#22. Epilog

5.6K 356 242
                                    

Drogi pamiętniczku,

Do ślubu została godzina. GO-DZI-NA. Niech mnie ktoś uszczypnie, bo naprawdę nie mogę w to uwierzyć... Przecież jeszcze kilka miesięcy temu siedziałam z nosem w książkach, próbując przygotować się do cholernych OWUTEMów. Gdyby nie fakt, że byłam już zaręczona, Potter na pewno rzuciłby mnie w cholerę.

Jak do tego doszło, że za niespełna sześćdziesiąt minut mam stanąć przed ołtarzem, ubrana w nieskazitelnie białą i zabójczo piękną suknię?! Przecież ledwo co skończyłam szkołę. Nie mam czasu na rodzinę, dzieci, na...

Chwila moment, kto powiedział, że musimy mieć dzieci już teraz?

Potter?! Czemu, do cholery, znowu piszesz w moim pamiętniku?! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że czytasz go od ostatnich kilku miesięcy?!

Ee... Nie?

Aha. Fantastycznie.

Nie mogłem się oprzeć.

A teraz? Za godzinę się hajtamy, kretynie! Dlaczego się nie szykujesz?!

Urodziłem się gotowy. Poza tym to TY zaczęłaś.

Wybacz, że chciałam mieć wpis z dnia mojego ślubu.

Wybaczam. Chociaż oboje wiemy, że tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego...

Niby o co?!

Spanikowałaś jak rasowy Ślizgon.

Wcale, że nie!

Ta, jasne. „Jak do tego doszło, że za niespełna godzinę...

To było pytanie retoryczne! Wcale nie panikuję! Ani trochę!

Ciekawe, co stresuje cię bardziej: sam ślub, czy noc poślubna?

POTTER!

Już za godzinę sama będziesz się tak nazywać. Strasznie to wszystko dziwne.

Zawsze możesz się rozmyślić.

Nawet gdybym chciał, nie zrobiłbym tego mojej mamie i babci. Dziwne, że pozwalają Ci w ogóle pisać.

Ee... Tak naprawdę to nie pozwalają. Zamknęłam się w łazience.

Użyłaś tego zaklęcia, które Ci ostatnio pokazałem?

Tak. Inaczej już dawno wytargałyby mnie stąd za włosy... Albo raczej za cokolwiek innego. Nie chciałyby zrujnować misternej fryzury. Fleur i Gabrielle by je zabiły.

Powinnaś wyjść z łazienki, Val. Babcia Molly pewnie odchodzi od zmysłów, że zamierzasz zostawić mnie przed ołtarzem. Zabawne, że ty panikujesz z zupełnie przeciwnego powodu...

Nie panikuję! Po prostu...

Tak, kurczaczku?

Na pewno nie żałujesz, Jamie? No wiesz... Kontrakt kontraktem, ale ślub to ostateczny krok. Nie będzie już odwrotu.

Val. Dlaczego miałbym chcieć zawracać? Wbrew temu, co sobie myślisz, wcale nie rzuciłbym Cię przez nieustanne ślęczenie w książkach. Ani przez nic innego, chociaż bywasz cholernie nieznośna.

Dzięki...

Nie mogę się doczekać, aż cię w końcu zobaczę. Aż będę mógł z premedytacją nazwać cię małżonką i obserwować jak się wściekasz. To mój wybór, Val. NASZ wybór.

Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz