. – westchnąłem.

- Wiesz przepraszam Cię bardzo, ale nie mam za dużo czasu. – powiedziała wstając. – Jestem tu w sprawie ślubu, który jest za miesiąc a jeszcze muszę jechać do rodziców.

- Jasne rozumiem. – podniosłem się.

Wyciągnąłem z kieszeni portfel i zostawiłem na stoliku pieniądze.

Wyszliśmy na zewnątrz.

- To może jeszcze kiedyś się zobaczymy. – powiedziałem.

- Wiesz co? Może dasz mi swój adres, było by mi niezmiernie miło gdybyś przyszedł na mój ślub. – poczułem jak coś przebija moje serce.

- Jasne. – wyciągnąłem karteczkę, napisałem na niej adres i numer telefonu. – Proszę. – podałem do niej wysilając się na uśmiech.

- Dziękuję. – powiedziała chowając ją do torebki.

- Jeśli będziesz miała ochotę się spotkać, albo będziesz potrzebować pomocy możesz na mnie liczyć. – powiedziałem patrząc w te cudowne oczy.

- Na pewno zadzwonię, jeśli znajdę tylko chwilę czasu. – uśmiechnęła się. – Do zobaczenia. – powiedziała ruszając przed siebie. Zatrzymała taksówkę i otworzyła drzwi.

- Zuza! – krzyknąłem za nią za nim wsiadła do pojazdu.

Spojrzała na mnie zaskoczona.

- Tak?

- Nic się nie zmieniłaś.

- Ty też nie. – uśmiechnęła się i zniknęła w środku.

***

Po 20 minutach stałam przed drzwiami, domu rodziców. Zapukałam.

- Zuza! – krzyknęła moja mama biorąc mnie w objęcia.

- Cześć mamo. – zaśmiałam się.

- Joanno kto przyszedł? – zapytał wychodząc do holu. – Zuza! – przytulił mnie.

- Cześć Tato. – pocałowałam go w policzek.

- Co ty tu robisz? – zapytała mama.

- Czy nie wolno już odwiedzić swoich rodziców? – zaśmiałam się.

- Wolno, ale nawet nie zadzwoniłaś, że przyjeżdżasz. – powiedziała mama.

- Wiem, ale mam tu kilka spraw do załatwienia. – odparłam.

- Nie stójmy tak tutaj, wejdźmy do środka. – powiedział tata wnosząc moje rzeczy.

- Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego.

Weszliśmy do kuchni.

- No to co tak pilnego było, że musiałaś zjechać? – zapytała mama stawiając wodę.

- No dobra mieliśmy wam powiedzieć to razem, ale skoro już i tak tu jestem to wam powiem.

- Czekaj, czekaj jakie my i co powiedzieć.

- Ja i Mikołaj pobieramy się za miesiąc. – uśmiechnęłam się pokazując im pierścionek.

- Córciu tak się cieszę. – powiedział tata przytulając mnie.

Mama stała bez słowa patrząc na mnie.

- Nie cieszysz się? – zapytałam patrząc na nią.

- A co z Łukaszem? – spytała nagle, a ja poczułam się dziwnie.

- Mamo wiesz, że to jest zamknięty rozdział. – powiedziałam.

- Zuza.. – zaczęła.

- Mamo nie chcesz, żebym była szczęśliwa? – przerwałam jej.

– Wiesz, że zależy nam na twoim szczęściu. – westchnęła. – Po prostu nie chce, żebyś potem czegoś żałowała.

- Mamo niczego nie będę żałować, kocham go. – uśmiechnęłam się. – A teraz chciałabym was przeprosić, ale jestem zmęczona pójdę się położyć.

- Dobrze. – odparła.

Wspięłam się po schodach do góry. Wzięłam głęboki oddech i pierwszy raz od jakiś 7 lat weszłam do swojego pokoju. Przyjeżdżałam do rodziców na święta, ale zazwyczaj spałam w pokoju gościnnym. A teraz stałam w drzwiach swojego pokoju. Rozejrzałam się, wszystko było na swoim miejscu. Usiadłam na swoim łóżku, wzięłam do ręki ramkę ze zdjęciem moim i Damiana. Odłożyłam ją i rozejrzałam się jeszcze raz do o koła. 

Sięgnęłam pod łóżko i wyciągnęłam pudełko po butach. Położyłam je na łóżku. Otworzyłam i spojrzałam na jego zawartość. Zdjęcia, moje i Łukasza, nasze z przyjaciółmi, karteczka od niego jeszcze z czasów liceum, właściwie nie wiem czemu ją zachowałam. Wisiorek z serduszkiem, bransoletka, zdjęcie drzewa z naszymi inicjałami. Wzięłam do ręki zawieszkę, którą dostałam od niego. I ten wygrawerowany napis na niej „Close together or far apart" i druga część „ You are forever in my heart". Poczułam jak w oczach stają mi łzy. Wszystko wróciło, ale przecież to było kłamstwo. Jedno wielkie kłamstwo.


--------------------------------------

Jest kolejny :3 Ajajaja no kocham to! :3 A wy? :3 Okey nie przeciągam bo biorę się za Inny ;) // ToTylko_Ja ;3

Od nienawiści do miłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz