#4. Serce nie sługa

4.8K 289 191
                                    

Nigdy nie podejrzewałabym, że spędzę w bibliotece aż tyle czasu. Co prawda, nie spodziewałam się także, że zaręczę się z Jamesem Potterem, ale życie bywało całkowicie nieprzewidywalne. Okazuje się, że rzędy regałów z książkami są nie tylko skarbnicą wiedzy, ale też doskonałym miejscem na kryjówkę. Kiedy tylko słyszę relatywnie znajomy głos, przeskakuję do kolejnej alejki, dumna z siebie, że znowu udało mi się wymknąć.

Jestem żałosna, naprawdę. Już wiem, dlaczego Tiara Przydziału postanowiła przydzielić mnie do Slytherinu, chociaż rozważała także Gryffindor. Do tej pory sądziłam, że to dzięki moim błaganiom, aby nie rujnowała mi życia, ale nie... Chodziło o to, że jestem tchórzem. Myśl o tym, że miałabym spojrzeć w oczy Potterowi – mojemu narzeczonemu – napawa mnie tak wielkim przerażeniem, że mam ochotę zacząć się histerycznie śmiać. Wiem, że prędzej, czy później, będę zmuszona do wyjścia z tego zakurzonego bunkra, ale wciąż nie potrafię nawet spojrzeć w kierunku drzwi. Zamiast tego, wolę siedzieć i pisać w pamiętniku, jakby to miało rozwiązać moje problemy.

Merlinie... W co ja się wpakowałam? W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że moje życie zaczęło przypominać jeden z tych mugolskich seriali—tasiemców. Temelonele? Telenomele? Jak one się właściwie nazywają? Och, co za różnica... To nie jest jakiś fikcyjny scenariusz, to jest moje życie. Szkoda tylko, że nikt nie uprzedził mnie o tym, jak żenujące się stanie...

­— Telenowele, Zabini.

Przestałam pisać i podniosłam wzrok ze zdziwieniem. Już sama moja wizyta w bibliotece była zaskakująca, ale jak w takim razie nazwać obecność Pottera w tym miejscu? I pomyśleć, że nie wierzyłam w cuda...

— Dlaczego, do cholery, znowu czytasz mój pamiętnik?! – warknęłam, a on uśmiechnął się z rozbawieniem. – I jak zdołałeś się tutaj zakraść?

— Wszedłem przez drzwi, kochanie. Jak wszyscy inni w tym zamku. – Wywrócił oczami Potter, zmuszając mnie do wzdrygnięcia się, gdy tylko usłyszałam to słowo. – Poza tym, ostatnio zapierałaś się, że wcale nie piszesz pamiętnika. Nie wiesz, że kłamstwo to straszliwa rzecz?

No naprawdę, przyganiał kocioł garnkowi. Czyż to nie on uznał, że lepiej będzie nie wspominać jego rodzicom o jakimkolwiek kontrakcie, a zamiast tego udawać wielką miłość? Już chyba wolałam moje kłamstewka.

— Po co tu przylazłeś? – burknęłam jednak, wiedząc, że nie chciałam zaczynać nowej drogi życia od bezsensownych kłótni.

— Dobrze wiesz, po co – odparł chłopak i usiadł naprzeciwko mnie. – Nie możesz ukrywać się w nieskończoność, jeśli nasz plan ma wypalić. Tym razem. – Skrzywił się i przeczesał włosy palcami.

Spojrzałam na niego krytycznie, obserwując bałagan na jego głowie. Włosy Pottera zdawały się żyć własnym życiem, zupełnie nie przejmując się tym, że chłopak wyglądał jakby czesał się miotłą. Przyznaję, dodawało mu to dziwnego uroku, chociaż nigdy nie powiedziałabym tego na głos.

— Szanse na to, że ktokolwiek uwierzy w nasze gorące uczucie są...

— Całkiem duże, jeśli wyjdziesz z biblioteki – przerwał mi Potter i uśmiechnął się kpiąco. – Wszyscy wiedzą, że jesteś na bakier z okazywaniem uczuć. Możesz sobie fukać i warczeć na wszystkie strony, ja zadbam o resztę.

Co to miało, do cholery, znaczyć?! Wcale nie miałam z tym problemów! Faktycznie bywałam nieprzyjemna i dosyć szybko się denerwowałam, ale nie byłam socjopatką.

Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz