Jeśli ktoś zasugerowałby mi, że kiedykolwiek znajdę się w Pokoju Wspólnym Gryffindoru z własnej woli i to na dodatek o szóstej rano, zapewne popłakałabym się ze śmiechu. Teraz jednak nie czułam się rozbawiona, a wprost przeciwnie.
Nie mogłam spać. Poczucie winy przytłaczało mnie do tego stopnia, że nawet zamknięcie oczu wydawało mi się nieodpowiednie. Nie wiedziałam, jak mogłabym pozwolić sobie na zaśnięcie, podczas gdy kolejnego dnia czekała mnie walka z konsekwencjami własnej głupoty. I pomyśleć, że to Pottera nazywałam kretynem...
— Val... Co ty tu robisz? — Głos Jamesa wyrwał mnie z zamyślenia, a ja spojrzałam na niego z paniką.
Wyglądał na w pół śpiącego. Ubrany był jedynie w szorty i koszulkę, a jego włosy wyglądały jak ptasie gniazdo. Mój list wyraźnie wyrwał go z łóżka, a poczucie winy szalejące w moim umyśle jedynie się zwiększyło. Nie dość, że złamałam daną mu obietnicę, to jeszcze pozbawiłam go możliwości wyspania się w tym fatalnym dniu.
— Jamie... Zrobiłam coś bardzo głupiego — przyznałam, czując jak zawartość żołądka podchodzi mi do gardła.
Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech, a chłopak zamrugał. Z jego twarzy zniknęły resztki senności, gdy zdał sobie sprawę z tego, jak poważna była sprawa. Czego się właściwie spodziewał? Mój pobyt w Wieży Gryffindoru o tak wczesnej porze, nie mógł kwalifikować się jako nic normalnego.
— Bo widzisz... Okazuje się, że nie tylko ja zgłosiłam się do pomocy w Skrzydle Szpitalnym — wymamrotałam słabym tonem, a James usiadł obok mnie, wyraźnie zdezorientowany. — Melania była tam pierwsza...
Obserwowałam, jak wyraz twarzy Pottera zmienia się z kompletnie zafrasowanego na nieco przerażony.
— Proszę, powiedz mi, że z nią nie rozmawiałaś — powiedział, a ja uśmiechnęłam się nerwowo.
— No, tak jakby... To byłoby kłamstwo — odparłam i oparłam czoło na dłoni, gdy James spojrzał na mnie z trwogą. — Nie patrz tak na mnie! Wyglądała na tak przybitą, że...
— Val... Chyba nie znam większej manipulantki niż Melania — jęknął chłopak i pokręcił głową. — Wbrew powszechnej opinii, nie rozstaliśmy się bez powodu.
No cóż, do tego doszłam sama, ale nie zmieniało to faktu, że i tak chciałam usłyszeć całą historię. Zważywszy na okoliczności, powinnam ją usłyszeć.
— To dlaczego właściwie... — zaczęłam, ale urwałam, gdy Jamie skrzywił się mocno. — Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz, ale...
— Gdybym powiedział ci wcześniej, może nie doszłoby do tej sytuacji — mruknął, po czym spojrzał na mnie z uwagą. — Czekaj. Co właściwie się stało?
— Nic dobrego. Melania... Melania sądziła, że zacząłeś spotykać się ze mną, zanim się rozstaliście.
— Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił — zaprotestował James, a ja westchnęłam.
— Właśnie to jej powiedziałam, ale ona dalej wyglądała na przybitą. No i... Nie chciałam, żeby pamiętała wasz związek jako coś kompletnie nieudanego.
Potter przez moment milczał, po czym zbliżył się do mnie i spytał grobowym tonem:
— Co jej powiedziałaś?
— Prawdę? — odparłam i zamknęłam oczy. — Wyjaśniłam jej, że to niemożliwe, abyś zostawił ją dla mnie, bo zwyczajnie nic między nami wtedy nie było.
CZYTASZ
Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]
FanfictionValentina Zabini nie miała nic przeciwko wyjściu za mąż. Kiedyś. Ewentualnie. Nie był to jej życiowy cel, ale czasami nawet ona nie mogła powstrzymać się od wyobrażania sobie tego magicznego dnia - dnia ślubu z kimś, kogo kochała ponad wszystko. Mim...