#14. Przeciwieństwa

4.7K 302 193
                                    

Jeśli miałabym opisać uczucie, jakie wywoływał u mnie widok pociągu, stojącego na peronie w Hogsmeade, musiałabym użyć naprawdę brzydkich słów. Mój żołądek kurczył się boleśnie, gdy tylko w głowie pojawiała się wizja wściekłej matki Jamesa, rzucającej w mnie Upiorogackiem, o którym słyszałam tak wiele. Albus na pewno nie byłby aż tak okropny, żeby kłamać prosto w moją twarz.

Kogo ja próbowałam oszukać, Al był typowym Ślizgonem pod pewnymi względami, a strojenie sobie żartów z cierpiącej przyjaciółki zdecydowanie zaliczało się do tych względów. Mimo wszystko część jego opowieści musiała być prawdziwa, a moje niezwykle pesymistyczne podejście do życia zmuszało mnie do wyciągnięcia równie negatywnego wniosku – matka Jamesa zapewne wyglądała jak harpia, a zachowywała się jeszcze gorzej.

— Wyglądasz jakbyś miała zwymiotować.

Nie wierzę, że słyszałam to po raz kolejny w tak krótkim odstępie czasu. Co się stało z dumą i poczuciem własnej wartości?! Przecież doskonale radziłam sobie z udawaniem, że nic nie mogło mnie dotknąć, przez całe sześć lat!

— Wydaje ci się – odparłam i odwróciłam się w stronę Jamesa, który przyglądał mi się z rozbawieniem. – Przecież nie ma nic stresującego w poznaniu swoich przyszłych teściów, o których słyszało się same dobre rzeczy, prawda?

Chłopak objął mnie w talii i zaśmiał się cicho, a ja wzięłam głęboki wdech. Wcale nie myślałam, że zapach Pottera działał całkiem dobrze na uspokojenie. Absolutnie nie.

— Albus naopowiadał ci zapewne samych głupot. Potrafi być mendą – mruknął James. Wywróciłam oczami, wiedząc, że akurat w tym byli do siebie podobni.

Al może i straszył mnie Upiorogackiem swojej matuli, ale jego brat także nie robił nic, aby mnie uspokoić. Gadanie o tym, że jest oczkiem w głowie swoich rodziców wcale nie pomagało. Oznaczało jedynie to, że jakaś zła Ślizgonka odważyła się skraść serduszko kochanego Jamiego.

— To będzie katastrofa, Potter – burknęłam smętnie i z rezygnacją oparłam czoło o jego bark. Pachniał naprawdę ładnie, ale mój nastrój pozostawał iście grobowy.

— Daj spokój, Zabini – odparł, a jego dłoń zaplątała się w moje włosy, gładząc je delikatnie. – Przecież nawet twoi rodzice nie mieli nic przeciwko...

Odsunęłam się jak oparzona i złapałam go za ramiona, co zmusiło go do przerwania wypowiedzi.

— Potter. Nie powiedziałam im – wyszeptałam przerażona. – Moi rodzice nie wiedzą, że nie pojawię się w domu na święta.

— Jak to nie wiedzą?

— Zapomniałam im powiedzieć! – wrzasnęłam i złapałam się za głowę.

Merlinie, jak mogłam przeoczyć coś tak istotnego?! Mój żołądek wykonał gwałtowne salto, a ja poczułam, że moje nogi zamieniają się w galaretę. Dobrze, że Potter mnie trzymał, bo wyłożyłabym się jak długa.

— Zabini... Co... Jak?! – spytał James, po czym zaczął się śmiać jak opętany. Nie minęła nawet minuta, a łzy już spływały po jego twarzy. – Jesteś niemożliwa. Naprawdę nie zapisałaś sobie tego w pamiętniku?

Och, świetnie! Nie dość, że moi rodzice zapewne pojawią się na peronie i zmiażdżą mnie, gdy dowiedzą się o tym fantastycznym pomyśle, to jeszcze wszyscy uczniowie właśnie otrzymali informację, że piszę pamiętnik. Chyba go zabiję, przysięgam. Chociaż nie, bo wtedy będę musiała zmierzyć się z moimi rodzicami i rodzicami Jamesa, a na to nie byłam gotowa. Za cholerę.

Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz