-37-

409 59 66
                                    

Jinyoung wraz z kuzynem oglądali film, zajadając się przy tym chipsami. Obydwoje zabijali w ten sposób smutek. Co prawda mieli rozmawiać, ale czasami wspólne milczenie jest bardziej pomocne niż jakiekolwiek słowa. Dlatego dopiero po obejrzeniu całej ekranizacji, młodszy z chłopców postanowił przerwać ciszę.

- Kiedy wróci twoja mama? - zapytał, przełączając na normalną telewizję, gdzie ciągnął się jeden z odcinków niekończącej się telenoweli. 

- Nie wiem - odpowiedział obojętnym tonem osiemnastolatek, odkładając miskę z przekąskami na ławę. - Ojciec przyjechał, dlatego wybrali się na jakąś randkę, czy coś.

- Że też im się chce - rodzice Yugyeoma często się kłócili, można powiedzieć, że praktycznie cały czas. Nastolatek nie był przyzwyczajony do okazywania sobie uczuć przez dorosłych. Dlatego nie chciał się żenić. Wolał żyć w związku partnerskim, ponieważ uważał, że w tego typu relacjach nie występują ciągłe awantury. - A wiesz, że Joy mnie rzuciła? - brunetowi zebrało się nagle na ploteczki.

- Dopiero teraz? - siedemnastolatek rzucił w Parka poduszką, na co ten nawet się nie roześmiał. - Pokłóciliście się?

- Nie - odparł Kim, bawiąc się palcami. - Tak właściwie, to nie wiem, co jest powodem naszego rozstania. Ogólnie Joy zachowywała się wtedy dziwnie. Poprosiła mnie, żebym zmienił swój stosunek do BamBama. 

- Ślepota w naszej rodzinie jest dziedziczna - westchnął Jinyoung, przymykając powieki. - Nie spodziewałem się, że Joy okaże się być taka super. Zwłaszcza dla BamBama - licealista w myślał podziękował dziewczynie, że próbowała uświadomić temu pustemu łbu, że nie jest Tajowi obojętny. - Ale za dużo czasu to ty chyba nie masz. 

- Ale ja nawet nie wiem, co mam niby zrobić - Yugyeom poprawił palcami grzywkę. - Nie jestem gejem-

- To zdanie jest mi ostatnio aż za bardzo znajome - mruknął pod nosem starszy, spoglądając w bok.

- Dlatego nie podoba mi się Kunpimook. Jest miły, fajny, przystojny... Ale to nie jest to - oznajmił rozmówca, kręcąc przecząco głową. Lubił go, ba, nawet kochał - ale jak przyjaciela. No homo.

- Można powiedzieć, że cię rozumiem - Jinyoung wstał, odniósł brudne naczynia do zmywarki. Spojrzał w międzyczasie na zegar, na którym widniała godzina dziewiętnasta. Szybko wrócił do salonu. - Za godzinę zamykają internat.

- I? - Kim nie rozumiał, co to ma do tematu rozmowy.

- BamBam nie ma gdzie wyjechać na weekend - brunet powoli zastanawiał się, kto w tym towarzystwie jest mniej bystry. - Odwiedź go. W końcu jesteś jego przyjacielem, nie? 

- To jest myśl - odpowiedział po chwili zastanowienia siedemnastolatek. Wstał z kanapy i szybkim krokiem skierował się do przedpokoju, gdzie ubrał kurtkę i buty w niemal ekspresowym tempie. Następnie bez słowa wybiegł z domu.

- I znowu zostałem sam - pomimo niezbyt wesołych słów, na ustach Parka błąkał się uśmiech.

★★★

Kunpimook niemal zasypiał nad podręcznikiem od koreańskiego. Był to jeden z przedmiotów, który szedł mu najgorzej. Umiał rozmawiać w tym języku, tylko troszeczkę go kaleczył. Ale pisanie wypracowań było dla niego istnym koszmarem. Do tego miał tak niewiele czasu na naukę hangulu, że nadal popełniał liczne błędy. Wypił już trzecią puszkę RedBulla, który nadal mu nie pomagał, dlatego też pukanie do drzwi potraktował jak wybawienie. Nie patrząc nawet, kto postanowił zawitać do niego o dość późnej porze, otworzył zamek. 

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz