Otworzyłam oczy i natychmiast zdałam sobie sprawę z tego, że nie byłam w moim rodzinnym domu, a w Hogwarcie – w Skrzydle Szpitalnym. Na początku nie mogłam przypomnieć sobie, dlaczego właściwie się tutaj znalazłam ani jak do tego doszło, ale z każdą kolejną chwilą moja pamięć wracała.
Cholerny Potter. Co ja właściwie myślałam, zabierając go ze sobą do domu? Reakcja moich rodziców była... cóż, całkowicie przewidywalna, ale on? Nie zdziwiłabym się, gdyby matka postanowiła go zabić za jego brak szacunku i niewyparzony jęzor. Musiałam przyznać, wykazał się prawdziwą odwagą, jak na Gryfona przystało. Niestety, zupełnie zapomniał użyć przy tym mózgu. Co chciał osiągnąć darciem się wniebogłosy na moich rodziców? Liczył, że zmienią zdanie i zaczną przepraszać mnie na kolanach?
O, nie... Mam nadzieję, że nie narobił sobie kłopotów. Oczywiście, znając moich rodziców, chłopak był w połowie drogi do swojego domu, ale zawsze mogło być gorzej. Mógł, tak, jak wspomniałam, zostać uśmiercony przez moją matulę.
Najgorsza w całej tej sytuacji była świadomość, że, prawdopodobnie, zniszczyłam życie zarówno swoje, jak i jego. Nie miałam żadnych szans na odkręcenie kontraktu, nie miałam również szans na uratowanie Pottera od okrutnego losu. Cholera, co ja sobie myślałam? Gdzie był mój pamiętnik, kiedy go potrzebowałam?!
Rozejrzałam się wokół, a moje spojrzenie natychmiast zatrzymało się na sylwetce chłopaka, siedzącego na krześle i czytającego książkę.
— Potter? – wycharczałam, a on natychmiast podniósł wzrok. – Jak udało ci się wyjść stamtąd żywcem?
Chłopak nie odpowiedział. W gruncie rzeczy wyglądał na dosyć niepewnego, a może nawet zawstydzonego. Był to obraz, który wydawał mi się niezwykle abstrakcyjny. Moje złe przeczucia natychmiast powróciły. Musiało stać się coś naprawdę niedobrego, jeśli nawet James Potter nie potrafił znaleźć sił, aby uśmiechnąć się głupkowato.
— Co się stało? – spytałam ponownie, a on westchnął.
— Mam trzy wiadomości. Dobrą, złą i bardzo złą. Którą chcesz usłyszeć najpierw?
— Żadną – wymamrotałam żałośnie i zakryłam oczy dłonią. – Po prostu mów. Nic nie może być gorsze od myśli, które zatruwają mi w tej chwili umysł.
— Poczekałbym z takimi stwierdzeniami – burknął chłopak i, sądząc po odgłosach, podrapał się po głowie. – Moja... kłótnia z twoimi rodzicami eskalowała do tego stopnia, że nawet nie zauważyliśmy, jak zemdlałaś. Padło wiele słów. Większości nie pamiętam.
— To jest ta dobra informacja? – spytałam, odsłaniając oczy, a on uśmiechnął się ironicznie.
— Nie. Dobrą informacją jest to, że nie jesteś już zaręczona z Malfoyem.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, ignorując zawroty głowy wywołane nagłym ruchem.
— Co?! – zawołałam, zaciskając pięści na brzegu kołdry tak mocno, że usłyszałam trzask moich własnych kości.
— No, tak wyszło. Udało mi się odkręcić tę część kontraktu – powiedział chłopak i skrzywił się mocno. Zaraz. Co to znaczy tę część?!
— Potter, co żeś narobił? – wysyczałam, a on pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach.
— Cóż, to jest ta zła wiadomość. Nie jesteś już zaręczona z Malfoyem, tylko... z kimś innym.
CZYTASZ
Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]
FanfictionValentina Zabini nie miała nic przeciwko wyjściu za mąż. Kiedyś. Ewentualnie. Nie był to jej życiowy cel, ale czasami nawet ona nie mogła powstrzymać się od wyobrażania sobie tego magicznego dnia - dnia ślubu z kimś, kogo kochała ponad wszystko. Mim...