-21-

469 57 95
                                    

Jackson był zły na samego siebie. Obarczał winą swój okropny charakter i narcyzm, a to, że jego przyjaciel zniknął po dodaniu zdjęcia zaczął sobie tłumaczyć zbiegiem okoliczności. Za to ani razu nie pomyślał, by obwinić Yugyeoma.  (a/n. nie zapominajmy, że on nadal nie wie jak naprawdę ma na imię jego rozmówca  ) Zbyt mocno go lubił. Teraz do niego dotarło, jak bardzo. Za bardzo. Wang uśmiechnął się do siebie ponuro. Jego przyjaciel miał mu złamać serce. Nieświadomie to zrobił.

Był to ponury, listopadowy poniedziałek. Na zewnątrz lało jak z cebra. Trójka przyjaciół postanowiła spotkać w domu jednego z nich. Tym razem padło na Jaebuma. Chłopak wygonił rodziców z domu, mówiąc, że czas pójść na randkę, bo do ich związku wkradła się rutyna. Państwo Im zapytali się go, co brał, jednak po chwili uznali, że to nie jest zły pomysł. I tak do dwudziestej trzeciej miał mieć wolną chatę.

Gdy Mark z JB grali na konsoli, a blondyn leżał na kanapie pogrążony w depresji. Dwójka chłopców martwiła się o niego, jednak Kayee nie odpowiadał na zadawane przez nich pytania. Nie mieli w takim razie nic innego, jak po prostu dotrzymywać mu towarzystwa.

Nagle ktoś zapukał do drzwi, a niezadowolony brunet warknął i rzucił padem. Nienawidził, gdy ktoś mu przerywał podczas grania. Gdy wychodził z pokoju, zerknął zmartwiony na cichego jak nigdy piosenkarza.

★★★

Jaebum otworzył drzwi, w których zobaczył swojego sąsiada. Oparł się o framugę zlustrował go wzrokiem. Chłopak robił się coraz bardziej przemoczony, co musiało oznaczać, że przychodzi z ważną sprawą skoro znowu ryzykuje przeziębieniem się.

- Chciałem cię przeprosić - powiedział Jinyoung, odwracając wzrok. Nienawidził przyznawać się do winy, tym razem jednak musiał. - Wiesz, za to, że kazałem ci się trzymać z dala od Youngjae. To było głupie.

- Racja, to było idiotyczne - Im przyznał mu rację, po czym uśmiechnął się szeroko do przyjaciela. - I tak cię nie słuchałem, więc nie ma za co przepraszać. Wejdź do środka, zaraz dam ci jakąś koszulkę na przebranie. 

- Nie musisz, ja i tak już idę - oznajmił Park, po czym się odwrócił. Gdy chciał zrobić krok do przodu, poczuł jak na jego barku zaciska się dłoń. 

- Ja nie pytałem się ciebie o zdanie - Im pociągnął sąsiada tak, by znalazł się za progiem, a następnie zamknął drzwi. - Poczekaj tu na mnie chwilę - rzucił, po czym udał się do łazienki. Z szafki wyjął jeden z czystych ręczników i wrócił do swojego przyjaciela, który posłusznie stał, nie zrobiwszy najmniejszego ruchu. - Grzeczny chłopiec - po tych słowach rzucił w jego stronę ręcznikiem. 

- Dzięki - powiedział osiemnastolatek, po czym zaczął wycierać włosy. Czuł, że ten prysznic pod gołym niebem nie zrobi mu dobrze. Już bolała go głowa. Trudno, najwyżej pójdzie do szkoły i będzie wszystkich zarażać. Jest to poświęcenie, na które był gotów. 

- Rozbieraj się - na te słowa Jinyoung spojrzał zszokowany na Ima. Czego jak czego, ale tego nigdy się nie spodziewał. - No przecież musisz zdjąć te mokre ubrania, nie? Ja już idę po coś suchego - chłopak skierował  kroki w stronę swojego pokoju, uśmiechając się pod nosem. Czyli mógł już otwarcie zacząć swój plan?

★★★

Mark upewnił się, że Jaebum szczelnie zamknął drzwi, po czym odłożył pada i wstał. Podszedł do kanapy, na której leżał Kayee i odwrócił się do niego tyłem. Wziął głęboki oddech, strzyknął palcami i powtórzył sobie w głowie: Dasz radę Mark. Musisz to w końcu zrobić.

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz