Zaczynałam mieć powoli dość nieprzespanych nocy. Kto by pomyślał, że zaręczyny tak szybko zrobią ze mnie wrak człowieka? No na pewno nie ja. Wszystko wskazywało jednak na to, że Potter skutecznie pozbawił mnie zdolności do wyciszenia umysłu na tyle, aby zasnąć w spokoju.
Kiedy zwlekłam swoje cztery litery z łóżka, od razu zdałam sobie sprawę, że ten dzień nie będzie dobrym. Bolała mnie głowa, a oczy piekły, jakby ktoś nasypał mi do nich tony piasku. Scorpius lubił sobie czasem pożartować, ale z jego gracją, która mogłaby rywalizować z tą Hagrida, na pewno nie zdołałby się zakraść do mojego dormitorium, nie budząc przy tym całego zamku. Pozostała więc jedna opcja — byłam zwyczajnie, cholernie niewyspana. Na domiar złego, czekały mnie Eliksiry. Z Potterem. W jednej ławce.
Wciąż nie wiedziałam, co mam sądzić o jego szczerym wyznaniu. Jakaś część mnie bardzo chciała przystać na propozycję chłopaka, ale druga wzbraniała się przed tym z uporem hipogryfa. Byłam pewna, że jeśli zgodziłabym się wymazać z pamięci niechęć, którą czułam, prędzej, czy później pożałowałabym takiej decyzji. Potter może i był nieco bardziej cywilizowany niż mi się zdawało, ale wciąż pozostawał żartownisiem, uwielbiającym zwracać na siebie uwagę i zatruwać innym życie.
Co jednak innego miałam zrobić? Wściekać się na niego, kiedy to on wyciągnął w moją stronę rękę? Szukać podstępu w każdym jego słowie? Na gacie Merlina, nie chciałam spędzić tak całego życia. Byłam uparta, ale nie aż tak. Musiałam więc pójść na zajęcia i chociaż spróbować, co zasugerował mój narzeczony. Nie znaczyło to wcale, że ta perspektywa mi się podobała. A w życiu!
Dowlekłam się pod klasę i oparłam o ścianę, zamykając oczy, gdy moja głowa ponownie zaczęła pulsować tępym bólem. Przez moment rozważałam powitanie Pottera olśniewającym uśmiechem, co bez wątpienia wprowadziłoby go w stan głębokiego szoku, ale czułam, że nie znajdę siły, aby zrobić coś podobnego. Zamiast tego stałam jak kołek i czekałam na resztę uczniów.
Kilka minut później w korytarzu rozległy się głosy, ale uznałam, że jeśli nie otworzę oczu, ludzie dadzą mi spokój. Nie, żeby lubili się do mnie zbliżać, kiedy nie było takiej potrzeby.
— Wyglądasz paskudnie. — Uchyliłam nieco powieki, aby zmierzyć Pottera wściekłym wzrokiem, ale Gryfon wydawał się być raczej zmartwiony niż rozbawiony. — Wciąż złościsz się za ten pamiętnik?
— Nie mogłam spać i boli mnie głowa — odparłam cicho, a on zmarszczył brwi. — Nawet gdybym chciała się obrażać, nie mam dzisiaj na to siły.
— Chcesz, żebym zaprowadził cię do Skrzydła Szpitalnego?
— Co ja, drogi nie znam? — spytałam, a on parsknął śmiechem.
— Próbowałem być miły — odparł, a ja wzruszyłam ramionami.
— Przyznaj, że liczyłeś tylko na wolne od Eliksirów.
Potter uśmiechnął się niewinnie, a ja wywróciłam oczami. Nikt nie nabrałby się na jego niewinność. Wszyscy utożsamiali ten wyraz jego twarzy z jednoznacznym przyznaniem się do winy, chociaż nikt nie mógł mu nic udowodnić. Zanim zdążyłam jednak oskarżyć Gryfona o pozorną troskę, pod klasą pojawił się profesor i otworzył drzwi, nakazując uczniom wejście do środka.
James objął mnie ramieniem i poprowadził do środka, a ja ruszyłam za nim, bo niby co innego miałam zrobić? Nie powiem, kusiło mnie, żeby oprzeć głowę na jego barku i uciąć sobie krótką drzemkę, ale, niestety, czekały mnie dwie godziny wpatrywania się w bulgoczący kocioł.
CZYTASZ
Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]
FanfictionValentina Zabini nie miała nic przeciwko wyjściu za mąż. Kiedyś. Ewentualnie. Nie był to jej życiowy cel, ale czasami nawet ona nie mogła powstrzymać się od wyobrażania sobie tego magicznego dnia - dnia ślubu z kimś, kogo kochała ponad wszystko. Mim...